Ten ostatni uważa, że miasto działało niezgodnie z prawem, bo nie miało na to zgody rady miejskiej. Zamierza udowodnić to przed sądem.
Była zgoda, czy nie?
Sławomir Kwiatkowski chce odzyskać działkę położoną w atrakcyjnym miejscu Stargardu, w rejonie Stargardzkiego Parku Przemysłowego.
- Miasto najpierw przegrało ze mną w przetargu i to ja stałem się właścicielem tej działki - mówi Sławomir Kwiatkowski. - Zgodnie z prawem o gospodarce nieruchomościami, miasto miało jeszcze prawo do pierwokupu tej działki, jednak najpierw musiało mieć odpowiednią uchwałę rady miejskiej w tej sprawie. A miasto takiej nie miało. Ta wrześniowa uchwała, na którą powołuje się miasto, dotyczyła tylko i wyłącznie zakupu tej działki w drodze przetargu. A przetarg przecież się zakończył i to ja go wygrałem. Kolejnej uchwały, zezwalającej miastu na zakup działki na innych zasadach niż przetarg, nie było. Teraz będę w sądzie walczył o działkę.
Zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami, miasto miało prawo pierwokupu spornej działki. Spór między miastem a przedsiębiorcą toczy się jednak o zapis we wrześniowej uchwale rady miejskiej, w której jest napisane, że zgoda jest na zakup działki w drodze przetargu. Radca prawny, który wydał Sławomirowi Kwiatkowskiemu opinię w tej sprawie, jest zdania, że miasto nie miało prawa do pierwokupu na podstawie tej uchwały.
"Miasto Stargard podejmując uchwałę rady miejskiej w sprawie wyrażenia zgody na nabycie przedmiotowej nieruchomości w drodze przetargu, odstąpiło od możliwości nabycia wyżej wymienionej nieruchomości korzystając z prawa pierwokupu - napisał w opinii prawnej Jerzy Deboa, radca prawny ze Szczecina. - Tym samym jedynym pełnoprawnym nabywcą przedmiotowej nieruchomości jest nabywca wyłoniony w drodze postępowania przetargowego - Sławomir Kwiatkowski".
Problematyczny zapis
Przedstawiciele miasta nie mieli tych wątpliwości i z prawa pierwokupu skorzystali. Zapis uchwały z września ubiegłego roku budzi jednak wątpliwości. Nie tylko zwycięzcy przetargu, ale także niektórych radnych.
- Trudno tutaj powiedzieć, kto ma rację, a kto nie, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że miasto mogło skorzystać z pierwokupu - uważa Aleksander Buwelski, radny Platformy Obywatelskiej. - Pewne jest natomiast to, że zapis w uchwale był błędnie skonstruowany. Nie powinno być takiego konkretnego wskazywania, że zgoda jest na zakup w drodze przetargu. Przez ten zapis teraz są problemy.
Sławomir Kwiatkowski, który już zapowiedział skierowanie do sądu sprawy przeciwko miastu, nie zdradza z jakimi wystąpi żądaniami. Najprawdopodobniej będzie chciał odzyskać własność nad działką, a dodatkowo będzie chciał odszkodowania od miasta. W jakiej wysokości?
- Za wcześnie, żeby o tym mówić - odpowiada przedsiębiorca. - Miasto nie zrobiło nic, żeby się ze mną porozumieć, zaproponować mi inną działkę w zamian. Nie było żadnej reakcji. Gdyby byli przekonani do swojej racji to nie czekaliby do ostatniej chwili ze skorzystaniem z prawa pierwokupu. A zrobili to w ostatniej chwili. Dlaczego nie wcześniej?
Burza w szklance wody?
Podczas wtorkowej konferencji prasowej zastępca prezydenta miasta Andrzej Korzeb zdenerwowany odpowiadał na kolejne pytania w sprawie zakupu działki.
- Niespełna rok temu podjęliśmy rozmowy z właścicielem działki, Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem, żeby bezpośrednio ją kupić - tłumaczy Andrzej Korzeb. - Niestety, właściciel powiedział, że ogłoszony będzie przetarg. Przystąpiliśmy do przetargu, do którego zgłosiła się jeszcze osoba fizyczna. Ta osoba celowo to zrobiła, żeby zablokować działania miasta. Dlaczego w jedną stronę padają oskarżenia, a w drugą nie?
Okazuje się, że przetarg, do którego przystąpiło miasto, był drugim na tę działkę. W pierwszym nikt nie wziął udziału. Dlaczego miasto nie kupiło wtedy działki?
- Wiedząc, że mamy prawo pierwokupu, nie przystąpiliśmy do tamtego przetargu, łudząc się, że nabędziemy działkę taniej - odpowiada Andrzej Korzeb. - Później już postanowiliśmy przystąpić do drugiego przetargu. Nie wygraliśmy, ale nadal mieliśmy prawo pierwokupu. O prawie tym można mówić dopiero po tym, jak nabywca w drodze przetargu podpisze umowę warunkową. Miasto skorzystało z prawa, które mu przysługuje. Gdyby sytuacja była sprzeczna z prawem, to nikt by z tego nie skorzystał. Dziwne jest, że wokół tej sprawy zrobiła się burza w szklance wody.
Chce handlować autami
Miastu zależy na tej działce, bo chce przygotować atrakcyjną ofertę dla inwestorów.
- W sensie urbanistycznym nie jest to działka samodzielna, ponieważ zostają pozostałe działki nie do zagospodarowania - mówi wiceprezydent Korzeb. - My realizujemy pewną politykę na terenie Parku Przemysłowego, chcemy scalić tę działkę z kilkoma sąsiednimi i przygotować atrakcyjną ofertę dla inwestorów.
Sławomir Kwiatkowski zapewnia, że nie kupował tej działki po to, żeby potem nią handlować.
- Chcę postawić tam salon samochodowy i warsztat, jestem już do tej inwestycji przygotowany - mówi przedsiębiorca.
Sławomir Kwiatkowski z prawnikami szykuje się do sprawy sądowej. Jak mówi, racja jest po jego stronie.
- To jest jego zdanie i jego prawników - mówi Andrzej Korzeb. - My jesteśmy przekonani, że działamy zgodnie z prawem. Zanim my scalimy te działki, to wyrok sądu będzie już znany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?