- Pierwszy mecz da nam wiele odpowiedzi - deklarował szkoleniowiec policzanek, Mariusz Wiktorowicz. - Nasza baza danych wciąż się powiększa, a każde kolejne spotkanie daje nam więcej informacji. Postaramy się wykorzystać je w trakcie play-offów.
Albo trener jest bardzo słowny i zwycięstwo z Aleksandrowem trzyma na play-offy, albo zgromadzone dane nie są wystarczające. W drugim pojedynku pomiędzy obiema drużynami Chemik został odprawiony z kwitkiem. Z pucharowym kwitkiem, który zabolał podwójnie. Gdyby siatkarki z Polic wygrały te spotkanie, mogłyby zagrać z zespołem z Orlen Ligi. Do tego we własnej hali. Mogłoby to przyciągnąć kibiców, dodać motywacji i przypomnieć, o co toczy się walka na zapleczu ekstraklasy. Niestety, trzeba było obejść się smakiem, który teraz skosztować może Jedynka Aleksandrów.
Na papierze wyglądamy porównywalnie dobrze, a może nawet lepiej. W składzie Chemika są nazwiska, które liczą się polskiej siatkówce, nie tylko na poziomie pierwszej ligi. Jednak czegoś nam wciąż brakuje, aby ten - nieszczęsny dla nas - zespół pokonać.
- Jedynka jest do ogrania - komentuje Katarzyna Mróz, środkowa Policzanek. - Na razie nam się nie udało i trochę nas to boli. Ale spokojnie, przyjdzie jeszcze czas, w którym to my udowodnimy swoją wartość.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?