Dzikiego zwierza przerobiono na smaczną kiełbasę. Niestety, mięso co prawda było badane, ale uczyniła to osoba, która nie miała do tego uprawnień. Powiatowy lekarz weterynarii o tym fakcie powiadomił prokuraturę.
Leśnicy przekonują, że zwierzęta w zachodniopomorskich lasach są zdrowe, a ich mięso bezpieczne dla konsumentów. - To, że dzik był nosicielem włośnicy nie oznacza, że jego pobratymcy są również zakażeni - tłumaczy Ryszard Wasieczko, szef nadleśnictwa w Czarnoborze, które gospodaruje na terenie dawnego poligonu radzieckiego w okolicach Bornego Sulinowa.
- O ile sięgam pamięcią, to pierwszy taki przypadek od czasu, gdy przejęliśmy we władanie posowieckie lasy. Mimo to, tusza każdego upolowanego dzika musi zostać zbadana przez lekarza weterynarii.
Jak nas poinformowano w Klinice Chorób Pasożytniczych i Tropikalnych Akademii Medycznej w Poznaniu, gdzie leczone są zarażone włośnicą osoby, stan chorych jest ciężki, ale stabilny. Nikomu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Włośnica to zarażenie larwami włośnia, znajdującymi się w mięśniach chorych zwierząt, m.in. świń, dzików, rzadziej nutrii. Po spożyciu przez człowieka zakażonego mięsa, larwy przedostają się do żołądka i jelit, potem do naczyń chłonnych i do mięśni. Objawami choroby są m.in. nudności, wymioty, biegunka, gorączka, bóle mięśniowe, głowy, pocenie się, obrzęki wokół oczu i twarzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?