Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko boso szło po śniegu, a matka piła

Mariusz Parkitny
Stan chłopca jest poważny. - Więcej będzie wiadomo w poniedziałek - mówią lekarze.
Stan chłopca jest poważny. - Więcej będzie wiadomo w poniedziałek - mówią lekarze. Andrzej Szkocki
2,5-letni Tomek z wioski pod Wolinem z odmrożonymi nóżkami trafił wczoraj do szpitala. W piżamce i na boso przeszedł ponad kilometr.

- W tej chwili niczego nie możemy wykluczyć, łącznie z amputacją stóp - mówi Krzysztof Jachimek, lekarz ze szpitala dziecięcego przy ul. Wojciecha w Szczecinie.

Zamarzał na drodze

Nasz komentarz

Mariusz Parkitny
- Widziałem wczoraj w szpitalu małego chłopca, któremu lekarze próbują ratować stopy. Widziałem z jaką miłością patrzy na swoją mamę i jak prosi, aby go ani na moment nie opuszczała.
Kocha ją, mimo krzywdy, którą mu wyrządziła. A ona? Nie umiem powiedzieć, czy ta tragedia ją czegoś nauczyła. Z nadzieją będę czekał na wiadomości, że chłopiec nie straci stóp. Żeby nie mógł kiedyś powiedzieć, że nienawidzi swojej matki.

Małego Tomka na drodze znalazł o godz. 4 nad ranem jeden z mieszkańców wioski. Dziecko leżało, nie miało sił dalej iść. Na dworze było około 8 stopni mrozu. Chłopiec nie miał butów. Ubrany był jedynie w piżamkę.

Okazało się, że boso przeszedł prawie 1300 metrów zanim upadł na drogę. Mężczyzna zawiózł go do swojego mieszkania i ogrzał. Wezwał pogotowie. Po godz. 5 chłopiec trafił do szpitala w Kamieniu Pomorskim. Obrażenia były na tyle poważne, że zdecydowano się przewieźć go do Szczecina.

Krzyczał i płakał pokazując rękoma na stopy. Wczoraj przed południem trafił na oddział chirurgiczny szpitala przy ul. Wojciecha. Odmrożenia są II i III stopnia. Na ciele ma też dużo zadrapań. Prawdopodobnie od przedzierania się przez krzaki.

- Stan ogólny chłopca jest stabilny, ale odmrożenia stóp są poważne. Palce nóg są zasinione, a same stópki mocno obrzęknięte. Założyliśmy już opatrunek. Pilnujemy, aby nie wdała się martwica - dodaje dr Jachimek.

Matka mówi, że spała

Policjanci szybko znaleźli matkę chłopca.
Jeden z funkcjonariuszy zasugerował, że Tomek może być synem 23-letniej Klaudii C. Okazało się to prawdą. Gdy kobieta zorientowała się, że syn wyszedł z domu, zaczęła go szukać. Policjanci odnaleźli ją podczas poszukiwań dziecka.

- Spałam, gdy wyszedł z domu. Już wcześniej mi to robił. Bardzo mi przykro, że do tego doszło - powiedziała wczoraj reporterowi "Głosu".

Kobieta na co dzień mieszka w Wolinie. W wiosce bywa rzadko.
- Czasem ją tu widuję. Miła dziewczyna, ale mam wrażenie, że za bardzo lubi się bawić - mówi jeden z mieszkańców wioski. Prosi, aby nie podawać jego nazwiska.

Tomek jest drugim dzieckiem Klaudii. Kobieta ma już siedmioletnią córkę. Na wieś przyjechała w czwartek. Spotkała się z bratem swojego przyjaciela. Przyznała, że w nocy piła alkohol. Potwierdził to wynik badania alkomatem. Policja nie ujawnia, jak mocno była pijana. Wczoraj pozwolono jej jechać z synem do szpitala.

Prawdopodobnie dzisiaj zostanie przesłuchana. Na razie nie postawiono jej żadnych zarzutów.

- Prowadzimy śledztwo pod kątem narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia - mówi prok. Jarosław Przewoźny, szef kamieńskiej prokuratury.

Za brak opieki nad dzieckiem grozi pięć lat więzienia.

Imiona dziecka i matki zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński