Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Część dzieci musiała zostać

Anna Starosta, 5 czerwca 2006 r.
W sobotę wycieczka świnoujskich dzieci do Zinnowitz została podzielona. Dlaczego? Bo przez granicę przepuszczono tylko te, które miały paszporty. Ponad 20 zawiedzionych dzieci zostało po drugiej stronie szlabanu.

- Bardzo chciałam tam jechać - mówiła reporterom "Głosu" zapłakana 8-letnia Oleńka. - Wszystkie moje koleżanki jadą, a ja muszę wracać do domu. Tak się cieszyłam. Mam nawet zaoszczędzone parę euro, które dostałam od babci. Chciałam sobie coś kupić na pamiątkę i prezenty dla rodziców.

- To jakiś absurd - mówi Marian Cieślik ze Świnoujścia, ojciec Oleńki. - Przecież u nas jest piesze przejście graniczne. Wiadomo, że idą tylko na jeden dzień do którejś z pobliskich miejscowości. To tylko wycieczka dzieci, a traktują ich jak przemytników.

Przestali się kłaniać

Dzieci ze Świnoujścia, to kolejne maluchy pokrzywdzone przez decyzję komendanta głównego straży granicznej. Chodzi o przepis, który wszedł w życie 1 czerwca tego roku. Pogranicznicy tłumaczą, że to tylko nowa interpretacja od dawna istniejących przepisów.

- Od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej dzieci mogły przechodzić przez granicę na legitymację szkolną - tłumaczy kmdr Grzegorz Goryński, rzecznik Morskiego Oddziału Straży Granicznej. - Organizatorzy robili tylko listę uczestników wyjazdu i to wystarczało. To był jednak tylko ukłon w naszą stronę. Nie mogliśmy tego traktować jak regułę.

Ale tylko polscy pogranicznicy robili problemy z przepuszczaniem dzieci przez granicę. - Ich niemieccy koledzy nie widzieli problemu - mówi Joanna Roszczyk, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 6, której klasy nie przepuszczono przez granicę.

Sobotnią wycieczkę zorganizowało Polsko-Niemieckie Forum Kobiet. Z okazji Dnia Dziecka wszyscy mieli pojechać do Zinnowitz. Miało być ognisko, konkursy, dużo dobrej zabawy.

- Znaleźliśmy nawet sponsora - mówi Krystyna Dulnik, prezes stowarzyszenia. - Wszystko było załatwione i opłacone. Pociąg do Zinnowitz, jedzenie i inne atrakcje. Co mam powiedzieć tym dzieciom?

Polsko-Niemieckie Forum Kobiet od 6 lat organizuje takie wyjazdy. Część dzieci to podopieczni ognisk wychowawczych czy świetlic opiekuńczych. - Ich rodziców nie stać na takie wydatki - mówi jedna z opiekunek. - Z naszej świetlicy miało jechać 15 osób. Siedmioro zostało w domu. Najgorszy jest właśnie ten podział. Ich koledzy jadą, tylko dlatego, że mają jakiś dokument.

- W Zinnowitz mieliśmy jeździć na koniach albo bryczkami - mówi 10-letni Tomek, dla którego byłoby to pierwszy wyjazd za granicę. - Koledzy opowiadali mi, że tam jest zawsze tak fajnie i wesoło.

Na granicy pojawiło się kilkoro rodziców wraz ze swoimi pociechami. - Wzięłam ze sobą nawet ich akty urodzenia - mówi zdenerwowana Sylwia Białkowska. - Na nic zdał się ten trud. Obie zapłakane córki zostały ze mną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński