Jacek Nurzyński dopiął swego. Sześć lat temu z kolegami przejechał 8 godzin, ponad 400 km. W ostatnią niedzielę pobił rekord. Może nawet światowy.
- Na świętowanie nie było czasu. Skończyłem jazdę ok. godz. 22, a już na 5 rano w poniedziałek trzeba było być w pracy. Pilnuję dużej inwestycji budowlanej, muszę opiekować się ludźmi i sprzętem, więc nie mogłem zabrać wolnego - mówi szczeciński kierowca.
Sama próba przeszła bez większego echa, ale Nurzyński o to specjalnie nie zabiegał. - Wykonałem swoją pracę. Trzeba było oszukać głowę, bo w pewnym momencie już było bardzo ciężko i trzeba było zmusić głowę do dalszej jazdy - przyznaje kierowca. - Udało się, choć zmęczenie było potwor ne, a doskwierać zaczęło nawet zimno.
Zaraz po zakończeniu jazdy - Nurzyński był pytany, czy dałby radę przejechać większy dystans. Już na spokojnie odparł, że tak. - Coś tam chodzi mi po głowie na kolejny rok, ale za wcześnie na konkrety. Za to na jazdę w rajdach brakuje już czasu i możliwości - dodaje Jacek Nurzyński.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?