Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duże nazwiska i spore oczekiwania. Okręt bojowy wypływa ze Stoczni Szczecin

jakub lisowski
Trener Michał Gogol nie ma łatwego zadania. Ma w drużynie Stoczni Szczecin wielu nowych zawodników, ale i potencjał, by grać o dużo wyższe cele
Trener Michał Gogol nie ma łatwego zadania. Ma w drużynie Stoczni Szczecin wielu nowych zawodników, ale i potencjał, by grać o dużo wyższe cele Grzegorz Dembiński/Polska Press
Ekstraklasa siatkarzy. Wzmocniona drużyna Michała Gogola rozpoczyna walkę w Plus Lidze. Chce wywalczyć medal oraz awans do europejskich pucharów.

Projekt Stocznia Szczecin wystartował w kwietniu. Klub przestał być Espadonem, zmienił sponsora tytularnego i władze. Jego pierwsze zadanie w życiu po życiu było z innej bajki niż dzisiejsze ambicje. Drużyna Michała Gogola musiała przerwać pasmo porażek i wywalczyć utrzymanie w Plus Lidze. Dopiero po wypełnieniu tej misji osoby zarządzające Stocznią mogły zacząć snuć mocarstwowe plany.

- Zmiana sponsora otworzyła przed nami bardzo wiele możliwości. Był też dylemat, jaką budować drużynę, ponieważ na rynku transferowym było już niewielu wolnych zawodników, a polskich praktycznie wcale. Wbrew temu myślę, że wiele osób zostało miło zaskoczonych naszymi wzmocnieniami - mówi Gogol.

Do Stoczni dołączyło w sumie 11 nowych zawodników. Po zakontraktowaniu silnych siatkarzy ze znanymi nazwiskami nie ma raczej wątpliwości, że drużyna przestanie bić się tylko o utrzymanie i poprawi 12. miejsce z poprzedniego sezonu. Pytanie tylko, jak wysoko wdrapie się.

Ozłocona gwiazda

Na najważniejszą postać w zespole wyrósł Bartosz Kurek. Pierwszy zachwyt tym transferem nastąpił po podpisaniu kontraktu, a drugi, jeszcze większy, po mistrzostwach świata. Nowy atakujący Stoczni pomógł reprezentacji Polski obronić złote medale sprzed czterech lat, a na dodatek dostał nagrodę dla najlepszego zawodnika turnieju. Kurek ma 30 lat, a poprzedni sezon spędził w Turcji.

- Chciałem wrócić do Polski. Chętnie to zrobiłem, kiedy pojawiła się dobra oferta ze Szczecina - wspomina Kurek. - Zdecydowałem się grać w Stoczni, ponieważ to projekt z ambicjami, który zdziwił już wiele osób na siatkarskim rynku. Zaangażowane w niego są osoby, które szanuję i postrzegam jako takie, za którymi warto podążać.

Kurek dołączył do zespołu kilkanaście dni przed pierwszym meczem. Razem z trenerem Gogolem, który podczas mistrzostw był asystentem selekcjonera Vitala Heynena. Sytuacja obu ważnych dla Stoczni postaci nie była jednak identyczna. Szkoleniowiec doglądał osobiście przygotowań podopiecznych przed turniejem.

- Pracowaliśmy razem już w kadrze juniorów albo kadetów, więc nasza znajomość ma długą historię. Mieszko był później statystykiem w reprezentacji trenera Anastasiego i udało nam się wspólnie osiągać fajne wyniki - opowiada Kurek. - Myślę, że nie skłamię, mówiąc, że lubimy i szanujemy się. Mieszko ma bardzo dobre podejście do siatkówki i analityczny umysł, który pomaga zauważyć szczegóły decydujące o wyniku. Poza tym jest fajnym człowiekiem i radzi sobie z różnymi charakterami.

Kurek grał w przeszłości w trzech najsilniejszych ligach na świecie. Polskiej, włoskiej i rosyjskiej. Zna smak dużej siatkówki i wygrywania. Obecna fala popularności nie powinna być dla niego przytłaczająca. O utrzymanie wysokiej formy przez cały sezon będzie trudno, czego atakujący jest świadomy, ale przygotowanie maksymalnej dyspozycji na najważniejsze mecze ma już opanowane. Pokazał to w mundialu.

Kolonia bułgarska

Stocznia postawiła na dwa kierunki, kiedy poszukiwała nowych siatkarzy. Pierwszy z nich to kurs bułgarski, a drugi trydencki. Wyznaczył je Radostin Stojczew, jeden z najlepszych szkoleniowców na świecie, który został dyrektorem sportowym klubu. Do zespołu ściągnął trzech rodaków. Matej Kazijski oraz Asparuch Asparuchow zadebiutują w polskiej lidze, natomiast Nikołaja Penczewa nie trzeba przedstawiać w Plus Lidze. Występuje w niej od sześciu lat i zdążył przez ten czas nauczyć się naszego języka.

Dotychczas Bułgarzy w Stoczni nic wartego wspominania nie zrobili. Georgi Bratojew odszedł po rozegraniu jednego meczu i oskarżał kompanów z szatni o pijaństwo. Danaił Miłuszew pomóc chciał, ale głównie leczył kontuzje i przegrał rywalizację z Bartłomiejem Kluthem.

Teraz siatkarze znad Morza Czarnego mają pozostawić po sobie lepsze wrażenie. O umiejętnościach Kazijskiego przekonali się kibice we Włoszech, w Rosji i w Turcji. W Lidze Mistrzów triumfował ze swoimi zespołami trzykrotnie, a z reprezentacją Bułgarii zdobywał medale MŚ i ME. - Zawsze miałem gdzieś myśl, że chciałbym zagrać w Polsce - wyjawia Kazijski. - Plus Liga to silna i ciekawa liga, a jej najlepszą wizytówką są niesamowici kibice. Wielokrotnie rozgrywałem w Polsce mecze, więc na własnej skórze doświadczyłem tego dopingu. Zrobiło na mnie duże wrażenie.

Kazijski spędził w Itasie Diatecu Trentino największą część kariery. Przyjmujący występował we włoskim klubie przez 6 lat. Razem ze Stojczewem poprowadził go do największych sukcesów w historii. W tym okresie duet Bułgarów poznał w Trydencie kilku zawodników, którzy teraz towarzyszą im w Stoczni. Po pierwsze rozgrywającego Łukasza Żygadłę, po drugie środkowego Simona Van De Voorde, a po trzecie przyjmującego Nicolasa Hoaga.

- Nie mieliśmy trzonu zespołu złożonego z 10 osób. Zostało tylko czterech zawodników z poprzedniego sezonu, dlatego przerwa między sezonami przebiegała burzliwie - opowiada Gogol. - W Szczecinie powstał zupełnie nowy twór. Potrzebujemy czasu, żeby współpraca między wszystkimi odpowiednio się zazębiła.

Siedmiu obcokrajowców to rekord w historii Stoczni. Poza wspomnianymi już cudzoziemcami do zespołu dołączyli Czech Lukas Tichacek oraz Francuz Nicolas Rossard. Z powodu limitu wszyscy grać jednocześnie nie mogą, dlatego swoje szanse będzie dostawać stara gwardia Janusz Gałązka, też Marcin Wika, Bartłomiej Kluth i Adrian Mihułka.

- Siatkówka lubi stabilizację. Tymczasem w Szczecinie powstał projekt od podstaw - opowiada Kurek. - Siatkarze, którzy byli w klubie w poprzednim sezonie mają ważną rolę do spełnienia. Są doświadczeni, wiedzą jak poruszać się w Szczecinie i mogą scalić grupę w kolektyw. Będzie to wymagać czasu i poświęcenia, ale mamy zawodników na odpowiednim poziomie, wyśmienity sztab i poukładaną organizację.

Krótsza lista rywali

W Plus Lidze wystartuje 14 klubów, czyli o dwa mniej niż w poprzednim roku. Grania w sezonie zasadniczym będzie mniej. Do play-off awansuje sześć najlepszych drużyn, a dwie najgorsze będą zagrożone spadkiem. - Czeka nas trudny sezon, w którym nikt nie będzie rozdawać punktów za darmo. Same duże nazwiska nie zapewnią nam zwycięstw - podkreśla Gogol. - Kluczem jest to, żeby z silnych siatkarzy stworzyć prawdziwą drużynę.

Na początek sezonu Stocznia podejmie Trefla Gdańsk i Zaksę Kędzierzyn-Koźle, czyli posiadacza Pucharu Polski i wicemistrza. Pierwszy mecz o panowanie na Pomorzu rozpocznie się w niedzielę o godzinie 14.45.

Zobacz także: Tomasz Narkun o rewanżu z Mamedem Khalidovem na KSW 46

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński