Uczniowie, rodzice i nauczyciele zgodnie mówią, że to niepisana, przyjęta od dawna tradycja. Pedagodzy wspominają lata 80 i 90. Wtedy królowały duże maskotki.
- To też były miłe prezenty. Zawsze się cieszyliśmy z podarunku - mówi Ewa Pokorska, emerytowana nauczycielka geografii ze Szczecina. - Chociaż z ogromnymi różowymi misiami nie wiadomo było co robić. Moje dzieci były już wówczas w liceum. Oddawałam zabawki do świetlicy albo domu dziecka.
Teraz prezenty są bardziej wyszukane. W przypadku szkół podstawowych decyzję podejmują rodzice.
- Gdybyśmy chcieli żeby dzieci coś kupowały, to nie wiem czy wychowawcy podzielaliby ich entuzjazm w przypadku maskotek czy jakiejś niekoniecznie gustownej apaszki - mówi z uśmiechem Danuta Walendziak z Międzyzdrojów.
Dlatego członkowie komitetów rodzicielskich decydują się na praktyczne prezenty.
- Pamiętam jak mój syn kończył trzecią klasę. Składaliśmy się z innymi rodzicami na pięknie wydany album zdjęciowy - mówi Katarzyna Gawle ze Świnoujścia, mama 10-letniego Sebastiana. - W innych klasach, gdzie chodzą dzieci moich znajomych kupowano na przykład pióra czy długopisy. To elegancki prezent a jednocześnie praktyczny.
Rodzice tłumaczą, że składki nie są duże. Koszta rozkładają się z reguły na 30 uczniów.
- Czasem zostają nam pieniądze ze składek na komitet rodzicielski - mówi Barbara Mieczykol ze Szczecina. - Przez cały rok co miesiąc dajemy parę złotych. Z tych pieniędzy dopłaca się do wycieczek czy dodatkowych zakupów szkolnych dla klasy.
Starsi uczniowie sami podejmują decyzje. Jedna z tegorocznych klas maturalnych podarowała wychowawczyni biżuterię.
- Obserwowaliśmy ją i wiemy, że ubiera się elegancko i zawsze ma ładnie dobrane wisiorki czy kolczyki - mówi Paulina Łaba, absolwentka Liceum Ogólnokształcącego im. Mieszka I. - Poza tym chcieliśmy, aby miała po nas pamiątkę. Nie jakąś figurkę, która będzie stała zakurzona w kącie.
Bywają sytuacje, że uczniowie niezbyt lubią wychowawcę. Przykład podaje Andrzej Mrozek, nauczyciel geografii ze Świnoujścia.
- Pamiętam jak jeden z kolegów kilka lat temu dostał gwizdek - mówi. - Początkowo się nawet ucieszył. Dopiero po jakimś czasie dowiedział się jaki jest jest komentarz uczniów. "Teraz możesz sobie pogwizdać" - żartowali.
Nasz rozmówca nie ma tego typu doświadczeń. Jest lubiany przez uczniów. Kiedyś dostał magnetowid.
- Byłem zaskoczony. W tamtych czasach to był naprawdę dobry prezent - mówi Andrzej Mrozek.
- Uczę większość uczniów już od 6 lat. Bardzo ich lubię. I będę długo pamiętał. Ale nie mam pojęcia, co dostanę - mówi Sebastian Iwaniuk, nauczyciel matematyki ze Świnoujścia, który dziś ma pożegnanie ze swoją klasą.
Pan Iwaniuk dodaje, że rodzicom i uczniom prościej jest kupić prezent dla kobiet.
- Wybiorą jakąś pasującą niedrogą biżuterię czy filiżanki - mówi - Ja zawsze mówię, że jeśli już chcą, to niech kupią coś, co może zostać w klasie. Kiedyś dostałem tablicę i specjalne markery. Służy do dziś. I mnie i innym nauczycielom, a przede wszystkim uczniom.
Andżelika Gałecka, która uczyła polskiego w szkole podstawowej w Wapnicy, mówi, że najbardziej wartościowe są laurki.
- Jestem sentymentalna. Zbieram je wszystkie na pamiątkę - opowiada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?