Drożyna na Szczecińskim Jarmarku Bożonarodzeniowym. Sprawdź jakie ceny są w tym roku [ZDJĘCIA]

Rozpoczął się grudzień, a razem z nim rozkręca się świąteczny biznes. Większość z nas uwielbia chłonąć bożonarodzeniową atmosferę, która często przynosi ukojenie w trudnych czasach. Na około widać już dekoracje, słychać klimatyczną muzykę, a jarmarki bożonarodzeniowe zapraszają nas na świąteczne zakupy. Nie inaczej jest w Szczecinie, gdzie od piątku stragany kuszą nie tylko oryginalnymi pomysłami na prezenty, ale także zapachem grzanego wina, bigosu, pierników, czy nawet szaszłyka. Warto jednak zwrócić uwagę na ceny.

- To był niedzielny wieczór, na jarmarku jeszcze sporo ludzi. Podeszliśmy do stoiska z szaszłykiem i stojąc w kolejce usłyszeliśmy, że pan już zamyka, bo minęła godzina 20 i organizatorzy każą zamykać stoisko. Zależało nam, żeby zjeść, więc udało się go przekonać - wspomina Bartosz w rozmowie z "Głosem" - Wiedziałem, że szaszłyk nie jest tani, więc miałem przygotowane 120 złotych. Zapytałem o cenę, ale sprzedawca powiedział, że nie wie, bo musi zważyć. Ostatecznie usłyszałem 140 złotych. Byłem zaskoczony, ale poprosiłem brata, żeby dołożył resztę. Z szaszłykiem do jednej porcji dostaliśmy ziemniaczki, a brat poprosił o chleb. Tu też jest skandal, bo nie dostał jakiejś dobrej kromki, tylko nieupieczony chleb tostowy. Głupio mi było się wycofać, ale to gruba przesada - komentuje.

Wzrosły ceny na stacjach benzynowych, czy też w sklepach spożywczych, więc i na jarmarku jest drożej. Patrząc na tegoroczne stawki, wydaje się, że ceny wzrosły o kilka złotych w porównaniu do ubiegłego roku. Cena popularnego grzańca, w tej chwili zaczyna się od około 15 złotych, gdzie jeszcze rok temu, za kubek ciepłego napoju płaciliśmy 12. Jeszcze większą pułapką okazują się wspomniane szaszłyki, gdzie podana cena jest za 100 gram. W tym przypadku to około 15 złotych. Porządna porcja szaszłyka może sobie liczyć od 300 do 500 gram i w efekcie za grillowany przysmak zapłacimy ponad 70 złotych, a nawet więcej, jeśli zdecydujemy się na dodatki. Pochłonięci świątecznym klimatem, często jednak zapominamy o kalkulacji i wydajemy więcej.

Podwyżek cen na jarmarku można było się spodziewać i tak też się stało. Z punktu widzenia sprzedawców, nie są one jednak tak dotkliwe, a w gastronomii najbardziej podrożało grzane wino.

- Ceny są bardzo zbliżone do tych z zeszłego roku. Część produktów, jak bigos, została w tej samej cenie, a nawet jest delikatnie tańszy. Cena pajdy wzrosła około 20%, a grzane wino to już około 50% podwyżki - ocenia Aleksander Walczak, jeden z wystawców na szczecińskim jarmarku.

Jak w wielu przypadkach, wzrost cen nie jest do końca podyktowany chęcią większego zarobku, a po prostu skutkiem obecnej sytuacji rynkowej.

- Głównym czynnikiem są podwyżki cen u dystrybutorów, a w naszym przypadku znacznie podrożało mięso - tłumaczy Aleksander Walczak - Wynajem stanowiska chyba nie jest znacznie droższy, na pewno mocno wzrosły koszty energii, ale jesteśmy w stanie sobie tym poradzić.