Co dalej ze Szpitalem Miejskim? Siostry chcą się dogadać, miasto nie bardzo ma ochotę

Anna Miszczyk
Fot. Marcin Bielecki
Boromeuszki liczą na porozumienie z władzami Szczecina w sprawie budynku po szpitalu miejskim. - Chętnie widzielibyśmy działalność sióstr, ale w jakimś innym miejscu miasta - odpowiada Tomasz Klek z magistratu.

OPINIA

OPINIA

ks. dr Grzegorz Harasimiak
- Tu nie chodzi, o to by za wszelką cenę odzyskać tę nieruchomość, ale że została ona poświęcona Bogu (była tam kaplica, służono Bogu pomagając ludziom najbardziej potrzebującym), wyrosła na pewnej duchowości, którą są przesiąknięte ściany tego szpitala. Praca nie była tutaj prosta. Przyjeżdżali tutaj robotnicy, w przeważającej części katolicy z Polski, w okresie II wojny światowej - nawet do 10 tysięcy ludzi. Siostry prowadziły tutaj działalność charytatywną, ale i duszpasterską. Są tutaj mocno zakorzenione. Siostry, które kiedyś tu przebywały, były tak wycieńczone fizycznie pracą, że zapadały szybko na zdrowiu. Wracały do domu generalnego w Trzebnicy i tam umierały w wieku 20-30 lat. To takie dramatyczne znaleźć się na cmentarzu i zobaczyć groby dwudziestokilkuletnich sióstr. Czy można zignorować to dziedzictwo? Teraz siostry chciałyby tutaj reaktywować swoją działalność. Poprosiły o pomoc Księdza Arcybiskupa jako gospodarza i rządcę Diecezji, czyli ordynariusza miejsca, rozmawiają z miastem. Mogłyby nie informując nikogo złożyć wniosek do Komisji Majątkowej przy MSWiA. Ale chcą współpracować.

W budynku przy al. Wyzwolenia Kongregacja Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza z Trzebnicy chce utworzyć szpital rehabilitacyjny. Miałyby tam działać: rehabilitacja neurologiczna, kardiologiczna i ortopedyczna oraz oddział dla przewlekle chorych.

Budynek, w którym mieścił się szpital miejski oraz przyległy do niego teren to dawna nieruchomość boromeuszek. Zakonnice kupiły ją w 1867 roku. W 1910 r. otworzyły tam szpital.

- Do 1989 r. nikt sióstr nie wydziedziczył z tej własności, mało tego: poszczególne urzędy administracyjne, łącznie z Ministerstwem Komunikacji powoływały się na księgę wieczystą, w której siostry były właścicielem nieruchomości - mówił niedawno "Głosowi" ks. dr Grzegorz Harasimiak, pełnomocnik prawny Kongregacji. - W dokumentach, nawet tych państwowych z okresu władzy ludowej, siostry widnieją jako właścicielki, tylko są pozbawione - ze względu na politykę wyznaniową PRL i racje społeczne - możliwości posiadania, ponieważ działa szpital i takie jest zapotrzebowanie. Później zmieniono argumentację na bardziej prawną, że dekret z 1946 r. o przejęciu mienia poniemieckiego powoduje to, że z mocy prawa mienie przeszło na Skarb Państwa, co jest błędną interpretacją.

Po zamknięciu szpitala miejskiego, siostry postanowiły odzyskać swój majątek. Można to robić w trojaki sposób: drogą sądową, administracyjną (poprzez Komisję Majątkową) i na drodze porozumienia z miastem. Każda metoda ma wady i zalety. Siostrom zależy na szybkim rozwiązaniu sprawy.

- Nadal otwarta jest jednak możliwość dogadania się z miastem. Potrzebna jest tylko zgoda obu stron - uważa ks. Harasimiak.

Miasto utrzymuje jednak, że to ono jest właścicielem nieruchomości (powołuje się na zapis w księdze wieczystej; zakonnice mają zaś wypis z wcześniejszej księgi, w której figurują jako właścicielki nieruchomości).

- Z naszych informacji wynika, że Komisja Majątkowa zakończyła już postępowanie i sprawa roszczeń sióstr jest zamknięta - mówi Tomasz Klek z Urzędu Miasta. - Szanujemy działalność sióstr. Niewykluczone, że siostry będą mogły prowadzić swoją działalność w Szczecinie. Jednak nie musi się to odbywać w budynkach po szpitalu miejskim.

Tomasz Klek przyznaje, że nie przedstawiono siostrom jeszcze żadnych konkretnych lokalizacji. - Czekamy na odpowiedź, czy są w ogóle zainteresowane takim rozwiązaniem - mówi urzędnik.

Dopiero po 1989 roku siostry mogły się ubiegać się o odzyskanie tego, co im odebrano. Do 1994 r. Komisja Majątkowa przy MSWiA rozpatrywała wniosek sióstr. W tym samym roku zakonnice złożyły pismo o wycofaniu się z roszczenia. W należącym do nich budynku działał wtedy szpital. Jedyną możliwością odzyskania nieruchomości przez siostry byłoby jego zamknięcie. Boromeuszki nie chciały do tego doprowadzić. 26 kwietnia 1994 r. Komisja Majątkowa wydała orzeczenie umarzające postępowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 8

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
apostoł
1.Ten klecha chyba się naćpał.
2.Pingwiny na Antarktydę.
3.Teraz wiadomo dlaczego KC Episkopatu uznał wypędzenia. Aby do spółki ze szkopami sięgać po nie swoje.
4.Amen.
s
sped
Co to za pieprzenie w bambus , przecież stary szpital zlikwidowano ponieważ budynek nie odpowiadał normą do prowadzenia tam szpitala i dlatego go zlikwidowano , a teraz jakieś siostrzyczki chcą tam z powrotem zrobić szpital , sęk tylko że budynek sie do tego nie nadaje , a jeśli już to trzeba by bylo zrobić tam gruntowny remont co wiąże się z ogromnymi kosztami , wiec siostrzyczki niech nie gadają bzdur że tam chcą coś zrobić bo chodzi im wyłącznie o nieruchomość i teren.
G
Gość
Absolutnie nie ma na to zgody społeczeństwa dzisiejszego Szczecina. Co one mowią ,że przejęcia mienia poniemieckiego jest niezgodne z prawem- ?a by je szlag trafil-to Erica je tu przysyła dla zapoczątkowania pewnego procesu? Nie wolno władzom do tego dopuścić bo znienawidzi nas za jakiś czas cała Polska.Nie ma w Polsce ani jednej placowki (szkolne ,opiekuncze ,lecznicze)prowadzonej przez zakony ,które by były samofinansowalne-każda otrzymuje dotacje nawet do 90% na prowadzenie działalnosci-te boromeuszki zaraz po przejęciu jak wszyscy wyciągną łapy po dotacje.Gdyby miasto miało na to pieniadze-nie zlikwidowałoby szpitala-proste.Zaskakuje mnie ich perfidia ,no chyba ,że przystawia im ktos przysłowiowy nóz do gardła ?
H
Henryk
co ten klecha wciska za kit ?
' Przyjeżdżali tutaj robotnicy, w przeważającej części katolicy z Polski, w okresie II wojny światowej – nawet do 10 tysięcy ludzi '

< pewnie na wczasy, w zadbanych niemieckich gospodarstwach ekologicznych , he,he
a
am3is
Miasto utrzymuje jednak, że to ono jest właścicielem nieruchomości (powołuje się na zapis w księdze wieczystej; zakonnice mają zaś wypis z wcześniejszej księgi, w której figurują jako właścicielki nieruchomości).
Mam się martwić, że mi koło pióra zacznie robić poprzedni właściciel mieszkania w którym mieszkam !? On też może wymachiwać starszym wypisem z księgi wieczystej.
Nadal utrzymuję swoją tezę, figę zobaczymy i nic nie zyskamy jeśli ta nieruchomość zostanie przekazana czarnym.
J
Ja
Uważam że jeżeli ma być prowadzona taka działalność jaką deklarują siostry to jestem Za.I to bez dwóch zdań. Pozbycie się szpitala i przeniesienie go do Zdroii ,i to w taki sposób w jaki to zrobiono ,śmierdział mi na odleglość następnym wałkiem. Ciekawilo mnie tylko komu to sprzedacą i kto za tym stoi.A tak siostry mogą komuś pomieszać szyki :-))
j
jancio
byłby to precedens i podstawa do ubiegania się o zwrot majątków niemcom
a
aga
"Niewykluczone, że siostry będą mogły prowadzić swoją działalność w Szczecinie. Jednak nie musi się to odbywać w budynkach po szpitalu miejskim."
A dlatego, że opustoszały szpital ma marnieć i straszyć ruiną, jak wiele innych genialnych pseudoinwestycji szczecińskich.
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński
Dodaj ogłoszenie