Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Zawadzki: Nie boję się rywalizacji w Pogoni Szczecin

Maurycy Brzykcy
Dariusz Zawadzki (na pierwszym planie) jesienią wychodził na murawę stadionu Pogoni jako gracz Sandecji.
Dariusz Zawadzki (na pierwszym planie) jesienią wychodził na murawę stadionu Pogoni jako gracz Sandecji. Fot. Bartek Wutke
Dariusz Zawadzki, nowy pomocnik Pogoni Szczecin, były piłkarz Sandecji Nowy Sącz, mistrz i wicemistrz Europy w kategoriach młodzieżowych zdradza kulisy przejścia do Pogoni.

- Kiedy Pogoń po raz pierwszy się z panem skontaktowała?
- To było jakoś zaraz po końcu rundy jesiennej. A dokładniej chyba po powrocie Pogoni z USA. Zadzwonił do mnie trener Piotr Mandrysz. Być może spodobała mu się moja gra w Szczecinie w barwach Sandecji (śmiech).

- Na ile związał się pan z Pogonią?
- Na 2,5 roku. Mam nadzieję, że do tego czasu znajdziemy się już w ekstraklasie (śmiech). A tak na poważnie, to myślę, że stanie się to już pod koniec obecnego sezonu.

- Przejście do Pogoni jest dla pana krokiem do przodu w karierze?
- Gdyby tak nie było, nie odchodziłbym z Sandecji na drugi koniec Polski. To w końcu ta sama liga.

- Pana kariera nie rozwinęła się tak, jak pan zakładał. Jest pan w końcu mistrzem i wicemistrzem Europy.
- Właśnie te sukcesy wypomina mi się najbardziej.

- Mówi pan o tym, jakby się tego wstydził.
- Proszę mnie źle nie zrozumieć. Bardzo cieszę się z tych medali. Tyle tylko, że często pyta się mnie, czemu nie gram w lepszym zespole, czemu nie zrobiłem większej kariery. A co ja mogę na to odpowiedzieć? Złożyło się na to naprawdę wiele czynników, do których nie chciałbym już wracać. Mam nadzieję, że grą w Szczecinie, w założeniu również w ekstraklasie, przypomnę się kibicom w Polsce.

- Pogoń ma szeroką kadrę, a konkurentów do gry ciągle przybywa.
- Wcale nie uważam, by Sandecja miała dużo gorszy skład od Pogoni. Idąc tym tropem nie boję się rywalizacji i mam nadzieję, że wywalczę miejsce w składzie.

- Grając w środku pomocy woli pan odpowiadać za ofensywne poczynania zespołu, czy zarówno za atak, jak i za obronę?
- Wszystko zależy od tego, jak ustawi mnie trener. Wolę rozwiązanie, kiedy mogę zaczynać akcje już przejmując piłkę od obrońców. Nie zawsze muszę podaniem otwierać drogę do bramki.

- Nie boi się pan, że już w pierwszym meczu kibice chcieli będą, by zaliczył pan ze dwie asysty?
- Na pewno nie należy liczyć na to, że od pierwszego meczu stanę się zbawicielem Pogoni. Zostałem jednak sprowadzony tu w konkretnym celu. Najważniejsze, by trener Mandrysz był z mojej gry zadowolony. Jeżeli on będzie zadowolony, myślę, że to samo będzie również z kibicami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński