Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat młodej szczecinianki. Pomóżmy Justynie!

Andrzej Kus
Adam Słomski
Justynę Kurowską znamy z telewizyjnego reality show "Kawaler do wzięcia". Wygrała program, ale teraz walczy o coś ważniejszego: o życie.

Pomóżmy Justynie

Pomóżmy Justynie

Możemy pomóc Justynie w uzbieraniu pieniędzy na przeszczep komórek macierzystych w Chinach. Możemy to zrobić wpłacając pieniądze na konto: BRE BANK S.A. 89114011370000244060001001 z dopiskiem: "Dla Justyny Kurowskiej" Fundacja "Oliwia".

31-letnia Justyna od 5 lat walczy z wyniszczającą chorobą ataksją rdzeniowomóżdżkową. Genetyczna przypadłość w bardzo szybkim tempie wyniszcza układ nerwowy, powoduje zaburzenia równowagi, niewyraźną mowę, ale również odbiera umiejętność wykonania najprostszych czynności. U dziewczyny zaatakowała również pamięć, prowadzi do śmierci.

- Chorobę przekazał mi tata, który już nie żyje opowiada Justyna. Cierpi na nią również moja starsza o pięć lat siostra. Ataksja dręczy również ciocię i kuzynkę. Niemal całą rodzinę. Tylko ja staram się z nią walczyć, nie poddaję się. Od wielu lat chodzą stale na siłownię, ćwiczę też w domu. Dowiedziałam się, że może ją powstrzymać operacja w Chinach, która kosztuje 84 tysiące złotych. To przeszczep komórek macierzystych. Nie stać mnie na to, dlatego marzę o tym, że pomogą mi ludzie.

Kurowska pochodzi ze Stepnicy, mieszka w Szczecinie.

Jest w tym mieście zupełnie sama. Jej mama zmarła, gdy Justyna miała 10 lat. Dziewczyna wynajmuje pokój, żyje za 700 złotych renty. Musi to jej starczyć na opłacenie mieszkania, lekarstwa, jedzenie. Sporadycznie korzysta z pomocy opieki społecznej.

Przyznaje, że gdyby nie znajomi nie dałaby rady. W zaprzyjaźnionej restauracji je obiady. Dzięki programom w ogólnopolskiej telewizji poznała przez internet wielu ludzi. Przysyłają jej ze Stanów Zjednoczonych część lekarstw. Ostatnio zatrzymała mnie policja za przejściem dla pieszych.

Weszłam na zielonym świetle, ale nie zdążyłam go opuścić i włączyło się czerwone. Zadali pytanie, "czy nie za wcześnie, bym była na bani". Była godzina 11. Udało mi się wytłumaczyć, bo zawsze to robię, każdemu. Puścili mnie bez mandatu. Justyna, oprócz operacji ma jeszcze jedno marzenie. Całkiem przyziemne, o którym mówi ze łzami w oczach.

- Nigdy nie chciałam mieć męża, dzieci. Teraz wiem, że to był błąd. Marzę o tym, by ktoś się mną zaopiekował. Był przy mnie, pomógł się chociażby ubrać. To tak niewiele, a jednocześnie może pomóc w cierpieniu podsumowuje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński