Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Pogoń Szczecin przestała wygrywać

Maurycy Brzykcy
Trener Piotr Mandrysz (z prawej) i jego asystent Wiktor Mazurek nie mogą mieć wesołych min po ostatnich meczach Pogoni. Lider, MKS Kluczbork, odskoczył już na sześć punktów, a przed portowcami seria bardzo trudnych spotkań.
Trener Piotr Mandrysz (z prawej) i jego asystent Wiktor Mazurek nie mogą mieć wesołych min po ostatnich meczach Pogoni. Lider, MKS Kluczbork, odskoczył już na sześć punktów, a przed portowcami seria bardzo trudnych spotkań.
Pięć spotkań, żadnego zwycięstwa, trzy zdobyte punkty. To nie jest bilans Pogoni Szczecin z drużynami z czuba tabeli, ale ostatnie wyniki portowców.

W klubie robi się coraz bardziej nerwowo, choć szczeciński zespół cały czas zajmuje miejsce premiowane awansem do I ligi.

Ostatnie wyniki Pogoni wołają o pomstę do nieba. W środę portowcy rzutem na taśmę uratowali punkt ze słabym w tym sezonie Zawiszą Bydgoszcz, a w niedzielę nie potrafili wygrać z zajmującą ostatnią pozycję w tabeli Polonią Słubice.

Zmiany, zmiany

Jakie są tego przyczyny? Pewnie jest ich kilka. Pogoń grała ostatnio co trzy dni. Walczyła nie tylko u siebie, ale również na dalekich wyjazdach. Z drugiej jednak strony Pogoń ma najsilniejszą kadrę w II lidze, więc kilka zmian w składzie nie powinno aż tak bardzo wpłynąć na grę zespołu. Odnośnie zmian to wydaje się, że momentami trener Piotr Mandrysz reaguje dość nerwowo. Zmienił w bramce Roberta Binkowskiego na Damiana Wójcika, ale ten drugi w niedzielę też nie ustrzegł się błędu.

Na placu gry w meczu z Polonią zabrakło również podstawowych ostatnio zawodników, takich jak Marcin Dymek, Ferdinand Chifon, czy Mikołaj Lebedyński. Ich zmiennicy nie zachwycili. Damian Sieniawski był bardzo nieporadny w ataku portowców, z kolei u boku Tomasza Parzego w środku pola partnerzy zmieniają się co mecz.

Na pomeczowej, niedzielnej konferencji prasowej, trener Mandrysz był mocno zdenerwowany. Trudno mu się dziwić. Ostatnie wyniki nie świadczą najlepiej także o jego pracy, lecz najgorsze jest to, że atmosfera w zespole zepsuła się chyba na dobre. Piłkarze coraz częściej mają do siebie wzajemne pretensje zamiast wymieniać konstruktywne uwagi. Portowcy tylko rywalom mogą zawdzięczać to, że nie wypadli jeszcze poza czołową trójkę. Najgroźniejsi przeciwnicy, poza MKS Kluczbork, gubią punkty na potęgę.

Prezesi się nie wahają

Seria pięciu meczów ze średnimi rywalami za Pogonią. Ale teraz kolejne cztery dużo trudniejsze. Najpierw derby z walczącym o utrzymanie w lidze i zapowiadającym zwycięstwo Chemikiem Police, później konfrontacje z Nielbą Wągrowiec (4. miejsce), Kotwicą Kołobrzeg (3. miejsce) i Gawinem/Ślęzą Wrocław (5. miejsce). Te mecze mogą zadecydować nie tylko o przyszłości Pogoni, lecz również trenera Mandrysza.

Prezesi szczecińskiego klubu nie zawahali się zwolnić półtora roku temu trenera Marcina Kaczmarka, choć ten na półmetku rozgrywek zajmował z Pogonią pierwsze miejsce w IV lidze. Nie zawahali się pożegnać również z uwielbianym w Szczecinie Mariuszem Kurasem, choć akurat w tym wypadku mieli wytłumaczenie w postaci słabych wyników zespołu. Oby w przypadku trenera Mandrysza zachowali trochę więcej cierpliwości.

Najsmutniejszy jest jednak widok pustych trybun przy ul. Twardowskiego. Szczecińscy kibice, których jeszcze nie tak dawno chwaliliśmy za mecz z GKS Tychy (7 tysięcy widzów), w niedzielę na obiekcie Pogoni pojawili się w liczbie dwóch tysięcy. Po ilości widzów zawsze widać w Szczecinie, jak Pogoni wiedzie się w lidze. Szkoda tylko, że sympatycy portowców nie realizują hasła, które tak często jest skandowane: "Czy wygrywasz, czy nie..." i nie przychodzą na mecze w trudnych dla Pogoni chwilach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński