Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drogo sprzedać wizerunek Pogoni

Jacek Taczalski, 2 lipca 2002 r.
Sport to biznes, a futbol w szczególności. Piłka nożna jako rozrywka dla mas, "opium" dla ludu schodzi na drugi plan. Pokazały to ostatnie mistrzostwa świata, coraz więcej potwierdzających to sygnałów dociera z obozu szczecińskiej Pogoni. Tam najważniejszy jest zysk, potem zadowolenie fanów.

Międzynarodowa Federacja Piłkarska do perfekcji opanował sztukę marketingu. Produkt o nazwie "mistrzostwa świata" potrafiła sprzedać z wielomiliardowym zyskiem. Reklamy światowych potentatów, prawa do transmisji, bilety na mecze itd.
Zadbano też o dokładną i pełną informację. Oficjalna strona internetowa mistrzostw zawierała nie tylko wyniki meczów z opisami i składami drużyn, ale także wywiady gwiazdami, zdjęcia z poszczególnych spotkań. Nie zabrakło też niezwykle bogatej kroniki poprzednich mundiali. Sprawiło to, że pobito kolejny rekord - zaglądających na oficjalną stronę było więcej niż gości na jej odpowiedniku podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Salt Lake City. Na trybunach zaś zasiadło łącznie ponad dwa miliony siedemset tysięcy widzów.
Piłkarski biznes przynosi krociowe zyski. Koszulki z nazwiskami futbolowych idoli, piłkarskie gadżety itp., wpływy z reklam, w których boiskowe gwiazdy zachwalają produkt X czy Y pomnażają sumy na kontach.
W Polsce ta gałąź maszynki do robienia pieniędzy dopiero pączkuje. Wiele jest klubowych szalików, koszulek itd. Pogoni. Większość "dziesiątek" Dymkowskiego, czy "czternastek" Drumlaka to zwykłe podróbki. W szczecińskiej Pogoni przez wiele lat nie potrafiono wykorzystać choćby wizerunku najlepszych, czy najbardziej medialnych graczy. Niejeden kibic zapewne chciał kiedyś wiedzieć jakich kosmetyków używa Radosław Majdan i w stroje jakich firm się ubiera. Był wszak bożyszczem wielu nie tylko szczecińskich kobiet. Niejeden psikając się tymi samymi perfumami, czy myjąc głowę tym samym szamponem co wychowanek Pogoni, liczyłby choć na minimalne zwiększenie powodzenia u pań.
Jakim samochodem jeździ Paweł Drumlak, w jakiej restauracji jada, gdzie i w co się ubiera pomocnik - też wielu fanów Pogoni jeszcze rok temu chciałoby wiedzieć i być "jego sobowtórem". Teraz rozgrywającego w Pogoni już nie ma i na jego upodobaniach zarobić się nie da.
Les Gondor przyjął zasadę, że kasa musi się zgadzać. Wpływy muszą pokryć planowane wydatki. "To jest biznes" - przekonywał niedawno na antenie radiowej. Zwykłego kibica nie interesują cyferki w księdze rozrachunkowej. On chce przyjść na mecz, zobaczyć dobre widowisko i najlepiej niech Pogoń wygra. I gra wciąż w ekstraklasie o najwyższe cele. Jeżeli fana bordowo-granatowych postawić przed dylematem: czy lepiej aby klub zarobił 10 milionów złotych w ekstraklasie, czy dziesięć razy więcej w trzeciej lidze, bez wahania wskazał na pierwszy wariant. Człowiek interesu zaś zastanowi się, choć przez moment, co jest lepsze.
Sport nie jest jednak zwykłą gałęzią przemysłu. To na pierwszym miejscu musi stać wynik na boisku, a dopiero na drugim wynik ekonomiczny. A w realia ekonomiczne mocno wpisany jest kibic. To on zostawia w klubowej kasie pieniądze za bilety i pamiątki związane z ukochaną drużyną. I aby te pieniądze od niego wyciągnąć, trzeba najpierw zainwestować - w zespół gwarantujący wygrane i przyciągający widzów na trybuny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński