Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobry sąsiad ochroni przed złodziejem

Mariusz Parkitny
Pani Jarosława Kaleczyc mieszka w bloku w centrum Szczecina. Sąsiadów zna od 40 lat. Gdy wyjeżdża na dłużej, zostawia im klucze od mieszkania. -  Dobry sąsiad to skarb - zachwala.
Pani Jarosława Kaleczyc mieszka w bloku w centrum Szczecina. Sąsiadów zna od 40 lat. Gdy wyjeżdża na dłużej, zostawia im klucze od mieszkania. - Dobry sąsiad to skarb - zachwala. Marcin Bielecki
Pani Maria postanowiła chwilę odpocząć. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła stojącego nad nią mężczyznę. Na głowie miał kaptur. Krzyknęła.

Mężczyzna uciekł. Kobieta wstała. Zaczęła wzywać policję. Dopiero po chwili zorientowała się, że zapomniała zamknąć drzwi. Złodziejowi to wystarczyło. Zabrał z przedpokoju torebkę. Straciła dokumenty, klucze do mieszkania i trochę gotówki.

Metoda na "klamkę"

Tak w skrócie wygląda typowe włamanie do mieszkania. To plaga. Tylko w jednej dzielnicy - Niebuszewo - takich przestępstw od początku grudnia było prawie dziesięć.

- Nie mamy informacji, że jest to jakaś zorganizowana grupa. Raczej kilku włamywaczy, którzy zobaczyli, że można prostym sposobem nieźle się obłowić. Dlatego apelujemy do mieszkańców: zamykajcie drzwi - mówi podkom. Katarzyna Legan ze szczecińskiej policji.

Metoda jest banalnie prosta. Złodzieje chodzą po klatkach schodowych i naciskają klamki. Jeśli drzwi są otwarte, wchodzą. Gdy natkną się na kogoś w przedpokoju, mówią "Przepraszam, pomyliłem się" i wychodzą.

Według naszych informacji kradzieży tą metodą jest o wiele więcej. Ofiary jednak nie zawiadamiają policji. Ze wstydu.

Sąsiad na pomoc

Liczba mieszkaniowych włamań, różnymi metodami, w Szczecinie rośnie. W tym roku zgłoszono ich już ponad 200. Średnio jedno dziennie. Dlatego policja przygotowała akcję "Poznaj swojego sąsiada i dzielnicowego". Policjanci rozdają dwie wizytówki. Na jednej są kontakty do dzielnicowego i najbliższego komisariatu policji. Drugi to liścik do sąsiada, aby zaopiekował się naszym mieszkaniem, gdy wyjedziemy.

- Z doświadczenia wiemy, że nie ma lepszej ochrony przed włamywaczami niż dobry sąsiad. Dlatego takie wizytówki, które możemy wręczyć sąsiadowi, mogą być początkiem nawiązania kontaktów na klatce schodowej
- tłumaczy st. asp. Andrzej Szrajber, pomysłodawca akcji.

Na efekty trzeba jeszcze poczekać. Reporterzy "Głosu" postanowili sprawdzić, jak teraz wyglądają stosunki sąsiedzkie. Odwiedziliśmy kilka szczecińskich osiedli. Oto, co zobaczyliśmy.

Pilnuje tylko na naklejce

Osiedle Kaliny. Kilka tysięcy osób. Dominują blokowiska, tzw. leningrady. Kilkanaście klatek schodowych w jednym bloku. Na każdym piętrze trzy, cztery mieszkania. Pukamy do drzwi na drugim piętrze. Otwiera starsza pani.

- Mieszkam tu dwadzieścia lat. I nie mam pojęcia, jak się nazywają moi sąsiedzi - mówi pani Janina. - Nie jestem wścibska. Mówimy sobie dzień dobry i tyle. Kiedyś piętro wyżej było włamanie. ale wtedy nie mieliśmy jeszcze domofonów. Każdy ma swoje problemy i nie ma czasu na sąsiedzkie pogaduszki. Ja swoje mieszkanie zamykam i nigdy włamania nie miałam.

Następna klatka. Trzecie piętro. Na drzwiach naklejka z napisem "Sąsiedzi pilnują mojego mieszkania". Trzy zamki. Pukamy. Lokator obserwuje nas przez judasza. Gdy się przedstawiamy, niechętnie otwiera.

- Tyle teraz rozbojów i innych przestępstw. Gdy wracam ze sklepu widzę, jak wyrostki zaczepiają ludzi. Jest niebezpiecznie. Mam trzy zamki i podwójne drzwi. Sąsiadom raczej nie ufam. To znaczy rozmawiamy na klatce, ale nigdy bym ich nie poprosił o zaopiekowanie się moim mieszkaniem.

- To po co na drzwiach ta naklejka? - pytamy.

- Odstrasza złodziei - odpowiada.

Spisuje tablice rejestracyjne

Pani Agnieszka Bruska mieszka z córką Karoliną w kamienicy. Chwali sąsiadów. - Mam z nimi dobrze. Nie obawiam się złodziei. Mogę bezpiecznie wyjeżdżać, bo wiem, że zaopiekują się moim mieszkaniem - mówi.
(fot. Marcin Bielecki)

Czteropiętrowy blok w centrum Szczecina. Pięć klatek schodowych. Na każdej po dwa mieszkania. Żyją tu głównie starsi ludzie. Wprowadzili się w połowie lat 60. Dopiero od niedawna pojawiło się tu kilka młodych osób. Starsi znają się bardzo dobrze. Wiedzą o sobie wszystko.

- Po trzydziestu latach w takim małym bloku ludzie poznają się - przyznaje pan Marian Szabelski. - Czasem to uciążliwe, bo wywołuje niepotrzebne plotki i konflikty.
Starają się jednak sobie pomagać.

- Gdy wyjeżdżam na dłużej, proszę sąsiada, aby rzucił okiem na moje mieszkanie. Daję mu klucze, żeby podlał kwiaty. I zapalał wieczorem na godzinę światła w pokoju
- opowiada szczecinianin.

- Dzięki temu na razie mnie nie okradziono.

A sąsiedzi są czujni. Gdy na podwórko wjeżdża samochód, kilkoro z nich podchodzi do okien. Sprawdzają, kto przyjechał. Podobno jeden z sąsiadów spisuje nawet tablice rejestracyjne obcych aut. Ale do takich środków bezpieczeństwa nikt nie chce się przyznać.

Miał za dużo

O tym, że sąsiedzi są czujni, przekonał się pan Jacek Michalak, który trzy lata temu wprowadził się do kamienicy w centrum Szczecina.

- Zdarzyło się tak, że przed domem zaparkowałem swój prywatny samochód oraz służbowy. Gdy wychodziłem z domu, podeszło do mnie dwóch mężczyzn. To byli policjanci. Czekali już na mnie w cywilnym passacie. Kazali mi się wylegitymować - opowiada.

Okazało się, że jeden z sąsiadów zadzwonił na policję. Twierdził, że pan Jacek to podejrzany typ, bo przesiada się z jednego samochodu do drugiego. Sprawa szybko się wyjaśniała.

- Początkowo byłem zły, bo domyślam się, który to sąsiad. Ciągle siedzi w oknie. Ale potem pomyślałem sobie, że dobrze mieć kogoś takiego. Będzie bezpieczniej - dodaje.

Jego słowa potwierdza st. sierż. Tomasz Bartosiak. Od trzech lat jest dzielnicowym na szczecińskim Niebuszewie.

- Najlepszym alarmem antywłamaniowym do mieszkania jest sąsiad. Większość takich przestępstw dałoby się uniknąć, gdyby mieszkańcy zwracali większą uwagę na to, co dzieje się na klatce schodowej - mówi.

I radzi: - Powiadamiajmy sąsiada o naszej nieobecności. Poprośmy, aby wyjął pocztę z naszej skrzynki na listy lub usunął ulotki spod drzwi. Nie rozmawiajmy z obcymi na temat sąsiadów, szczególnie, gdy wyjechali. Niech sąsiad czasem włączy światło w naszym mieszkaniu. To będzie znak dla złodzieja, że dom nie jest pusty.

Kupił sobie psa

Kolejne szczecińskie osiedle. Dwunastopiętrowe bloki. Na piętrze po sześć mieszkań. Niektóre oddzielone od reszty kratami.

- Kilka lat temu włamali mi się do mieszkania. W biały dzień. Byłem w pracy. Zabrali pieniądze, video, wieżę. Razem z sąsiadami zdecydowaliśmy, że najbezpieczniejsza będzie krata zamykana na zamek. Złożyliśmy się i kupiliśmy. Od tej pory jest spokój - mówi Zbigniew Jasiewicz.

Na piątym piętrze mieszka pan Janusz. Nie chce podać nazwiska, bo się boi. Przez dwanaście lat pracował na statkach. Dorobił się. W trzypokojowym mieszkaniu widać luksus. Sam telewizor wart jest ponad 20 tysięcy złotych. Jego mieszkanie jest w takim miejscu, że nie może założyć sobie kraty. Dlatego kupił sobie psa. Groźnego.

- Mam przemiłych sąsiadów. Ale nie chcę, żeby bez mojej obecności chodzili mi po mieszkaniu. Pies jest najlepszym strażnikiem. Nigdy nie miałem włamania - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński