- Wszedłem do rady, żeby pilnować interesów ZUS i pracowników Espebepe, za których firma nie płaciła składek. Wierzyłem, że Espebepe potrafi spłacić długi. Tymczasem zadłużenie spółki rośnie, powstały problemy ze spłatą rat wynikających z układu zawartego z wierzycielami. W tej sytuacji musiałem zrezygnować - wyjaśnia przyczyny swojej decyzji Zbigniew Zalewski. Podkreśla, że jako przewodniczący rady nadzorczej Espebepe nie pobierał żadnego wynagrodzenia.
Przeżywająca od lat ogromne problemy szczecińska firma budowlana była już raz zagrożona upadłością. Dzięki układowi zawartemu z wierzycielami, utrzymała się na powierzchni. Pracownikom, którym nie wypłacano pensji, szefowie Espebepe powtarzali, że najważniejsze jest spłacanie rat układowych. Jednak w grudniu nie udało się zebrać pieniędzy nawet na ratę.
Prezes Espebepe Marek Diering zapewniał nas w listopadzie, że do końca grudnia spółka sprzeda zbędne nieruchomości i spłaci dużą część długów.
- Rozmowy w sprawie sprzedaży nieruchomości są bardzo zaawansowane. Jesteśmy też blisko podpisania kolejnego kontraktu. Za kilka tygodni nasza sytuacja powinna wyglądać już dużo lepiej - powiedział nam wczoraj prezes Diering.
Espebepe od dłuższego czasu redukuje zatrudnienie, ale nadal pracuje tu ponad 150 osób. Firma zalega im z wypłatą kilkumiesięcznych poborów. Jeśli zapowiadany przez prezesa kontrakt zostanie podpisany, być może potrzebni będą nowi pracownicy. A jeśli nie?
- Nawet nie chcę o tym myśleć - mówi prezes Diering.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?