Prezydent chce zlikwidować opłatę śródmiejską. Za jeden dzień handlowania na ulicy w centrum Szczecina pobierano 500 złotych. Władze miasta chciały w ten sposób walczyć z ulicznym handlem. Jak się jednak okazało, strefa była nieskuteczna. Zwykle nie udawało się ściągnąć nawet złotówki. Inkasenci nie byli w stanie ustalić nawet miejsca zamieszkania handlujących.
Dlatego za handel na głównych ulicach Szczecina płacić się będzie jak za targowisko w I strefie. Jeżeli podwyżki zostaną uchwalone, za każdy metr zajętej powierzchni pod sprzedaż artykułów spożywczych - 2,5 złotego. Za artykuły przemysłowe - 5,20 zł.
Zmiany stawek są już uwzględnione w budżecie na 2006 rok. Miasto spodziewa się z opłaty targowej 3,6 mln zł dochodu, Jednak koszty jej poboru oszacowano na 1,6 mln zł. Teraz stawkami zajmą się radni.
Właściciel Pogoni deklarował, że przekazanie mu zbierania inkasa ze szczecińskich targowisk spowoduje wzrost dochodów do budżetu miasta. Tymczasem okazało się, że wpływy maleją, o około pół miliona w ubiegłym roku. Jak zapewnia wiceprezydent Leszek Dlouchy, nie ma na to wpływu zmiana inkasenta. Regionalna Izba Obrachunkowa sprzeciwiła się bowiem praktykom stosowanym na giełdzie samochodowej w Płoni.
Do tej pory każdy wjeżdżający samochód musiał wnieść opłatę z góry za 4 dni postoju - od czwartku do niedzieli. Jak samochód został sprzedany wcześniej - byłemu właścicielowi zwracano różnicę. W tej chwili można pobierać opłatę tylko za jeden dzień. Zdaniem wiceprezydent Dlouchego powoduje to znaczne straty, trudno bowiem ściągnąć opłatę za kolejne dni - piątek, sobotę i niedziele.
Pogoń dostaje 45 proc. zebranej kwoty w przypadku, gdy nie przekracza ona 4 mln zł. Od kwoty ponad 4 mln zł zatrzymywać ma dla siebie 90 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
