Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekają 15 lat na mieszkanie

Marek Rudnicki
Los nie rozpieszcza Sławka i Doroty. Z dwójką dzieci mieszkają w baraku w jednym pokoiku na kilku metrach. Podanie Doroty o mieszkanie leży w lokalówce już 15 lat.
Los nie rozpieszcza Sławka i Doroty. Z dwójką dzieci mieszkają w baraku w jednym pokoiku na kilku metrach. Podanie Doroty o mieszkanie leży w lokalówce już 15 lat. Andrzej Szkocki
Pani Dorota od 15 lat nie ma meldunku, gdyż nie ma mieszkania. Niedawno urodziła dziecko i przeszła dwie komisje mieszkaniowe, które negatywnie zaopiniowały jej wniosek o lokum.

Gdyby jej mąż był pijakiem i bił żonę oraz dzieci, szansa otrzymania swojego kąta byłaby większa.

Jeden pokój w baraku dla bezdomnych i osób pozbawionych własnego mieszkania. Różne towarzystwo. Na kilku metrach dwoje dorosłych osób i dwójka dzieci. Patryk ma 2,5 roku. Konrad urodził się dwa tygodnie temu.

- Do tego wszystkiego jeszcze straciłem pracę w firmie Gemini, gdzie pracowałem jako ochroniarz - mówi Sławek. - Żona akurat rodziła, ja nie miałem z kim zostawić drugiego dziecka, a nadto tego dnia rozłożyła mnie choroba. Poszedłem do lekarza, a oni mi od razu zwolnienie z artykułu 52 jako ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. Nic, tylko się powiesić w takiej sytuacji. Oddałem sprawę do sądu pracy, ale w pierwszej chwili byłem zdruzgotany.

Dorota i Sławek przyjechali do Szczecina z różnych stron Polski. On ze Stargardu Szczecińskiego, ona z lubuskiego.

- Wiele lat temu byłam w lokalówce pytać o mieszkanie, bo nie miałam odpowiedzi na podanie o lokal - opowiada Dorota. - Ówczesny szef lokalówki, pan Litwiński doradził mi, bym wymeldowała się u siebie w lubuskim, to łatwiej znajdę mieszkanie w Szczecinie. Od tego czasu jestem jak bezdomny pies bez meldunku i mieszkania.

Gdy kilkanaście lat temu składała podanie o mieszkanie, była wówczas związana z innym mężczyzną. Ale parę lat temu doszło do rozwodu. Ich wniosek został podzielony na dwa wnioski. Sześć lat temu jej byłemu mężowi przyznano mieszkanie z TBS-u. Jej odmówiono. Stwierdzono, że za mało zarabia.

- Chodziłam wielokrotnie do ZBiLK-u, stawałam też dwa razy na komisji - opowiada Dorota. - Zawsze mam za mało punktów kwalifikujących się do otrzymania mieszkania. Nie rozumiem tej punktacji, bo preferuje tych najgorszych, a nie tych, którzy walczą o rodzinę.

- Gdybym był notorycznym pijakiem, bił żonę i maltretował dzieci, to byśmy od razu dostali kilka punktów więcej - Sławek rozkłada bezradnie ręce. - To co, mam stoczyć się, by rodzina miała szansę na własny lokal? Co to za przepisy.

- Sprawa tej pani będzie rozpatrywana na czerwcowej społecznej komisji mieszkaniowej - informuje Szymon Dominiak Górski, rzecznik ZBiLK-u. - To ona niezależnie od nas zadecyduje, czy ci państwo kwalifikują się do przydziału lokalu socjalnego czy nie. Każdy przydział, to dzielenie biedy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński