Samorządowcy nie mają wyjścia. Z dzikami trzeba walczyć. Oczywiście, w pokojowy sposób - przechytrzyć, pochwycić i wywieźć do lasu. O pomoc poproszono myśliwych, leśników, strażników miejskich, a nawet żołnierzy (w oddalonych garnizonach).
Pierwsi na wojnę z dzikami poszli w Szczecinie. Myśliwi postanowili zwabić zwierzęta do specjalnej pułapki. - Spotkanie z dzikiem do przyjemności nie należy. Pół biedy, jeśli locha nie prowadzi młodych. Gdy warchlaki są przy matce, zwierzę może być agresywne i zaatakować człowieka - tłumaczy Ryszard Czeraszkiewicz, łowczy miejski.
Podobne działania zapowiedzieli też samorządowcy w Świnoujściu, Międzyzdrojach, Mrzeżynie i innych miejscowościach nad Bałtykiem, gdzie dzików bywa więcej niż turystów. Nie mniejsze watahy biegają w miastach na południu województwa.
Myśliwi nie próżnują. W latach 2004 i 2005 na terenie szczecińskiego okręgu PZŁ od kul łowców padło blisko 11,5 tysiąca sztuk dzików.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?