Obecnie w Sądzie Pracy jest około 4 200 spraw. Miesięcznie wpływa około 400 pozwów. Większość dotyczy umów o pracę i niewypłacania pensji przez pracodawcę. Przewodnicząca szczecińskiego Sądu Pracy szacuje, że w ostatnim okresie liczba wpływających spraw wzrosła o 200 procent.
- Obserwujemy, że liczba pozwów rośnie lawinowo - mówi sędzia Beata Górska.
Powodem zwiększających się zatorów w sądzie jest przejęcie od 1 października spraw z zakresu ubezpieczeń społecznych. Wcześniej były one rozpatrywane przez ZUS.
- Szacujemy, że jest to dodatkowo około stu spraw miesięcznie - mówi sędzia Górska.
Kolejnym powodem wzrostu liczby pozwów jest coraz większa liczba bankrutujących firm. Właściciele nie mają pieniędzy, żeby płacić pracownikom, a ci szukają sprawiedliwości w sądzie.
Każdy z siedmiu sędziów orzekających ma miesięcznie około 600 spraw do rozpoznania. Takiej ilości wokand nie ma w żadnym innym wydziale. Na wyznaczenie pierwszej rozprawy trzeba czekać średnio pół roku. Zdarza się, że gdy zapadnie wyrok, pracodawca jest już niewypłacalny. Wtedy koszty ponosi Skarb Państwa.
- Sędziowie pracują na pełnych obrotach. Nie ma zwolnień, urlopów, wyznacza się dodatkowe sesje. Spraw jest jednak za dużo, aby nie było opóźnień - mówi sędzia Górska.
Ogromna liczba spraw i braki kadrowe, powodują, że na biurko przewodniczącej trafia coraz więcej skarb na przewlekłość postępowania.
- Rzeczywiście takich skarg jest coraz więcej - mówi sędzia Beata Górska. - W większości są one zasadne.
W budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości nie przewidziano na ten rok etatów dla Sądu Pracy. Oznacza to, że nie ma co liczyć na poprawę. Sędziowie szacują, że liczba spraw będzie rosła, a opóźnienia będą coraz większe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?