- Wszyscy pamiętamy sytuację z Darią Pikulik na olimpiadzie w Paryżu (polska kolarka torowa i szosowa, wicemistrzyni olimpijska z 2024), ale nie tylko ona, także inni kolarze z zachodniopomorskiego (Daria Pikulik też związana jest z zachodniopomorskim) sygnalizują, że Polski Związek Kolarski nie ma pieniędzy. W tej chwili PZKol ma na głowie komornika. Czy jest jakiś plan naprawy tej sytuacji?
- Bardzo dobrze znam sytuację w zawiązku kolarskim i mogę już poinformować, że od przyszłego roku finansowanie kolarstwa w Polsce nie będzie realizowane przez związek kolarski, tylko przez instytucję podległa ministrowi sportu. Oczywiście, potrzebna jest zmiana prawa, nowa ustawa w tej sprawie, ale ona czeka już w Sejmie. W tej chwili problem polega na tym, że jeśli ministerstwo sportu dzisiaj przekazałoby jakiekolwiek pieniądze do tego związku, to te pieniądze zabierze komornik. A pieniądze te nie są na spłatę starych długów, są dla sportowców. Naprawdę robiłem wszystko, aby finansować różnymi metodami szkolenia, zakup sprzętu czy wyjazd na zgrupowania i udział w zawodach międzynarodowych kolarzy i kolarek, ale to nie jest łatwe biorąc pod uwagę stan w jakim znajduje się teraz związek kolarski. Musimy więc zmienić prawo. Mam nadzieję, że nowe prawo będzie obowiązywać od 1 stycznia przyszłego roku.
- Co do tego momentu? Co z pomocą kolarzom i kolarkom?
- Do tego czasu staram się różnymi sposobami, przy wsparciu także innych podmiotów, dać jakieś wsparcie kolarzom. Problem polega na tym, że to nie jest tylko kwestia zapewnienia pieniędzy.
- Co z długami Polskiego Związku Kolarskiego?
- Rzeczywiście, związek ma długi i to nie tylko wobec sportowców, kolarzy i kolarek, ale także wobec ministerstwa sportu. Ale ja w tej sprawie nie jestem stroną. Długi Polskiego Związku Kolarskiego, to problem Polskiego Związku Kolarskiego. Przecież nie mogę pieniędzmi budżetowymi spłacać czyichś długów. My swoich wierzytelności dojdziemy, ale mamy świadomość, że to jest długi proces. A pytanie jak związek spłaci swoje długi, należy zadać władzom związku. Tymczasem od miesiąca nie można się z nikim ze związku skontaktować, bo jak nam powiedziano, członkowie związku są na wakacjach.
Tekst po autoryzacji otrzymaliśmy we wtorek, stąd dodatkowa informacja z Ministerstwa Sportu i Turystyki dotycząca interwencji ministra w sprawie wyjazdów kolarek i kolarzy na Mistrzostwa Świata i Europy.
Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Totalizator Sportowy porozumieli się w sprawie wsparcia finansowego w związku ze zbliżającymi się wrześniowymi mistrzostwami Europy i świata w kolarstwie szosowym.
- Działania mają charakter nadzwyczajny - pisze ministerstwo. - Pilna interwencja ministerstwa finansowana ze środków Totalizatora Sportowego umożliwi starty polskich zawodniczek i zawodników w najważniejszych zbliżających się zawodach – w Mistrzostwach Europy w kolarstwie szosowym, które odbędą się w dniach 11-15 września w Belgii, oraz Mistrzostwach Świata w kolarstwie szosowym, które odbywać się będą w dniach 21-29 września w Szwajcarii. Dysponentem przekazanych środków będzie Wielkopolski Związek Kolarski, któremu ministerstwo powierzyło w kwietniu br. nadzór nad realizacją Programu wspierania kolarstwa w Polsce.
Działania podjęte przez Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Totalizator Sportowy mają charakter nadzwyczajny i wynikają z braku możliwości realizacji zadań przez Polski Związek Kolarski oraz licznych sygnałów od samych zawodniczek, zawodników i trenerów. Przedstawiciele ministerstwa oraz Totalizatora Sportowego podkreślają, że za problemy Polskiego Związku Kolarskiego nie mogą płacić sami sportowcy.
- Ostatnie dni pracowałem bardzo intensywnie nad tym, aby znalazły się pieniądze na wyjazdy dla zawodniczek i zawodników – podkreśla Sławomir Nitras, Minister Sportu i Turystyki. - Chciałem jeszcze raz wyraźnie podkreślić, że Minister Sportu, biorąc pod uwagę trudną sytuację w związku, nie może przekazać pieniędzy bezpośrednio Polskiemu Związkowi Kolarskiemu, bo złamałby dyscyplinę finansów publicznych. Życzę zawodniczkom i zawodnikom udanych startów.
Totalizator Sportowy, właściciel marki LOTTO, jest jednym z filarów finansowania polskiego sportu.
- Przekazane środki nie będą wspierać działaczy, lecz bezpośrednio zawodników, ich trenerów i ekipy techniczne. Zbadamy szczegółowo, czy zostały one prawidłowo wykorzystane. Niestety bez podjęcia tych nadzwyczajnych działań starty naszych sportowców nie byłyby po prostu możliwe - podkreśla Rafał Krzemień, Prezes Zarządu Totalizatora Sportowego.