Dominik Tarczyński kontra Janusz Korwin-Mikke. "Wypłacę szaleńcowi sprawiedliwość zgodnie z kodeksem honorowym"

- Przeciętny wyborca PiS człowiekiem inteligentnym nie jest, na co dowodem jest to, że głosował na PiS - mówił Janusz Korwin-Mikke podczas wtorkowej konferencji prasowej Konfederacji w Sejmie.

- Trzeba zrozumieć, że 70 proc. ludzi w Polsce, nie tylko w Polsce, nie jest w stanie zrozumieć treści rozkładu jazdy autobusów. Tego człowieka się nie przekona. Równie dobrze można im tłumaczyć teorię względności - dodał prezes partii KORWiN, który w niedzielę, po 26 latach został ponownie wybrany na posła.

Na słowa lidera Konfederacji zareagował na Twitterze Dominik Tarczyński.

"W imieniu tysięcy wyborców którzy oddali na mnie głos, wypłacę w Sejmie temu szaleńcowi sprawiedliwość zgodnie z kodeksem honorowym. Przy pierwszym spotkaniu" - napisał poseł Prawa i Sprawiedliwości na Twitterze.

Kodeks honorowy stanowi, że "obraza ma miejsce, gdy się jest zelżonym lub posądzonym o pogardliwe przymioty". W takim przypadku obrażonemu przysługuje "prawo do satysfakcji". W tradycji osoba obrażona mogła wyzwać obrażającego na pojedynek.

Nie udało nam się skontaktować z posłem PiS Dominikiem Tarczyńskim, który - według informacji dostępnych na Twitterze - przebywa obecnie w Los Angeles. Komentarze do wpisu polityka są jednak jednoznaczne - większość internautów odbiera jego słowa jako zapowiedź np. spoliczkowania.

Przypomnijmy, że właśnie za spoliczkowanie europosła Michała Boniego, warszawski Sąd Okręgowy skazał Janusza Korwin-Mikkego na karę 20 tys. zł grzywny.

– Kiedy w czasie debaty w sprawie uchwały lustracyjnej (w 1992 r.) Boni wypierał się, że był agentem SB, i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację – mówił Janusz Korwin-Mikke w rozmowie z dziennikarzami. Dodal, że skoro Boni nie przeprosił za swoje słowa, to prezes partii KORWiN odwołał się do „aktu dyshonorującego”.