Autobus staranował ogrodzenie, drzewo i ujęcie gazu, a następnie stoczył się w dół do stawu.
Od samego rana utrudnieniami kierowali pracownicy Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego. Firma nie ma specjalistycznego ciągnika, który mógłby wyciągnąć autobus. Podobnie jak PKS, właściciel autobusu. Pod długich poszukiwaniach PKS pożyczył ciągnik siodłowy. Dopiero przy jego pomocy udało się po godz. 12 wyciągnąć ciężki autobus.
- Na miejscu były dwa wozy pogotowia technicznego, ale przystosowane jedynie do holowania - tłumaczy Mirosława Rudzińska z biura prasowego komendy wojewódzkiej policji. - Kierowca był trzeźwy. Badamy wersję, czy dzik rzeczywiście wyskoczył przed koła.
W związku z zablokowaniem ulicy autobus linii nr 51 został skierowany objazdem na Zakole przez ulice Kwiatów Polskich, Księdza Kluka, Mokrą do Chorzowskiej.
- PKS jechał bez pasażerów, nikomu nic się nie stało - mówi Irena Starosta z ZDiTM. - Podstawiliśmy zastępczy pojazd. Kierowca rzeczywiście twierdził, że zjechał na pobocze, aby uniknąć zderzenia z dzikiem. Tę wersję jednak musi wyjaśnić policja, a nie my.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?