- To już dawno przestały być tylko ogrody, gdzie człowiek przychodzi wypocząć, ma jakąś grządkę z warzywami - mówi mieszkanka Świnoujścia, która uprawia działkę w Rodzinnych Ogrodach Działkowych "Paprotna" (prosi o anonimowość).
- Przecież tu ludzie mieszkają cały rok. Gdzie idą ich ścieki bytowe? Czy w moich warzywach jest to, co wypłynęło z ich toalety? Zdaniem wielu działkowców zarządzający ogrodem lekceważą problem.
- Jeśli nawet ktoś ma przy altanie szambo, to czy zarząd kontroluje, jak często je wywozi?- pyta inny z działkowców. - Czy spokojnie mogę jeść marchewkę z mojej działki? Mam poważne wątpliwości.
Nie mają gdzie mieszkać
W ROD "Paprotna" jest 490 działek. Zdaniem Antoniego Skrzyńskiego, prezesa Ogrodów, działek, na których stale ktoś mieszka, jest niewiele.
- Nie uważam, by te działki były zagrożeniem dla upraw - mówi prezes. - Właśnie ci działkowicze zamontowali na swoich działkach odpowiednie zbiorniki na nieczystości. Opróżnianiem tych zbiorników zajmuje się specjalistyczna firma Koros.
Co jakiś czas sprawdzamy, czy odbywa się to zgodnie z wymogami służb sanitarnych. Właśnie brak mieszkań komunalnych, mieszkań dla rodzin o niskich dochodach, niejako zmusza takie rodziny do podjęcia takich desperackich decyzji. Między innymi na jednej z działek mieszka małżeństwo z trojgiem dzieci. Starają się o mieszkanie komunalne u miejscowych władz samorządowych.
Pod jednym warunkiem mogą być umieszczeni na liście oczekujących na takie mieszkanie: jeżeli mieszkają na działce i potwierdzi to zarząd ROD. W takich przypadkach, i tylko w takich, odstępujemy od wymogu regulaminu ROD, to jest zakazu zamieszkiwania na działkach. Przyznaję, że to jest dziwna sytuacja. Rodzin, które zamieszkują na działkach z podobnego powodu, jest jeszcze sześć. Dwie niedawno ubyły, bo dostały mieszkanie.
Nie wylegitymują
Antoni Skrzyński twierdzi, że w miarę możliwości zarząd przeprowadza doraźne kontrole działek. Sprawdza, czy ktoś mieszka na nich nielegalnie, jak rozwiązuje sprawę ścieków.
- W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości reagujemy natychmiast - mówi prezes. - Uważam jednak, że w takich przypadkach powinnyśmy otrzymać wsparcie ze strony straży miejskiej. Poważnym problemem dla zarządu są działkowicze, którzy wydzierżawiają działki oraz nimi handlują. Chcąc zwalczyć ten proceder, w pierwszym przypadku musimy ustalić tożsamość osób przebywających na działce. Bez wylegitymowania, a do tego uprawnień nie mamy, nie jesteśmy w stanie udowodnić ewentualnego naruszenia regulaminu Ogrodów.
Problem z imprezowiczami Często też działki są przejmowane przez osoby, które po niedługim czasie odstępują je innym z dużym zyskiem. Czasem właściciel działki przebywa za granicą, a działkę podnajmuje osobie przypadkowej, która nie ma ochoty na uprawianie ogródka, a działkę traktuje jak oazę rozrywki. - Tego typu działkowicze to zmora dla sąsiadów i całego Ogrodu - mówi Antoni Skrzyński.
Mieszkają całe lato
Sprawę komplikuje też to, że około 80-90 właścicieli działek pochodzi z głębi kraju, na przykład z Poznania czy Zabrza. To "spadek" po poprzednim zarządzie - wyjaśnia prezes.
- Obecny zarząd nie przyznaje działek osobom spoza terenu województwa uważając, że człowiek z Warszawy nie jest w stanie spełnić wymogów regulaminu ROD, dbać o estetykę działki, uprawiać warzywa - mówi Antoni Skrzyński.- Na takich działkach nie ma zainstalowanych zbiorników na nieczystości, a przecież ci ludzie muszą się myć, prać odzież, że nie wspomnę o pewnych potrzebach fizjologicznych. Tacy działkowicze to przede wszystkim potencjalni wczasowicze.
W tej sytuacji jedynym wyjściem będzie zobligowanie właścicieli działek do zainstalowania zbiorników na nieczystości.
Trudno odebrać
Z 23 działek, które były zaniedbane, z powodu rażącego i nagminnego łamania regulaminu Ogrodów udało się odebrać tylko 8.
- To były rażące przypadki - mówi prezes. - Na pozostałych piętnastu działkach właściciele zobowiązali się do usunięcia zaniedbań w trybie natychmiastowym. Uważam, że procedura pozbawienia członkostwa właściciela działki jest zbyt liberalna.
Wysyłanie pism wzywających do przestrzegania regulaminu jest czasochłonne i kosztowne. Jeżeli właściciel działki się nią nie interesuje i trwa to dłużej niż rok, to moim zdaniem, powinien natychmiast powiadomić zarząd o przyczynie i określić czas, w jakim ta sytuacja ulegnie zmianie. W przypadku niedopełnienia tego obowiązku winien być pozbawiony prawa do użytkowania działki.
W innych krajach, na przykład w Szwecji, takie zasady obowiązują, bo to członek ogrodu winien dbać o przestrzeganie regulaminu, a nie jak to w naszych Ogrodach się odbywa zarząd prosi, ostrzega, przypomina.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?