Dramatyczny list napisała do prezydenta RP, ale także do nas Sandra (nazwisko do wiadomości redakcji), która mieszka po niemieckiej stronie granicy.
„Moje życie legło w gruzach. Jestem, a raczej byłam pracownikiem transgranicznym. Niestety, z powodu wprowadzenia obowiązkowej kwarantanny, straciłam pracę po stronie niemieckiej granicy. Zarejestrować się, jako bezrobotna nie mogę, ponieważ mam meldunek w innej miejscowości. Nie mogę pojechać tam z dziećmi by złożyć dokumenty. Wspomnę, że podatki odprowadzam w Szczecinie, tu żyję od 7 lat z mężem i dwójką dzieci w wieku 5 i 7 lat. Wynajmujemy mieszkanie od osoby prywatnej i teraz nie jestem w stanie opłacić wymaganego czynszu najmu w kwietniu. Możemy zostać wyrzuceni z mieszkania. Nie mogę też podjąć pracy z powodu panującej pandemii. Jako pracownik przygraniczny jestem w tej chwili pozbawiona środków do życia. Błagam o jakąkolwiek pomoc.”
CZYTAJ TEŻ:
Niemniej dramatyczna jest opowieść Anastazji, która za pomocą Facebooka próbuje zwrócić uwagę władz polskich na bardzo trudną sytuację młodych ludzi, którzy mieszkają w Szczecinie, ale do szkoły chodzą po niemieckiej stronie.
Anastazja jest uczennicą Gimnazjum w Locknitz, miejscowości oddalonej od Szczecina zaledwie 15 kilometrów. Jest w klasie maturalnej i ma kolegów i koleżanki, którzy uczą się z nią w gimnazjum, ale mieszkają po polskiej stronie.
CZYTAJ TEŻ: Kolejny apel o otwarcie granic dla pracowników transgranicznych
- Niemieckie Ministerstwo Oświaty zarządziło na 27 kwietnia powrót do szkoły dla klas maturalnych – pisze Anastazja i podkreśla, że właśnie ją i jej polskich kolegów dotyczy matura, która rozpoczyna się w Niemczech 8 maja i potrwa do połowy czerwca. – Ze względu na nakaz kwarantanny w Polsce, moi koledzy z Polski nie będą mogli swobodnie przekraczać granicy w tą i z powrotem. A co to oznacza dla nich w praktyce? – pyta retorycznie 19-letnia Anastazja i od razu tłumaczy, że większość z jej kolegów i koleżanek, będzie musiała mieszkać w hotelach, pensjonatach z dala od wsparcia rodziny w tak trudnych momentach.
ZOBACZ TEŻ:
- Takich historii są dziesiątki, jak nie setki – mówi Marta Szuster, która podjęła się zorganizowania protestu w Rosówku po niemieckiej stronie. – Mój sąsiad właśnie stracił pracę w Polsce, bo nie mógł dostać się do firmy. Jest w tragicznej sytuacji, bo właśnie urodziło mu się dziecko. Po niemieckiej stronie wynajmuje mieszkanie i nie stać go na wynajmowanie drugiego w Szczecinie. Boi się o swoją przyszłość.
CZYTAJ TEŻ:
Albo przykład Elwiry, która z dwójką małych dzieci została w Niemczech, a mąż mieszka u rodziców w Szczecinie i tu chodzi do pracy.
- A rodzice są w wieku, kiedy to zagrożenie dla zdrowia jest większe. Od ponad miesiąca nie widział żony, ani dzieci – opowiada i dodaje: - A dzieli ich jakieś 10-15 kilometrów z niewidzialną dotychczas granicą, którą przez całe lata przekraczał dzień w dzień w swoim samochodzie. Czy ta jazda autem jest aż tak niebezpieczna?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Organizatorzy protestu, który ma się odbyć na granicy w naszym regionie w Rosówku i w Lubieszynie (prawdopodobnie także w Świnoujściu) właśnie piszą list w tej sprawie do wojewody.
- Chcemy, aby pozwolili nam jeździć przez granice do pracy i do lekarzy. Nic więcej – mówią.
Zobacz więcej wiadomości z regionu!
potrzebne informacje:
Śledź na żywo
Wspieramy Lokalny Biznes!
Poczytaj, pooglądaj, dowiedz się więcej
ZOBACZ TEŻ:
ZOBACZ TEŻ:
Podejrzewasz, że masz koronawiursa?
Ilu jest zakażonych?
Zobacz koniecznie:
warto wiedzieć:
- Zakażonych113 229+ 738
- Zmarło2 377+ 27
10. miejsce pod względem liczby nowych zakażeń.
- Zakażonych:+17 847(2 660 088)
- Zmarło:+595(61 208)
- Szczepienia:+252 566(8 484 815)