Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debiut literacki ilustratorki ze Szczecina. Niezwykły przewodnik po świecie ziół [ROZMOWA]

Agata Maksymiuk
Uczy i bawi nie tylko najmłodszych, ale też i nieco starszych - „Parzyziółko”. Debiut literacki ilustratorki ze Szczecina Doroty Wojciechowskiej-Danek, przenosi czytelników do innego, dziś nieco zapomnianego, magicznego świata ziół. Co najważniejsze, robi to skutecznie.

Kim jest Profesor Parzyziółko?
- Profesor Parzyziółko jest zielarzem, w książce pełni rolę przewodnika po tajemniczym świecie ziół – odkrywa ich sekrety i zdradza tajniki zawodu. Dzięki jego zapiskom dowiadujemy się np., co wspólnego ma bazyliszek z bazylią, po co starożytni Rzymianie nosili liście laurowe na głowie, a także czego najbardziej boją się komary.

W takim razie, co ma wspólnego bazylia z bazyliszkiem?
- Odpowiedź na to pytanie ukryte jest już na pierwszej stronie rozdziału, będącego zbiorem ziół Profesora Parzyziółko. Mogę uchylić rąbka tajemnicy, że ma to związek ze średniowiecznymi wierzeniami i trującym spojrzeniem.

W książce nie tylko opisałaś wybrane zioła, ale i odkryłaś przed młodymi czytelnikami wiele ciekawostek. Która dla Ciebie była najbardziej niezwykła?
- To zbyt trudne, żeby wskazać tylko jedną roślinę i pewnie właśnie dlatego zielnik jest tak obszerną częścią książki. Ukrywa w sobie niejedną ciekawą historię, dzięki niemu możemy przenieść się do Chin sprzed tysiąca lat lub dowiedzieć się, które zioło stanowiło składnik eliksiru miłości.

Na łamach książki pojawiają się pozycje dobrze wszystkim znane, jak np. imbir, ale i te mniej popularne, jak lebiodka. Czym się kierowałeś wybierając rośliny?
- Lebiodka jest zielem znanym równie dobrze jak imbir. By dojść do takiego wniosku, wystarczy zagłębić się w zielnik Profesora Parzyziółko. Wszystkie rośliny opisane w zielniku są łatwo dostępne dla młodego zieloznawcy, a dodatkową pomoc w ich poszukiwaniu stanowią symbole przypisane do każdej rośliny, tj. las, łąka, dom czy ogród.

Zioła, choć całkiem przyjemne, mają też swoją nieco mroczną stronę. To w końcu z ich powodu na stosach spłonęło wiele czarownic. Interesowałaś się tą magiczną sferą zielarstwa, za którą dawniej kobiety były karane?
- W książce jest wiele odniesień do mitologii i dawnych wierzeń. Są one ściśle związane z historią ziół, nie przypisuję im jednak właściwości magicznych. Palenie kobiet na stosie było przejawem mizoginii i hipokryzji, które niosła za sobą inkwizycja. Tak więc zielarstwo stanowiło pretekst a nie przyczynę.

Zauważyłam, że w opisie wydawnictwa napisałaś „książka zawiera bezpieczny zakres wiedzy”. Dopiero kiedy przeczytałam to zdanie, zdałam sobie sprawę, że przecież najsilniejsze trucizny są substancjami pochodzenia roślinnego. Może ciekawym pomysłem byłoby zrobienie „księgi zakazanej”? Myślałaś o tym?
- Rzeczywiście, przeszło mi to przez myśl podczas wyboru ziół do książki, ponieważ wiele z nich musiałam odrzucić ze względu na ich trujące czy odurzające właściwości. Myślę jednak, że taki zbiór musiałby być skierowany do dorosłego odbiorcy i wymagał ode mnie dużo szerszego zakresu wiedzy, co jednak nie zmienia faktu, że jest to bardzo intrygujący temat.

Czy wiedza Profesora Parzyziółko wystarczy, by spokojnie wyjść z dzieckiem na łąkę lub do lasu i rozpocząć poszukiwania ziół? Czy lepiej przejrzeć jeszcze kilka poradników?
- Parzyziółko powstał właśnie po to, by dać impuls do takich poszukiwań. Rośliny zielarskie mogą przyczynić się do rozwoju sensorycznego u dziecka ze względu na ich intensywne smaki, zapachy, kolory i wielość faktur. Wspólne poszukiwanie, sadzenie ziół czy używanie ich podczas gotowania może być doskonałą zabawą nie tylko dla dzieciaków, ale i dorosłych. Wiedza zawarta w książkach jest bardzo ważna, a uzupełniona o doświadczenie przynosi najlepsze rezultaty.

Jeśli chodzi o dom i ogród sytuacja jest prostsza, mamy pełną kontrolę nad tym, co sadzimy. Ale czy hodowanie ziół jest prostym zadaniem? Na Twoim Instagramie widziałam, że masz w tym sporo doświadczenia.
- Myślę, że potrzeba jedynie chęci i minimum zaangażowania, ponieważ wiele ziół możemy z powodzeniem hodować właśnie na balkonie czy parapecie. Z dbania o swoje zioła czerpię bardzo dużo satysfakcji. Jest to dla mnie forma relaksu, niosąca za sobą stały dostęp do świeżych przypraw w okresie wiosenno-letnim.

Czy sadzenie własnych roślinek było częścią przygotowania się do stworzenia książki?
- W pewnym sensie tak, ale prawda jest taka, że tworzenie ziołowego ogródka na balkonie stało się już moim wiosennym rytuałem. Podstawowe informacje o opiece nad ziołami wyniosłam z rodzinnego domu, w którym mama i babcia od najmłodszych lat wpajały mi miłość do ziół, zaś na bardziej szczegółowe poszukiwania podczas pracy nad książką wybrałam się do niezastąpionych bibliotek.

Czy są zioła, które się bardzo nie lubią? A może i takie, które odwrotnie - świetnie do siebie pasują?
- Różne zioła mają różne potrzeby i to względem nich możemy niektóre z nich łączyć razem a inne nie, np. melisa i mięta będą czuły się dobrze w swoim towarzystwie ponieważ obydwie potrzebują wilgotnej gleby i półcienistego stanowiska, Jeśli posadzimy rozmaryn, który potrzebuje minimum wody z wodolubną bazylią, możemy się spodziewać, że któreś z nich zostanie przelane lub przesuszone. Między roślinami istnieje wiele zależności, dlatego warto czytać etykiety umieszczane na doniczkach i początkowo sadzić rośliny w osobnych donicach, łącząc je wtedy gdy nabierzemy doświadczenia.

W książce są też przepisy na różne smakołyki, jak lawendowe śnieżki czy domowe mikstury, np. olej z bazyliszka - to Twoje autorskie receptury? Tworząc je wcielałaś się w postać Profesor Przyziółko?
- Choć broda mi jeszcze nie wyrosła i wzrok też mam dobry, to przyznam, że wszystkie mikstury umieszczone w książce są mojego autorstwa. To bardzo proste przepisy, które pozwolą cieszyć się aromatem ziół w różnych porach roku.

W połowie XX wieku zaczęto głosić teorie, że w XXI wieku rozwój chemii niemal całkowicie wyprze znaczenie ziół w życiu codziennym i lecznictwie. Myślisz, że taka sytuacja jest możliwa?
- Wyparcie ziół z naszych kuchni, łazienek czy domowych apteczek wydaje mi się czymś nierealnym. Zwłaszcza w Polsce, gdzie zioła są zbyt mocno zakorzenione w naszej słowiańskiej kulturze. Nawet jeśli nie hodujemy ziół w domu, mamy do nich dostęp praktycznie przez cały rok. Znajdziemy je w większości sklepów spożywczych i warzywniakach. Kosmetyki bazujące na naturalnych składnikach budzą coraz większe zainteresowanie. Jeśli przez chwilę się zastanowimy, łatwo dojdziemy do wniosku, że zioła są cichymi sprzymierzeńcami naszej codzienności.

Dorota Wojciechowska-Danek - na co dzień zajmuje się tworzeniem projektów i ilustracji dla dzieci i nie tylko. Tworzyła m.in. dla:
- czasopism i wydawnictw: Wysokie Obcasy Extra, Gaga, Charaktery, Twoje Dziecko, Wydawnictwo Poławiacze Pereł ,Wydawnictwa Przygotowalnia, Wydawnictwo TADAM, Wydawnictwo Widnokrąg, ZUZUTOYS, Wydawnictwo Wilga, Wydawnictwo Agora, CZUCZU.
- instytucji kulturalnych: Opera Narodowa w Warszawie, Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, Akademia Sztuki w Szczecinie, Galeria sztuki TRAFOSTACJA Szczecin, Księgarnia Fika.
strona: www.dorotawojciechowska.pl

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński