Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cmentarny spór o 20 centymetrów

Emilia Chanczewska, 16 lipca 2004 r.
Starsza pani nie może się pogodzić, że między grobem jej męża a następnym nie ma odpowiedniej odległości. Od trzech lat trwa ostry konflikt.

- Nie ma sensu dla 20 cm wykopywać zwłok! - mówi Stanisław Kazimierski, inżynier miasta, który zajmuje się sprawą i często gości u siebie starszą panią. - To delikatna materia i muszę tej pani cierpliwie wszystko tłumaczyć. Podziwiam jej kondycję i zdrowie.
Sprawę zna też prezydent miasta i radni, którzy komisyjnie ją badali.

- Gdy pochowano drugą osobę obok grobu jej męża zostało 30 cm przerwy zamiast 50 cm - mówi S. Kazimierski. - Ustaliliśmy, że będzie tam żwirowa ścieżka, a ta pani chodzi dookoła i sadzi kwiatki. Pracownicy "Hadesu", firmy która administruje cmentarzem, je wykopują i tak w kółko. Przecież może mieć kwiatki na płycie!

Irena Tomczyk, prawie 80-letnia kobieta z podstargardzkiego Witkowa przyszła do naszej redakcji, by - jak mówi - walczyć o sprawiedliwość. 25 lipca 1998 roku, po dwóch latach leżenia w łóżku zmarł jej mąż Franciszek. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Kluczewie. Pani Irena płacze, że wszyscy jej powtarzali "on umrze, on umrze", była tym wykończona i nie zauważyła na cmentarzu, że grabarze nie zmierzyli placu. Obok leży sąsiad z Witkowa. Trzy lata temu zmarła jego żona. Wtedy właśnie zaczęły się awantury o zbyt małą przerwę między grobami.

- Ty świnio, ty świnio! - tak miała wyzwać przy komisji 80-letnią kobietę córka leżącego obok jej męża małżeństwa. Pani Irena przyznała się "Głosowi", że kiedyś nie wytrzymała i uderzyła tę córkę miotełką.

- Bo chciała mnie popchnąć - wyjaśnia. - To wstyd i hańba, żeby o kawałek ziemi tak się kłócić, mam tego dość, odechciewa mi się na cmentarz chodzić - dodaje.

Córka małżeństwa, obok spoczywającego Franciszka Tomczyka, także ma już dość trwającego od trzech lat sporu. Tego, że z cmentarza wraca roztrzęsiona i zapłakana. Kiedyś nawet czekała za drzewem aż pani Tomczykowa pójdzie z cmentarza, dopiero wtedy poszła na grób do rodziców.

- Mówi, że mam żółte papiery, wyzywa mnie od k..., a naszą rodzinę od rakowców, od biedoty - żali się mieszkanka Kluczewa (dane do wiadomości red.). - Zaczepia nas na każdym kroku. Czego ona od nas chce, co ma do naszych rodziców? Nie będzie po nich deptać! Z drugiej strony ma ławkę i tyle miejsca, że może tańczyć!

Córka opowiada, że starsza pani jest skłócona z całym Witkowem, ze swoją rodziną, że jest bezczelna i nieobliczalna. Że to ona wyrywa kwiaty, kiedyś zamalowała im rabatkę farbą olejną, nasypała piachu na świeżo umyty pomnik.

- To wszystko jej wina! - uważa kobieta. - Między grobami jest ścieżka i powinna tam zostać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński