Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrekcja szpitala przy Arkońskiej uspokaja, pacjenci chcą protestować

Paulina Targaszewska
W piątek lekarze i dyrekcja ze szpitala przy ul. Arkońskiej spotkali się z dziennikarzami, aby wyjaśnić sprawę odejścia z placówki zespołu specjalistów. Na zdjęciu dr Samir Zeair, ordynator oddziału chirurgii ogólnej i transplantacyjnej (z lewej) oraz zastępca dyrektora dr Grzegorz Kulig.
W piątek lekarze i dyrekcja ze szpitala przy ul. Arkońskiej spotkali się z dziennikarzami, aby wyjaśnić sprawę odejścia z placówki zespołu specjalistów. Na zdjęciu dr Samir Zeair, ordynator oddziału chirurgii ogólnej i transplantacyjnej (z lewej) oraz zastępca dyrektora dr Grzegorz Kulig. Sebastian Wołosz
Zespół najlepszych w Polsce specjalistów ze szpitala przy ul. Arkońskiej ma opuścić placówkę. Choć dyrekcja uspokaja pacjentów, ci planują akcję protestacyjną. - Nie chcemy, aby zajmował się nami ktoś inny - mówią.

Informacja o tym, że znany w całej Polsce transplantolog, prof. Maciej Wójcicki, nie będzie już wykonywał przeszczepów w szpitalu przy ul. Arkońskiej zszokowała pacjentów. Prof. Wójcicki złożył wypowiedzenie w czerwcu. W ślad za nim poszedł dr Jerzy Lubikowski oraz prof. Piotr Milkiewicz ze swoim zespołem.

- Problem zaczął się niespełna trzy lata temu - tłumaczy swoją decyzję prof. Wójcicki. - Wówczas pododdział chirurgii wątroby, trzustki i dróg żółciowych, który prowadziłem z dr Jerzym Lubikowskim, został rozwiązany. Nie zostaliśmy poinformowani o powodzie takiej decyzji. Próbowaliśmy w takich warunkach funkcjonować, nadal zajmować się pacjentami, jednak z czasem praca na właściwym poziomie z przestrzeganiem odpowiednich standardów stała się niemożliwa. Dyrektor szpitala w 2011 roku zobowiązał się w formie pisemnej do wprowadzenia określonych i ustalonych ze mną zmian, niestety to nie zostało zrealizowane. Z tego powodu złożyłem wypowiedzenie z pracy.

Informacja o odejściu ze szpitala przy ul. Arkońskiej znanych w całej Polsce specjalistów wywołała burzę. Do redakcji zaczęli się zgłaszać pacjenci z całego kraju, którzy byli operowani przez prof. Wójcickiego. Wszyscy pytali o powody takiej decyzji. Wczoraj, podczas spotkania z dziennikarzami, pacjentów próbowali uspokoić lekarze i dyrekcja szpitala.

- Pacjenci nie mają się o co martwić - mówił dr Maciej Pietrzak, dyrektor placówki. - Wciąż objęci są i będą fachową opieką. Decyzja prof. Wójcickiego i jego zespołu o odejściu nie oznacza końca transplantacji w naszym szpitalu.

Teraz kierownikiem oddziału chirurgii ogólnej i transplantacyjnej w szpitalu przy ul. Arkońskiej jest dr Samir Zeair.

- Nie ma ludzi niezastąpionych - mówi dr Zeair. - W szpitalu liczy się praca całego zespołu, a zespół, który teraz zajmuje się pacjentami to świetni specjaliści. Myślałem, że moi koledzy odejdą ze szpitala w spokoju. Jest mi przykro, że postępują w taki a nie inny sposób i przedstawiają nieprawdziwe fakty. Dla mnie to jest szokujące. Zapewniam przy tym, ze przeszczepy w dalszym ciągu będą się odbywać, a pacjenci tak jak do tej pory będą mogli liczyć na najlepszą pomoc.

Dyrektor szpitala poinformował, że lekarze z oddziału transplantologii sami zrezygnowali z pracy ponieważ mieli inne plany zawodowe. Złożył także doniesienie do prokuratury na prof. Wójcickiego.

- Nieetyczne jest dla mnie zachowanie profesora Wójcickiego, który informował o swoim odejściu pacjentów przesyłając im listy - mówił dr Pietrzak. - Zgłosiłem w tej sprawie doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.

- O tym, że nie kieruję już zespołem transplantacji wątroby i nie wykonuję już tych operacji w szpitalu wojewódzkim poinformowałem tylko tych pacjentów, których sam kwalifikowałem do transplantacji i czułem się odpowiedzialny za ich dalszą opiekę - tłumaczy prof. Wójcicki. - Nie było w tym nic nieetycznego, był to wręcz mój obowiązek.

Sami pacjenci uspokojeni tłumaczeniem dyrekcji szpitala nie są. Nie wyobrażają sobie, żeby profesora Wójcickiego i jego zespołu nie było już w szpitalu przy ul. Arkońskiej. W piątek kilku z nich zadzwoniło do naszej redakcji z zapowiedzią protestu.

- Jestem rok po przeszczepie, dzięki temu zespołowi żyję - mówi Marek Olawa. - Nie wyobrażam sobie, aby ktoś inny miał się mną zajmować. Mieszkam pod Poznaniem, ale jestem gotów przyjechać do Szczecina protestować. Podobnego zdania jest mój kolega Jarosław Kowal z Chodzieży, który także będzie protestował. Obaj leżeliśmy na sali, obaj będziemy walczyć o naszych lekarzy!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński