- Takiego towarzystwa w Mielnie się nie spodziewałem. Rodzina dzików z młodymi pojawiła się na plaży. Zwierzęta przechadzały się, ludzie robili im zdjęcia, a niektórzy dokarmiali. Kolejnego dzika zobaczyłem na boisku do siatkówki. Kolejną rodzinę na wydmach. Uwielbiam bliskość natury, ale powiem szczerze, że spotkań z takimi zwierzakami trochę się obawiam – z taką uwagą zadzwonił do redakcji mieszkaniec Piły.
Podobnych sygnałów otrzymaliśmy więcej. – To jakaś plaga. Dziki spacerują po chodnikach, leżą przy sklepach. Zauważyliśmy je w Mielnie, Unieściu i w Sarbinowie. Czują się pewnie, a ja obawiam się, czy taki kolos nie podbiegnie do dziecka, skuszony na przykład zapachem jedzenia – to już sygnał od mieszkanki Koszalina.
Zobacz także: Stado dzików na plaży w Mielnie
Czytelnicy wysłali nam zdjęcia, potwierdzające ich słowa. O pomysł na rozwiązanie problemu „dzikich” gości w kurorcie zapytaliśmy Olgę Roszak-Pezałę, burmistrza gminy Mielno. – Problem ten nie dotyczy tylko naszej gminy. Borykają się z nim samorządy w całym kraju, również duże miasta. Brakuje konkretnych zapisów ustawowych, które wskazałyby nam jasne wytyczne – zauważyła. – Na terenie gminy pojawiły się całe watahy dzików. Ludzie zachowują się dość nieodpowiedzialnie, podchodzą do zwierząt, głaszczą je i dokarmiają. Oswajają dziki, których zachowanie wciąż pozostaje nieprzewidywalne – zaakcentowała pani burmistrz.
Olga Roszak-Pezała zaapelowała do wszystkich, by nie zbliżali się do dzików, nie próbowali ich głaskać. – Widziałam, co działo się na plaży. Rodzina dzików poruszała się wzdłuż linii brzegowej. Zwierzęta rozrywały worki na śmieci, a wczasowicze podchodzili do nich, fotografowali i karmili. To może się skończyć bardzo niebezpieczną sytuacją.
Zdenerwowany dzik szarżuje i uderza z dużą siłą: samica waży ok. 130 kg, a dorosły samiec nawet dwa razy tyle. Ma też długie i ostre kły. Samice są bardziej agresywne, bowiem chronią swe młode.
Gmina podpisała umowy z dwoma kołami łowieckimi, ale w sezonie letnim odstrzał dzików nie jest możliwy. – Dlatego teraz szukamy firm, które zajmą się odłowieniem zwierząt. Kosztem zostanie oczywiście obarczony samorząd – zapowiada pani burmistrz. Ma też apel do policji: - Ludzie często dzwonią pod numer alarmowy. Policja odsyła ich do gminy, a przecież obecność mundurowych mogłaby w takiej sytuacji pomóc – wskazuje.
Funkcjonariusze potwierdzają, że sygnałów o obecności dzików w miejscach publicznych otrzymują wiele. – Chcę jednak przypomnieć, że interweniujemy w sytuacjach, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie ludzi – akcentuje kom. Monika Kosiec, rzeczniczka koszalińskiej policji. - W sezonie letnim otrzymujemy bardzo wiele zgłoszeń w sprawach porządkowych i kryminalnych, dlatego zgłoszenie od osób, które zauważyły spacerujące dziki, może nie być traktowane priorytetowo, a na przyjazd patrolu trzeba będzie poczekać. Co ważne, naszym obowiązkiem nie jest przeganianie zwierząt z plaży czy boiska. Zresztą nie mamy do tego narzędzi – podsumowała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?