Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym mógłby smakować Szczecin? Kulinarny spacer po mieście

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
Podczas gdy Facebook rekomenduje 552 lokale gastronomiczne ze Szczecina, a Trip Advisor potrafi wymienić 185, to przeciętny mieszkaniec miasta w ciągu roku odwiedził może... 10 z nich. I choć kulinarnym symbolem stolicy Pomorza Zachodniego od lat jest paprykarz, to jednak nie paprykarzem żyje Szczecin. A więc czym?

Tekst: Agata Maksymiuk / Ilustracje: Tomek Panek

Jedzenie poza domem staje się coraz popularniejsze - to teza, która od kilku lat nie traci na aktualności. Głównym powodem stołowania się w mieście jest wygoda i oszczędność czasu. Tak przynajmniej wynika z raportu ,,Polska na Talerzu 2017”. Należy jednak zapytać - czy jesteśmy świadomymi konsumentami? Bo choć o wyborze lokalu w największym stopniu decydują: jakość, cena i lokalizacja, to naszymi ulubionymi restauracjami wciąż są pizzerie (76 proc.) i sieciowe fast foody (65 proc.). Badania wskazały również, że w ubiegłym roku najczęściej odwiedzaliśmy kompleksy składające się z zespołów restauracji i barów (43 proc.). A szkoda, w samym Szczecinie działa pół tysiąca lokali gastronomicznych, z czego spora część to lokalne biznesy. Jednak, żeby dotrzeć do tych najlepszych, potrzeba odrobiny chęci i researchu.

CZYTAJ TEŻ:

#Internet mówi

Poszukiwania nigdy nie należą do łatwych, ale od czegoś trzeba zacząć. Google poproszone o polecenie restauracji w Szczecinie, podaje około 550 tys. propozycji. Przeciętny użytkownik Internetu bierze pod uwagę dziesięć pierwszych, z czego przynajmniej trzy to polecenia od TripAdvisor, w którym od dawna na podium stoją: Bajgle Króla Jana, Pizza Pasta i Basta oraz Pasztecik. Mając na celu wybór tylko jednego lokalu, taki przekrój to i tak sporo. Chcąc nie chcąc, kolejnym krokiem będzie zasięgnięcie opinii u rodziny i przyjaciół. Potwierdza to raport firmy Makro Cash & Carry - 62 proc. respondentów pozyskuje rekomendacje od najbliższych, a 37 proc. (współczynnik nadal rośnie) ufa serwisom społecznościowym. Utrzymanie pozytywnej opinii u obydwu tych źródeł, to nie lada wyzwanie.

- Myślę, że w „robieniu gastronomii”, tak samo, jak w każdym innym biznesie, najważniejszy jest pomysł i konsekwencja w realizacji - mówi Kacper Skoczylas, specjalista ds. marketingu. - Patrząc na szczecińskie lokale, którym udało się odnieść sukces, można dostrzec podobieństwo w strategii biznesowej, pomyśle na prowadzenie czy obsłudze klienta. Ludzie lubią jeść w miejscach, gdzie czują się dobrze. Ważna jest w tym kwestia komunikacji. Stąd też znaczną rolę odgrywa świadome wykorzystywanie nowych mediów przez właścicieli lokali. Coraz większe grono restauratorów zwraca uwagę na marketing i tym buduje swoją przewagę nad konkurencją. A więc dobra opinia wśród gości nie jest zależna tylko od dobrej jakości jedzenia, ale całego szeregu doświadczeń, to tzw. customer experience.

CZYTAJ DALEJ >>>

#Autorytet sugeruje

Po skonfrontowaniu wyników Google z opinią najbliższych i potwierdzeniu wszystkiego w mediach społecznościowych, przychodzi czas na podjęcie decyzji i kulinarną wycieczkę. Niestety, to co daje się zauważyć, to że między 552 szczecińskimi lokalami reklamującymi się na Facebooku i 620 #szczecinfood na Instagramie, a hasłem „różnorodność” nie można postawić znaku równości. To przykre, ale trzeba przyznać, że „spore podobieństwa” są widoczne nie tylko w strategii biznesowej restauratorów, ale też w kartach dań.

- Mam wrażenie, że Szczecin wciąż jest trochę w tyle, wciąż nie ma tylu ciekawych i różnorodnych projektów gastronomicznych co w innych, większych miastach Polski - mówi Maciej Blatkiewicz, autor bloga Maciej.Je. - Wynika to prawdopodobnie z mniejszego rynku. W porównaniu do Warszawy, Szczecin jest kilka razy mniejszy. Poznań i Wrocław aż tak nie odstają, ale są to miasta z większą populacją studencką, co nie pozostaje bez znaczenia. W związku z tym nie sądzę, aby w najbliższej przyszłości to się wyrównało. Wydaje mi się też, że kiedy dany trend kulinarny w końcu zostanie zaadaptowany w Szczecinie, to przestanie być trendem w Warszawie. Oczywiście zawsze pojawiają się wyjątki, odważne projekty gastronomiczne, których nie tylko nie ma się co wstydzić, a raczej powinno się je chwalić, jak najszerzej się da. Tylko, że jednostkowe przypadki nie odpowiadają za poziom gastronomii w całym mieście.

Podobnymi odczuciami podzieliła się z nami szczecinianka Celestyna Krajczyńska, autorka bloga CudaCelestyny.pl. - Za dużo jest lokali, które mają w swojej ofercie to samo, co inni - mówi blogerka. - Bywa to irytujące i nudne. W Szczecinie najbardziej brakuje mi miejsc z opcją wegetariańską i wegańską. Na poziomie innych miast, jak chociażby Poznań i Wrocław naprawdę wypadamy słabo. Oczywiście zauważyłam, że powoli „coś” zaczyna się dziać, zmieniać... jednak to powolny proces. Po za tym brakuje mi też miejsc z dobrą kawą i ciachem. Takich, gdzie można posiedzieć i spędzić miło czas. Niestety, ale te klimatyczne lokale po prostu znikają z kulinarnej mapy Szczecina.

CZYTAJ DALEJ >>>

#Jedzenie kusi

A więc co tu zjeść? W którą stronę się udać? Co jakiś czas kolejne szczecińskie specjały trafiają na listę produktów tradycyjnych, prowadzoną przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Paprykarz, pasztecik, śledzie po szczecińsku, konfitura z owoców róży czy zielonych pomidorów… może to jakiś trop? - Jeśli chodzi o to, czym Szczecin powinien się szczycić, to po pierwsze ryby - mówi Maciej Blatkiewicz, Maciej.Je. - Może i wbrew opinii wielu osób Szczecin nie leży bezpośrednio nad morzem, ale bliskość Bałtyku jest niepodważalna. W związku z tym lokale z rybami bardzo pasują do tego miasta. Działa tu świetny Paprykarz Fish Market, w którym jadłem najlepsze macki ośmiornicy w życiu. Widzę też miejsce na rybny street food wzorem miast holenderskich, gdzie jednym z przysmaków jest śledź w bułce. Z tego, co słyszałem, ktoś już kiedyś próbował tego w Szczecinie, ale chyba nie do końca wyszło. Może pomysł wyprzedził swoje czasy?

- Druga rzecz, to właśnie produkty tradycyjne, taki PRL-owski folklor - kontynuuje bloger. - Pasztecik z Wojska Polskiego, który moim zdaniem powinien pozostać w takiej formie, jak jest obecnie. Z każdego kąta wieje komuną, socjalizm czujesz już przed wejściem, właśnie to ma swój niepowtarzalny klimat. Z kolei paprykarz moim zdaniem mógłby zostać wniesiony „na salony" do naprawdę dobrych restauracji… w sumie już to się dzieje. Wystarczy przygotować go z wysoko jakościowych produktów, a nie z najpodlejszej makreli i najtańszego koncentratu. To takie dwa moje pomysły, choć znając życie, za parę lat Szczecin będzie słynął z czegoś, czego nikt się nie spodziewa.

CZYTAJ DALEJ >>>

#Restauratorzy obiektywnie oceniają

Więc może, wybierając lokal warto obrać drogę pozornie niezwiązaną z miastem i postawić na kuchnię egzotyczną? W końcu to właśnie tu, jeszcze w czasach PRL-u, otworzył się Bombay, jedna z pierwszych indyjskich restauracji w Polsce. Lokal dał początek sieci Exotic Restaurants Szczecin, tworzoną obecnie przez kuchnie: indyjską, chińską, japońską i tajską. Na rynku pojawiły się też brazylijska Brasileirinho, meksykańska Taco Grande, grecka Greek Ouzeri czy gruzińska Chinkalnia. - Oferta gastronomiczna w ostatnich latach odnotowuje naprawdę dużą dywersyfikację różnych kuchni - mówi Mariusz Łuszczewski, właściciel sieci Exotic Restaurants.

- To jednak za mało, by zaspokoić oczekiwania coraz bardziej wymagającej rzeszy konsumentów. Pozostało jeszcze dużo do zrobienia. Na pewno jednym z najważniejszych kierunków rozwoju rynku gastronomicznego są szczecińskie bulwary. Jeśli miasto oraz inwestorzy prywatni będą rozwijać infrastrukturę wokół tych terenów, myślę że będzie to odpowiedni kierunek do otwierania nowych miejsc. Wraz z rozwojem infrastruktury hotelowej, która stara się sprostać wymaganiom coraz liczniej przybywających do Szczecina turystów, będzie rosła oferta gastronomiczna. Gruntowny remont secesyjnych kamienic również powinien zaowocować powstaniem wielu nowych klimatycznych pubów i restauracji.

Na zamiany najlepiej czekać z optymizmem. - Szczecin nie jest wcale takim małym miastem i drzemie w nim ogromny potencjał - mówi Jakub Byliński, współwłaściciel restauracji Ruszt. - Bardzo dużo słyszy się o przyszłych inwestycjach, nowych firmach, które powstają. Rynek gastronomiczny też idzie tą drogą. Po za tym nowe firmy ściągają nowych mieszkańców. To w dużej mierze osoby aktywne zawodowo, mają pieniądze na przyjemności. Nie owijając w bawełnę, coraz więcej osób nie ma czasu ani ochoty na samodzielne gotowanie. Prawdziwa siła drzemie w jedzeniu w mieście.

Zachęcają ku temu też takie inicjatywy jak Restaurant Week, gdzie konsumenci zyskują szansę degustacji restauracyjnych menu w specjalnej (niskiej) cenie. Do tej pory w 10 edycjach festiwalu w całej Polsce, wzięło udział ponad ćwierć miliona osób w 30 miastach. Szczecin jest na czwartym miejscu pod względem liczby uczestników festiwalu. W zeszłym roku w wydarzeniu wzięło udział ok. 30 szczecińskich restauracji.

Pojawiają się też lokalne inicjatywy, jak Deptak za pół ceny. Wydarzenie było wspólnym pomysłem przedsiębiorców działających na deptaku Bogusława, którzy postanowili przyciągnąć do siebie mieszkańców miasta i zaprezentować różnorodność ofert.

Tym sposobem dotarliśmy do momentu, w którym nie sposób zaprzeczyć, że jedzenie poza domem naprawdę staje się coraz popularniejsze. I choć nie udało nam się jeszcze poznać wszystkich smaków Szczecina, to wiemy, że miasto ma w sobie ogromny potencjał i olbrzymią przestrzeń do zagospodarowania. Mimo że nie wszystkie prognozy są optymistyczne, to jesteśmy pewni, że każdego podniosą na duchu gofry (wafle) serwowane w Spotkaniu i czarne tagliolini Z drugiej strony lustra. Niech będzie, że tak smakuje dziś Szczecin.

ZOBACZ TEŻ:

Restauracja Aramia w Szczecinie po Kuchennych Rewolucjach Magdy Gessler

Aramia w Szczecinie po Kuchennych Rewolucjach. Tak Magda Ges...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński