Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Szczecin będzie organizował jeszcze Dni Morza

Krystyna Pohl
Dni Morza to ciągle największa impreza odbywająca się w Szczecinie.
Dni Morza to ciągle największa impreza odbywająca się w Szczecinie.
Pomysł zamiany przez urzędników miejskich nazwy Dni Morza na Sail Szczecin wywołał prawdziwą burzę. Spotkał się z powszechną krytyką. Minęło trochę czasu, ale emocje nie ostygły.

Zmiana nazwy nadal ma ogrom przeciwników i to nie tylko w branży morskiej. Przybyło też głosów proponujących połączenie obu nazw.

Skąd w ogóle pomysł, aby zamiast Dni Morza było Sail Szczecin, zważywszy że imprez w różnych portach Europy i świata mających w nazwie słówko Sail jest bez liku. Więc niby dlaczego Szczecin ma dołączyć do tego tłumu? Czy wtedy będzie bardziej morsko, bardziej światowo?

Jerzy Raducha, kierownik Biura ds. Morskich w Urzędzie Miejskim w Szczecinie uzasadnia to tak:

- Chcemy zapraszać do Szczecina jak najwięcej jachtów i żaglowców. Nazwa Dni Morza niewiele mówi żeglarzom i kapitanom jednostek. Trzeba dokładnie wyjaśniać co to jest za impreza. Tymczasem w międzynarodowym żeglarstwie dobrze znane są imprezy, gdzie słowo Sail jest połączone z nazwą miasta. Sail Szczecin, to czytelna, prosta informacja. Od razu wiadomo, że jest to impreza żeglarska odbywająca się w Szczecinie. Ponadto promuje nazwę miasta.

Przywykliśmy i polubiliśmy

Szczecinian jednak to nie przekonuje. Utożsamiają się z Dniami Morza. Nie jest to dla nich jakaś tuzinkowa impreza. Pogodzili się nawet ze zmianą terminu (drugi weekend czerwca), ale ze zmianą nazwy się nie pogodzą.

Dni Morza stały się imprezą kultową, niektórzy używają nawet określenia, że to ikona Szczecina. Morskie świętowanie ma długi rodowód.

Jednakże, gdy prześledzi się historię, to okazuje się, że jak na morzu, tak i w tym morskim świętowaniu nie ma nic stałego i pewnego. W ciągu dziesięcioleci zmiany nazw, terminów i idei tego święta były nader częste.

Tegoroczne Dni Morza będą już 62. w powojennej historii Szczecina. W Polsce obchodzone są od roku 1932. Te pierwsze nosiły nazwę Święto Morza i odbyły się w Gdyni. Ta dawna rybacka wioska od sześciu lat miała prawa miejskie i zamieniała się w nowoczesne portowe miasto. Święto wymyśliła i zorganizowała Liga Morska i Kolonialna. A celem było wpojenie miłości do morza: "by Polaków, naród od wieków lądowy i rolniczy przemianować na twardych i śmiałych ludzi morza".
Polska w 1918 roku odzyskała dostęp do Bałtyku, ale morskiego wybrzeża było niewiele, bo 147 km, z czego połowa przypadała na Półwysep Helski. Potrzebna była miłość do morza i upowszechnienie morskich spraw.

W 1932 roku postanowiono, że Święto Morza po wszechczasy będzie obchodzone 29 czerwca, w dniu św. Piotra i Pawła, patronów rybaków. Jednakże pierwsze obchody odbyły się dopiero 31 lipca. Przyczyna prozaiczna. Morski biskup Stanisław Okoniewski musiał w czerwcu wyjechać, a uroczystość bez niego była niemożliwa.
Do Gdyni liczącej 30 tys. mieszkańców przyjechało ponad sto tysięcy osób z całej Polski. Kolej wprowadziła dodatkowe połączenia i 80-procentową zniżkę na bilety. W gazecie "Polska na morzach" tak opisano tamto morskie świętowanie: "Gdynia stała się świętością narodową tak jak Częstochowa. W tym pędzie Polaków do morza było coś osobliwego, coś z obrzędu. Ludzie z nabożeństwem wchodzili do morza. Butelki z morską wodą zabierali do domów". Na uroczystość przybył prezydent RP Ignacy Mościcki i twórca Gdyni Eugeniusz Kwiatkowski. Była msza polowa, defilada i tańce do rana.

W 1937 roku Święto Morza przekształcono w Tydzień Morza. A w roku następnym do nazwy dołożono jeszcze Dni Kolonialne.

Po wojnie, w 1945 roku, Święto Morza miało się odbyć w Szczecinie. Niestety, polskie władze musiały się z miasta ewakuować. Uroczystości odbyły się w Kołobrzegu. Dopiero w czerwcu 1947 roku w Szczecinie zorganizowano centralne Święto Morza. W zrujnowanym mieście trwało tydzień, od 23 do 29 czerwca.

Obchodzono je pod hasłami: "Bez morza nie ma Polski", "Przez morza i porty do dobrobytu". Przypłynął Dar Pomorza, w muzeum otwarto wystawę Salon Morski. Na Wałach Chrobrego była msza, defilada, a wieczorem festyn nad Odrą.
W kolejnych latach Święto Morza zamieniono na Dni Morza a w 1953 roku zlikwidowano Ligę Morską (reaktywowano ją dopiero na początku lat 80.) Dni Morza były skromniejsze, ale w latach 60. znowu powrócono do hucznych obchodów. Szczecin wielokrotnie był organizatorem Centralnych Dni Morza. Dni były też swoistym bilansem osiągnięć i dokonań w morskiej branży. Przez kilka dekad było czym się chwalić. Byliśmy potęgą w przemyśle okrętowym, na łowiskach i na morzach. Od wielu lat nikt takich bilansów nie robi. W 1985 roku do Szczecina na Dni Morza przypłynęły wielkie żaglowce: Sedov, Kruzensztern, Wilhelm Pick i Dar Młodzieży. Wszystkie stały przy Wałach Chrobrego.

W roku 1993 uroczystości trwały aż dziewięć dni. Były połączone z 750-leciem uzyskania przez Szczecin praw miejskich. W roku 2000 morskie świętowanie trwało pięć dni i z czerwca zostało przeniesione na początek lipca. Była to próba połączenia Dni Morza z imieninami miasta (5 lipca) oraz z powitaniami Flisu Odrzańskiego. W tamtym roku po raz pierwszy od 27 lat nie odbył się Morski Turniej Kultury i po raz pierwszy od 33 lat nie było wystawy Amatorskiej Twórczości Ludzi Morza. Te imprezy finansowała PŻM, ale z powodu kłopotów jakie wówczas miał armator, zrezygnowano z nich. Do turnieju już nie powrócono, ale wystawy trwają nadal. Do roku 2003 Dni Morza były obchodzone na początku lipca.

Dni Piwa

Chyba najgorzej w pamięci szczecinian zapisały się Dni Morza organizowane w drugiej połowie lat 90. Prawie całkowicie zatraciły swój morski charakter. Zamieniły się w masowy festyn zdominowany przez piwo i koszmarnie głośną muzykę. Złośliwi nazwali je Dniami Piwa. Prof. Franciszek Gronowski, specjalista z zakresu gospodarki morskiej, w felietonie z 1999 roku tak napisał: "dla umierającego Święta Morza proponuję następujące epitafium: Tu leży morze, które już nic nie może. A impotencja Państwa leży obok".

Od pięciu lat Dni Morza w Szczecinie obchodzone są w drugi weekend czerwca (w tym roku 12-14). Nie jest to termin przypadkowy a związany z możliwością zaproszenia do Szczecina jachtów i żaglowców. Już po raz piąty odbędzie się Zlot Oldtimerów. Przypłynie ich ponad 30. Szczecin zaistniał w kalendarzu europejskich imprez żeglarskich. Będziemy też gościć żaglowce: Mir, Dar Młodzieży, Zawisza Czarny, Tolkien, Balic Beaty, Joanna Saturna.

Nie wszyscy są biedni

Kiedyś w organizację Dni Morza, nie tylko finansowo, włączały się morskie firmy. Niestety, od dawna tego nie robią. A szkoda. Tak się składa, że lepiej pamiętamy porażki, niż rzeczy dobre. Często słyszę opinie, że branża morska padła i nic już nie ma. "Padł Gryf, Transocean, Odra, za chwilę przestanie istnieć stocznia" - taka jest wyliczanka. A przecież jest PŻM, największy polski armator i jeden z większych na świecie, jest doskonale funkcjonująca Euroafrica Linie Żeglugowe, jest port i kilka mniejszych, ale dobrze sobie radzących morskich firm. Dlaczego nie wykorzystać Dni Morza do zaprezentowania ich dorobku? Rozmawiałam z szefami tych firm i okazuje się, że wszystko jest możliwe. PŻM chce pokazać fotografie statków budowanych od paru lat w Chinach oraz zdjęcia promów eksploatowanych przez Unity Line. Euroafrica, to jedyny polski armator, którego statki regularnie zawijają do szczecińskiego portu, m.in. przywożą ziarna kakao. Armator wraz z portem zamierzają też przygotować wystawę. Do ekspozycji wszystkich modeli statków budowanych w Szczecinie przymierza się Muzeum Morskie. Może ktoś powróci do zapomnianego festiwalu filmów morskich? Taki festiwal filmów krajów nadbałtyckich, to byłoby wydarzenie.

Pomysłów na morskie Dni Morza nie brakuje. I to one powinny wzbudzać większe emocje, niż dyskusja o zmianie nazwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński