Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga Krzyżowa na Skolwinie: Męka Pańska w strugach deszczu [zdjęcia]

Marek Rudnicki
VII Artystyczna Inscenizacja Drogi Krzyżowej na Skolwinie
VII Artystyczna Inscenizacja Drogi Krzyżowej na Skolwinie Fot. Andrzej Szkocki
VII Artystyczna Inscenizacja Drogi Krzyżowej. Tylko Dom Kultury Skolwien był w stanie przygotować tak piękną i wzruszająca inscenizację. Uczestniczyli w niej również uczestnicy Międzynarodowego Szczecińskiego Festiwalu Muzyki Pasyjnej.

Droga krzyżowa na Skolwinie

Padał deszcz i to z każdą chwilą coraz bardziej intensywny, a mimo to w wydarzeniu wzięło udział wiele osób. Zarówno tych starszych, co naturalne, ale także młodych z dziećmi i tych najmłodszych, jeszcze w wieku szkolnym.

- To nie tylko pokaz, przypomnienie i lekcja historii, ale także forma rekolekcji dla nas wszystkich i głownie dla mieszkańców tej najbiedniejszej dzielnicy Szczecina - mówi Adam Komorowski, dyrektor DK Skolwin.

Tegoroczna inscenizacja przygotowana została nieco odmiennie od sześciu poprzednich. Dwa chóry, Kameralny ZUT i Szczeciński Zespół Wokalny nadawały całej drodze na Golgotę specyficznej atmosfery. Przy każdej stacji i między nimi nastrój podnosiły saksofoniści Jacek & Maciek. Jeśli dołożyć bębniarzy zespołu Sambal, można sobie wyobrazić atmosferę 800 metrowej drogi pod górę i towarzyszące jej, rosnące napięcie.

- To piękna i wzruszająca inscenizacja, robiąca mocne wrażenie - mówi Małgorzata Kuriata, która wraz z synem Damianem i siostrą Pauliną Goraj szła w procesji.
W inscenizacji wzięło udział ponad 120 odgrywających różne role aktorów. Wśród nich aktorzy zawodowi ze szczecińskich teatrów oraz amatorzy z Zespołu Szkół nr 10 i dziewczęta z MOW im. Janusza Korczaka w Szczecinie.

- Szkoda tylko, że chyba pora jest w tym roku nie do końca odpowiednia - mówi Krzysztof Chodup, który szedł w procesji wraz z żoną Marzeną, 6-miesięcznym synkiem Wojtusiem i 5-letnim Filipem. - Może, choć nie chcę tak myśleć, to kryzys wiary, ale bardziej mi się wydaje, że ludzie są już tak zmęczeni otaczającą nas rzeczywistością, że nic im się nie chce.

W tym roku mimo, że przyszło wiele osób, to było ich nieco mniej, niz trzy lata temu. Wówczas na dworze było już ciemno, a mrok rozświetlały niesione pochodnie. Dziś przy każdej stacji paliło się drewno ustawione w kozły i to ono potęgowało nastrój. Przy stacji piątej nagle i bez przyczyny kozioł zawalił się, tryskając wokół iskrami. Stało się to w momencie, gdy Szymon Cyrenejczyk pomógł Chrystusowi nieść krzyż..

Stacja za stacja i po każdej owe napięcie coraz bardziej widoczne, a muzyka coraz bardziej wyrafinowana, działająca na zmysły maszerujących. Każda stacja to oddzielny spektakl. Na szczycie, w miejscu ukrzyżowania Chrystusa, wystrzały dział Roty Drabów Bańskich. Po każdej salwie widzowie odruchowo kurczyli się. Wielu miało łzy w oczach.

Szkoda, że tak pieczołowicie przygotowanych inscenizacji i z taką troską o detale, w Szczecinie tak mało.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński