Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dusigrosze z nierealnymi wymaganiami - pracownicy ze Szczecina o pracodawcach

Agata Maksymiuk
Fot. sifotography / 123RF zdjęcie seryjne
Niewidzialne umowy, 16-godzinne zmiany, nieodpłatne okresy próbne, napiwki odliczane z pensji, nierealne wymagania - pracownicy opowiadający o pierwszych krokach na rynku pracy są bezlitośni w ocenie swoich pracodawców.

Pracodawcy vs młodzi pracownicy cz. I

W ubiegłym tygodniu przedstawiliśmy główne zarzuty pracodawców ze szczecińskiego rynku gastronomicznego względem początkujących pracowników.

Właściciele firm i managerowie mówili m.in. o tym, że młode osoby często przychodzą na swoje zmiany jak na lekcje w szkole, wydaje im się, że „zwolnienie” wysłane w postaci SMS-a wystarczy by się nie pojawić. Do tego panuje wszechobecne przekonanie „jestem za dobry na tę pracę”. Wiele uwag dotyczyło również poziomu kultury osobistej.

Czytaj więcej:

Pracodawcy vs młodzi pracownicy cz. II

Tym razem odwróciliśmy role i zapytaliśmy pracowników o ich pierwsze doświadczenia z branżą.

Alicja zaczęła pracę po ukończeniu studiów w wieku 24 lat. Objęła stanowisko pomocy kuchennej, bez doświadczenia, ale jak podkreśliła nie było ono wymagane.

- Pracy potrzebuje każdy, ale nie każdy ma komfort zasiąść w wygodnym fotelu za biurkiem i przewracać w nim papiery po 8 godzin, 5 dni w tygodniu - mówi Alicja. - Znaczna większość młodych osób trafia na zmywak, za kasę czy na kuchnię, bo nie potrzeba do tego doświadczenia. Pracując w restauracji jako pomoc kuchenna wracałam do domu po 12 czasem 16 godzinach pracy. W ciągu dnia miałam może z dwie przerwy żeby wyjść do toalety. W ciągu tygodnia jeden dzień wolnego. Jak można od takiego pracownika wymagać “czegoś więcej”, “pomysłowości”, “otwartej na nowości głowy”, “podglądania nowinek”, “uczenia się od starszych kolegów”? Wracając do domu myślałam tylko o spaniu. Ciało i mózg mówiły mi “dość!” Oczekiwania były nie do spełnienia. Najgorsza w tym wszystkim była świadomość, że następny dzień będzie wyglądał tak jak poprzedni, a ja potrzebuję pieniędzy, więc nie mogę się zwolnić.

Zarzuty pod kątem wykorzystywania pracowników to jeden z najczęściej pojawiających się zarzutów.

- Pracowałam w restauracji prawie rok, pełniłam funkcje na trzech różnych stanowiskach: barmanka, pomoc kuchenna, kucharz - opowiada 27 latka ze Szczecina. - Przez cały ten czas nie dostałam ani podwyżki, ani umowy choć stawałam na głowie żeby je dostać. Takie sytuacje rodzą straszny hejt w stosunku do wszystkich pracodawców z branży, nie mówiąc o samym zatrudniającym. Pracodawca szybko wyłapuje takie rzeczy, atmosfera się psuje i tak kończy się “kariera”.

"Dwa tygodnie bez wypłaty, potem 4zł za godzinę"

Otrzymaliśmy również anonimowego maila, w którym osoba podpisująca się jako barman i sommelier I stopnia opisał swoje doświadczenia z pierwszą pracą.

- Pierwsza praca: umowa słowna, obiecanki umowy po okresie próbnym, okres próbny dwa tygodnie - czytamy w liście do redakcji. - Dwa tygodnie bez wypłaty, potem 4zł za godzinę pracy na rękę. Umowy dalej brak. Miałem się sprawdzić, była to moja pierwsza praca. Jeden posiłek pracowniczy i praca do oporu, czyli do czasu gdy ostatni klienci wyjdą. W sezonie najdłużej pracowałem jednego dnia od 16.30 do 06.30 rano. Zysk taki, że szef osobiście nalał mi kieliszek i obiecał świetlaną przyszłość. Jego żona natomiast odpisała mi te 40ml wódki od wypłaty. (...) - Dostawałem też napiwki w granicy 40-60 zł dziennie - przyznaje pracownik. - Myślę, że to nie aż tak źle jak na kogoś kto pierwszy raz w życiu był kelnerem i barmanem w jednej osobie. (...)

Pracodawcy sezonowi zostali ocenieni najgorzej.

- Umowa? na oczy takiej nie widziałem, no chyba, że była niewidzialna - komentuje Krzysztof, kelner. - Pracowałem w kawiarni na czas wakacji. Wypłatę owszem dostałem, 7 zł za godzinę na rękę. Słabo, no ale nie spodziewałem się więcej. Ogólnie straszna gonitwa za każdym groszem ze strony managera i właściciela. Manager zbierał napiwki, które nam zostawili klienci do jednej puszki, ale zawartość puszki przez dwa miesiące mojej pracy nie została podzielona. Zauważyłem też, że osoby, które przychodziły na 1 czy 2 dni próby nie mają za to wypłacanych dniówek.

Profesjonalne szkolenia? Tylko w ogłoszeniu o pracę

Dotarło do nas również kilka uwag względem przekłamanych ofert zatrudnienia, a także wymogu podejmowania prywatnych szkoleń.

- Pracodawcy często kuszą w ogłoszeniach młode osoby hasłami “gwarantujemy podniesienie kwalifikacji przez udział w profesjonalnych szkoleniach” - komentuje 27-letnia kucharka. - Nigdy się z tym nie spotkałam. A szkoda. 2 - 3 godzinne szkolenie dla kucharza kosztuje ok. 350 zł. Dla początkujących pracowników to naprawdę bardzo dużo, więc sami się na nie nie wybiorą. Po za tym przecież zdobyte umiejętności, będą wykorzystane właśnie w miejscu pracy, dlaczego pracodawca tego nie opłaci? Jeśli boi się, że pracownik mu “ucieknie” niech podpisze z nim porozumienie czy umowę lojalnościową. Zgadzam się w pełni z tym, że kucharze czy nawet kelnerzy podobnie jak fryzjerzy i kosmetyczki non stop powinni się szkolić i brać udział w różnych warsztatach, żeby nadążyć nad rynkiem, jednak proszę też pamiętać, że my nie robimy tego dla siebie, dla celów prywatnych, tylko dla miejsca pracy.

Ile okazji do nieco dłuższego wypoczynku nadarzy się w 2018 roku? Wcale nie tak mało. Zobacz!Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Długie weekendy w 2018 roku. Ile ich będzie? Kiedy wziąć url...

Zobacz również wideo: Kolejki po podwyżki i premie. Takie oczekiwania ma co trzeci pracownik.

Gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński