Za mundurem panowie sznurem
Za mundurem panowie sznurem
Wczoraj wyleciało do Iraku dziesięć kobiet. Większość będzie służyć jako pielęgniarki (na zdjęciu jedna z nich na odprawie przed odlotem).
- Do wojska trafiłam 3 lata temu - powiedziała nam chorąży Katarzyna Raniewicz. - Nie żałuję tej decyzji. Nie wyobrażam już sobie życia bez wojska. Miałam dość małych wypłat w cywilnym szpitalu.
Mama porucznika Mariusza Bardygi płacze od kilku dni. Błagała syna, aby nie leciał do Iraku. - Przecież on przynosi dumę nam i krajowi - strofował żonę pan Bogusław.
Porucznik Bardyga, razem z trzystoma żołnierzami, odleciał wczoraj do Iraku. To ostatnia, dziesiąta zmiana polskiego kontyngentu. Wrócą za osiem, dziewięć miesięcy. Będą likwidować polskie posterunki, budować Irakijczykom szkoły, szpitale. I bronić się, jeśli zaatakują terroryści.
- Obowiązki tych żołnierzy są takie same jak we wcześniejszych kontyngentach. Nowością jest to, że będą likwidować polskie posterunki. Nasza obecność w Iraku powoli się kończy - mówił por. Marcel Podhorodecki z 12 Dywizji Zmechanizowanej w Szczecinie.
To właśnie żołnierze 12-stki są trzonem ostatniego polskiego kontyngentu w Iraku. Będzie tam służyć prawie tysiąc żołnierzy. Przylecą w kilku turach.
Trzystu wyleciało w niedzielę po południu z lotniska w Goleniowie. Przyleciał po nich wyczarterowany przez Amerykanów samolot DC 10. Nasze samoloty transportowe zostały na ziemi po katastrofie w Mirosławcu.
800 kilometrów od domu
Por. Mariusz Bardyga służy w 12 Dywizji Zmechanizowanej od trzech lat. Gdy dowiedział się, że jedzie do Iraku zadzwonił do rodziców. Pani Halina i pan Bogusław rozpłakali się. Ona ze strachu. On z dumy. Jego tata też był żołnierzem. Pożegnać syna przyjechali z Hrubieszowa nad Bugiem. To 800 kilometrów od Szczecina. Przywieźli ze sobą 5-letnią Martę, chrześnicę Mariusza.
Uspokajają ją syn z ojcem.
- To misja pokojowa. Wrócę szybko. Jesteśmy dobrze przygotowani. Trzymajcie za mnie kciuki - mówi Mariusz.
Będzie w patrolu
Starszego szeregowego Jacka Gabrysiaka żegnała rodzina. Są z Nowogradu. Zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie. Na fotografii z karabinem stoi nie syn, a ojciec - pan Zbigniew.
- W młodości służyłem w jednostce specjalnej. Syn nie będzie miał łatwo. Ale on kocha wojsko - mówił płacząc.
Z trzech synów tylko Jacek wybrał mundur. Sam zgłosił się do wojska. Już raz starał się o wyjazd na misję. Wtedy się nie udało.
- Teraz jestem szczęśliwy. Zawsze chciałem być żołnierzem - przyznał.
Jest w kompani bojowej. To oznacza, że w Iraku będzie miał najtrudniejsze zadania. Konwoje i patrole.
- Dam radę - zapewnił.
Długo żegnał się ze swoją dziewczyną.
- Nic nie powiem. On wyjeżdża tak daleko i w tak trudną misję - mówiła.
Szef ostatniej zmiany
Gen. dyw. Andrzej Malinowski będzie dowódcą X zmiany polskiego kontyngentu w Iraku.
- Jadą z nami świetnie przeszkoleni żołnierze. To trudna misja, ale damy radę - stwierdził.
Gen. Malinowski dwa lata temu był zastępcą dowódcy dywizji polskiego kontyngentu w Iraku. W latach 1998-99 dowodził polskimi oddziałami ONZ w Libanie.
Andrzej Malinowski ma 54 lata. Jest dowódcą 12 Dywizji Zmechanizowanej w Szczecinie. Rok temu obchodził jubileusz trzydziestolecia zawodowej służby wojskowej.
Usłyszane na lotnisku
- Jestem żołnierzem a wyjazd na misje, to część mojej pracy - powiedział tuż przed odlotem Tomasz Karasiewicz. - Na razie nie myślę o tym, co mnie tam czeka. Każdy z nas czuje lęk, ale taka jest rola żołnierza i cieszę się, że moja narzeczona rozumie to podobnie. Decyzję o moim wylocie podejmowaliśmy razem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?