Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyskusje o leczeniu nowotworu nerki i pęcherza

Anna Miszczyk
Co roku 4 tysiące Polaków dowiaduje się, że ma nowotwór nerki. Ponad połowa z nich umiera. To jedna z najgorszych statystyk w Europie.

Szczyt zapadalności na raka nerki występuje u osób 50 -70-letnich. Choroba prawie dwukrotnie częściej dotyka mężczyzn (głównie pomiędzy 40 a 60 rokiem życia), niż kobiety. Ten nowotwór znacznie częściej występuje też u osób palących. Sprzyja jego rozwojowi jedzenie dużych ilości mięsa, nabiału, tłuszczu oraz białka. Nie bez znaczenia jest też masa ciała (otyłość może prowadzić do zwiększenia ryzyka rozwoju raka nerki przeszło dwukrotnie), ekspozycja na związki chemiczne (np. arsen, azbest), cukrzyca, przewlekłe choroby nerek.

Najczęściej występujące objawy to: krwiomocz, ból w okolicy lędźwiowej, wyczuwalny guz w jamie brzusznej, brak apetytu i utrata masy ciała, osłabienie i gorączka. - W Polsce ten nowotwór rozpoznawany jest zbyt późno - mówił na warszawskiej konferencji poświeconej nowotworom prof. Wojciech Pypno, prezes mazowieckiego oddziału Polskiego Towarzystwa Urologicznego. - Lekceważony jest podstawowy objaw, jakim jest krwiomocz.

Podstawową metodą leczenia raka nerki jest zabieg operacyjny, którego celem jest usunięcie guza, zwykle wraz z nerką i zajętymi węzłami chłonnymi (za kryterium wyleczenia uważa się ponad 5-letnie przeżycie, bez obecności przerzutów).

Szansa na wyleczenie zależy od stopnia zaawansowania choroby (wielkość guza, naciekanie otoczenia, obecność przerzutów do innych narządów) i wynosi do 80 proc. Jednak w zaawansowanych stanach jest ona niższa. W przypadku chorych z rozpoznaniem zaawansowanego raka nerki, dużym postępem jest stosowanie nowoczesnych leków z grupy tzw. terapii celowanych. Takie leki blokują przekazywanie sygnałów z receptorów do czynników pobudzających unaczynienie i wzrost nowotworu.

Więcej w weekendowym wydaniu Głosu z 20 -21 lutego 2010 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński