Płk Dariusz Ksiądz, komendant szpitala przyznaje, że placówka nie mogła już prowadzić oddziału.
- Wymagania Narodowego Funduszu Zdrowia ciągle rosły. Dotyczyły kadry, sprzętu. Jeden z najpoważniejszych powodów to brak tomografu - wyjaśnia komendant.
Wcześniej szpital nie musiał mieć tego urządzenia. Pacjentów wożono na tomografię do innej placówki, z którą szpital podpisał na takie świadczenia umowę. Zmieniły się jednak wymagania. Na zakupienie tomografu placówka nie ma pieniędzy. Narodowy Fundusz Zdrowia nie zakontraktował więc usług. Oddział, na którym operowano pacjentów z urazami głowy i kręgosłupa, na przykład po wypadkach, przestał działać 1 maja.
- Zawiadomiliśmy o tym Wojewódzką Stację Pogotowia Ratunkowego i Falcka, żeby już nie przywozili nam pacjentów z takimi urazami - mówi komendant - Ale ci nadal tutaj trafiają.
Lekarz Jacek Mańczak, zastępca komendanta podkreśla, że wydłuża to drogę pacjenta na stół operacyjny. - Kiedy karetka przywozi pacjenta, przeprowadzamy wywiad, badamy go, udzielamy pierwszej pomocy i dopiero wtedy odsyłamy do innej placówki. Nie mamy ani neurologii ani neurochirurgii, więc nie możemy takim pacjentom pomóc - wyjaśnia.
Elżbieta Sochanowska z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego twierdzi, że pracownicy pogotowia zostali o likwidacji oddziału poinformowani.
- Mogło zdarzyć się kilka takich sytuacji, które jednak już nie powinny mieć więcej miejsca - mówi Elżbieta Sochanowska.
Rafał Ślósarek, dyrektor Falck Medycyna w Szczecinie, twierdzi, że w jego firmie nie zdarzały się takie sytuacje. - O żadnym takim przypadku nie słyszałem - mówi dyrektor.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?