- Spełniło się Twoje marzenie: w Międzyzdrojach pokonałeś po 10-rundowym pojedynku pochodzącego z Gruzji Szweda Karlo Tabaghuę na punkty i zostałeś mistrzem świata.
- Stało się dokładnie tak, jak zakładałem. Początek był bardzo ciężki, należał do mojego rywala. Z rundy na rundę wszystko jednak szło po mojej myśli. Ostatnie starcia zadecydowały o moim zwycięstwie, wtedy przechyliłem szalę na swoją korzyść.
- Był taki moment podczas walki, gdy poczułeś, że wygrałeś? Czy byłeś niepewny wyniku aż do werdyktu sędziów, którzy orzekli 96:95, 96:95 i 97:94 dla Ciebie?
- Czekałem na werdykt. Z pierwszych pięciu rund śmiało mogę powiedzieć, że cztery należały do przeciwnika. Potem była moja przewaga, ale nie byłem pewny, czy wszystkie rundy według arbitrów należały do mnie.
- Co zadecydowało o Twoim zwycięstwie?
- Byłem twardszy fizycznie. Przyjmowałem ciosy, nie czułem oszołomienia. Nie zachwiało mną poważnie ani razu. Im dłużej trwał pojedynek, tym czułem się lepiej. A przeciwnik z rundy na rundę wyraźnie słabnął. Chyba nie zakładał tak długiej walki, może źle się do niej przygotował.
- W 19. zawodowej walce zdobyłeś pas mistrza świata. Zapewne Twój 20. pojedynek też będzie bardzo ciekawy. Najbardziej prawdopodobne wydaje się teraz rewanżowe starcie z Tabaghuą. Wiesz już, kiedy ta walka mogłaby się odbyć?
- Nie wiadomo. Pewnie jest plan rewanżu, ale na razie nic o nim nie wiem. Jest zaledwie kilka dni po walce, spokojnie poczekam. Może w przyszłym tygodniu będę wiedział coś więcej.
- Komuś chciałbyś po walce szczególnie podziękować?
- Gminie Kołbaskowo, która poważnie wsparła mnie finansowo w przygotowaniach do pojedynku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?