Drużyna PGE KPR Gryfino rozpada się. Odchodzą najlepsi zawodnicy

Rok temu KPR awansowało do zreformowanej I ligi (trzeci poziom rozgrywkowy) i do zimy spisywało się w niej bardzo dobrze. Gryfinianie byli nawet na 3. miejscu w tabeli, ale niespodziewanie przestali punktować. Końcówka sezonu to już ciężkie chwile dla kibiców, bo zespół przegrywał mecz za meczem i zakończył sezon na 7. miejscu. Bezpiecznym.

Zamiast zbroić się na nowy sezon - klub katuje fanów złymi wiadomościami. Lucjan Galus, Krzysztof Karnacewicz czy Tomasz Grzegorek w KPR już grać nie będą. Odejść jest więcej.

- Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Część sponsorów zakończyła współpracę z klubem, część chce zostać, ale za mniejsze sumy. Z końcem sierpnia kończy się umowa z głównym partnerem i nie wiemy, czy będzie przedłużona. Prowadzone są rozmowy, mamy nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, ale na razie budżet jest jaki jest - mówi Andrzej Kejs, dyrektor KPR Gryfino.

Klub proponował zawodnikom mniejsze wynagrodzenia, ale ci najlepsi nie przystali na to.

- Nie mogliśmy obiecywać więcej niż to, co mamy pewne na nowy sezon w budżecie. Rozumiemy chłopaków, że czekać w nieskończoność nie chcieli i większość z nich będzie kontynuować kariery w Niemczech - dodaje Kejs.

Jedyna na razie dobra informacja jest taka, że nie ma zagrożenia, by gryfińska siódemka nie przystąpiła do ligi. Środki na występy są zabezpieczone, zgłoszenie zostało wysłane i w klubie czekają na nowy terminarz.

- Będziemy grać nawet jeśli z dalszej współpracy wycofa się nasz główny sponsor. Mamy jednak nadzieję, że podpiszemy nową umowę i zabezpieczymy dodatkowe środki finansowe na zespół - dodaje Andrzej Kejs.

Powoli klub rozgląda się za nowymi zawodnikami. Do KPR może trafić junior o dobrych warunkach fizycznych, który ostatnio grał w SMS Płock i na koncie ma występy w juniorskiej kadrze narodowej.