Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Krysiak: Nie położymy się na parkiecie. Będziemy walczyć

Jakub Lisowski
Dawid Krysiak (z piłką) wrócił do gry po prawie trzymiesięcznej przerwie.
Dawid Krysiak (z piłką) wrócił do gry po prawie trzymiesięcznej przerwie. Andrzej Szkocki
Piłkarze ręczni Sandra Spa Pogoni Szczecin kontynuują serię zwycięstw, którą zapoczątkowali w połowie lutego. Przed nimi sobotni mecz z MMTS Kwidzyn.

Po dłuższej przerwie w grze wrócił Pan do gry i od razu rzucił 6 bramek silnej drużynie Chrobrego. Pogoń wygrała, więc czy można chcieć lepszego powrotu?
Dawid Krysiak: Cieszę się, to jest budujące. Miałem taki głód gry po prawie trzymiesięcznej przerwie, że w pierwszej połowie, gdy siedziałem na ławce rezerwowych nie wiedziałem, co mogę zrobić, by pomóc chłopakom. Cały czas coś krzyczałem, podpowiadałem, starałem się ich zmotywować. Po przerwie dostałem szansę od trenera i mam nadzieję, że jest zadowolony z mojego występu i tę szansę wykorzystałem. Tak naprawdę liczy się wynik końcowy, bo gdyby był inny to indywidualne dobre występy nie miałyby znaczenia.

Czemu do 30. minuty siedział Pan na rezerwie?
- To już była decyzja trenera. Skład został podany tuż przed samym wyjściem na parkiet, a ja nie miałem na to żadnego wpływu.

Sądziłem, że to była konsekwencja ustaleń przedmeczowych… Skoro wrócił Pan do gry po dłuższej przerwie trener mógł mieć obawy, czy wytrzyma Pan cały mecz.
- Czuję się dobrze przygotowany fizycznie i mógłbym zagrać nawet 60 minut. Nie byłoby z tym żadnego problemu. Od pierwszej minuty trener postawił na Kubę Radosza i on spisał się bardzo dobrze, bo przecież wywalczył parę piłek, rzucił bramkę. Szacunek dla niego, a na tym, że będziemy się dobrze uzupełniać na pozycji lewoskrzydłowego zyska zespół.

Pan nie miał problemów z grą, zdobywaniem bramek i podobnie drużyna. Już dawno tak solidnie nie kontrolowaliście przebiegu spotkania w drugiej połowie.
- To tylko się tak wydaje, że było spokojnie. Uważam, że za nami bardzo ciężki mecz, ale my to wytrzymaliśmy. Wiedzieliśmy, że zawodnicy z Głogowa są bardzo dobrze przygotowani fizycznie, ciężko się przez nich przebić, a jeszcze mają bardzo dobrze obsadzoną bramkę. Spodziewaliśmy się sporej walki fizycznej i taka była. O naszym sukcesie przesądziły małe aspekty.

To był najtrudniejszy rywal, który przyjechał w tym roku do Szczecina. Nie było przedmeczowych obaw, jak to się skończy?
- Do każdego przeciwnika podchodzimy z respektem, ale nie mogliśmy się bać. Strach byłoby widać już na rozgrzewce, przy prezentacji byłyby miękkie ręce i balibyśmy się im spojrzeć w oczy. Mentalnie byliśmy jednak dobrze przygotowani, taktycznie też staraliśmy się ich zaskoczyć.

Gonicie wciąż pozycje gwarantujące udział w play off. Uda się ten pościg?
- Wciąż w to wierzymy i będziemy się starać najlepiej, jak możemy. Już w sobotę czeka nas jeszcze trudniejszy rywal, bo MMTS Kwidzyn, ale już teraz mogę naszym kibicom i przeciwnikom obiecać, że nie położymy się na parkiecie, tylko będziemy walczyć o dwa punkty.

W czym MMTS jest lepszy od Chrobrego?
- Ma więcej argumentów. W bramce świetnie spisuje się Krzysiu Szczecina, który dwa sezony temu grał w naszym zespole. Trzeba się solidnie przyłożyć do rzutów, by jego i zmiennika pokonać. W polu mają wielkich chłopów, dobrze są zorganizowani w ataku pozycyjnym i mają też świetnych skrzydłowych. Są w takiej dyspozycji, że trudny sprawdzian przed nami. Ale my musimy się skupić na swoim graniu.

Piąte zwycięstwo w lidze byłoby czymś wyjątkowym, a jeszcze coraz więcej kibiców wraca na Wasze spotkania?
- Za to, jak żywiołowo reagowali kibice w meczu z Chrobrym chciałbym jeszcze raz w imieniu całej drużyny bardzo podziękować. Marzy się nam, by frekwencja rosła i nasze spotkania znów oglądała pełna hala.

Rozmawiał Jakub Lisowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński