O tym, że z pieniędzmi w sporcie krucho wiadomo nie od dziś. Kluby radzą sobie w różny sposób, jednak bez pasjonatów, nijak nie udawałoby się połączyć końca z końcem.
Trener razy trzy
Gościński oficjalnie prowadzi trzy zespoły: ekstraklasy kobiet i dwa drugoligowe - mężczyzn oraz kobiecych rezerw. Wspomaga także swoim doświadczeniem i gra w drużynie mężczyzn (zresztą z powodzeniem - Łącznościowiec przewodzi w II-ligowych rozgrywkach), a choć Gościńskiemu bliżej 40-tki niż 30-tki, to młodzież z ławki rezerwowych wciąż może się wiele od niego nauczyć.
- W szczypiorniaka się bawię - mówi o swoich występach na parkiecie Grzegorz Gościński. - Ilekroć terminy spotkań nie będą pokrywały się - zagram, ale sprawą priorytetową są mecze zespołu dziewczyn. Jestem w pierwszej kolejności trenerem, dopiero potem zawodnikiem.
Gościński nie widzi też problemu, że jest trenerem aż trzech ekip, choć przejął te obowiązki z konieczności.
- Trener Dobrzeniecki zrezygnował, więc ostatni mecz z Borem Oborniki byłem grającym trenerem. Jeśli chodzi o zespół rezerw, to w tej chwili mamy wąską kadrę. Młodsze zawodniczki uczestniczą w treningach starszej grupy, a wyjazdów w II lidze będzie w bieżącym sezonie stosunkowo niewiele. W prowadzeniu ekipy pomagać mi będzie kończąca studia na Instytucie Kultury Fizycznej Kamila Całużyńska - mówi Gościński.
Podobnie rzecz się ma z zespołem mężczyzn. W przypadku niesprzyjających terminów, Gościńskiego zastąpi Paweł Gracka, zawodnik i jednocześnie wuefista jednej ze szczecińskich szkół.
Facet, który nie narzeka
Ciekawe, że Gościński nie czuje się pokrzywdzony nadmiarem obowiązków.
- Taka nastała konieczność i staram się pomóc - mówi na ten temat dopiero wówczas, gdy pytamy się wprost, czy aby niezbyt wiele spadło na jego barki. - Nie widzę większego problemu.
Ale to jeszcze nie koniec wyliczanki. Ilekroć próbujemy zebrać relację z meczu wyjazdowego, trener prosi o telefon w późniejszych godzinach. Czemu? Siedzi za kierownicą busa, w którym wraca ze spotkania drużyna ekstraklasy kobiecej. Tylko w wyjątkowych sytuacjach robi wyjątek i przekraczając przepisy ruchu drogowego, rozmawia w czasie jazdy.
Gdy musi o tym mówić, daje się słyszeć westchnięcie.
- Nie jestem zawodowym kierowcą, ale wynajęcie takiego człowieka niosłoby ze sobą dodatkowe koszta dla klubu. Takie czasy - podsumowuje Gościński.
Osoby, które są blisko związane z zespołem, wymieniają inne funkcje szkoleniowca.
- Kierownik, menadżer, masażysta, psycholog. Tym się właśnie zajmuje Gościński - mówią.
O ile każdy dobry trener powinien być psychologiem, to funkcje kierowcy, masera, czy menadżera nie powinny go pochłaniać. Na zachodzie Europy, w klubach ekstraklasy, od tych spraw są zatrudnieni fachowcy z danej dziedziny. Wcale daleko nie musimy szukać. Wystarczy przekroczyć granicę z Niemcami...
Dobrzeniecki ma następcę
Swego czasu Mariusz Dobrzeniecki pełnił w Łącznościowcu rolę m.in.: dyrektora, menadżera, pierwszego szkoleniowca zespołów kobiet i mężczyzn, wreszcie był trenerem bramkarek. Przed dwoma laty stwierdził, że nie jest w stanie podołać wszystkim obowiązkom i kolejno rezygnował z poszczególnych funkcji. Ostatnio szkolił już tylko zespoły młodzieżowe i drużynę mężczyzn, z którą - jeszcze we wrześniu - zapowiedział rozstanie. Oficjalnie Dobrzeniecki nie pełni już żadnej roli w klubie, choć jeszcze niedawno mówiono:
- To człowiek orkiestra. Bez niego nie byłoby Łącznościowca.
Wygląda na to, że rolę człowieka-orkiestry podjął kolejny pasjonat szczypiorniaka - Grzegorz Gościński. Nasuwa się tylko pytanie - jak długo tak można?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?