Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciśnienie wzrosło. Pogoń Baltica Szczecin przegrała bitwę, ale nie wojnę

(paz)
Katarzyna Duran (w środku) powstrzymywana przez Kingę Grzyb oraz Edytę Szymańską.
Katarzyna Duran (w środku) powstrzymywana przez Kingę Grzyb oraz Edytę Szymańską. Andrzej Szkocki
Rozmowa z Katarzyną Duran, rozgrywającą Pogoni Baltica o meczu ze Startem, oczekiwaniach wobec zespołu i o tym, co Pogoń ma wspólnego z Vive Targi Kielce.

- Spodziewaliśmy się wyrównanego meczu, ale Start szybko wam odskoczył.

- To był mecz dwóch wyrównanych zespołów. Nam zabrakło trzymania nerwów na wodzy i zachowania zimnej krwi. Rywalki niczym nas nie zaskoczyły. Niedawno z nimi grałyśmy, mieliśmy świeży materiał do analizy. One jednak wytrzymały grę nerwów, a my nie. Teraz mamy większe ciśnienie, same sobie spaprałyśmy sprawę.

- Wasza gra, przy zachowaniu proporcji, przypominała drugi mecz Vive Targi Kielce z Rhein Neckar Lowen. Podobnie jak kielczanie w ataku pozycyjnym podawaliście piłkę wszerz boiska i niewiele z tego wynikało.

- Zbyt często obarczamy odpowiedzialnością jedną, dwie zawodniczki za oddawanie rzutów. Nas jednak na boisku jest sześć w ataku i powinno się to rozłożyć na wszystkie. W meczu ze Startem wszystkie patrzyłyśmy na siebie, biegałyśmy w poprzek. Sytuacji i miejsca było dużo. Nie oszukujmy się, Start to nie są jakieś orły gry w obronie, można je pokonać.

- Kolejny mecz już we wtorek. Dla was to dobrze? Nie możecie doczekać się rewanżu?

- Nie będzie czasu na analizy czy zmianę ustawień na treningach, ale to już nie ten etap rozgrywek. Cieszy mnie, że ten mecz jest w telewizji. Takie spotkania rozgrywamy najczęściej na styku, wynik oscyluje wokół remisu. Mamy dużo sił, dogrywki się nie boimy. Chcemy pokonać Elbląg, wskoczyć do czwórki. Walka o miejsca 5- 8 to będzie dla nas gra o nic. Bitwę przegrałyśmy, wojna trwa dalej.

- W ostatnich meczach w końcówkach widać było wasze dobre przygotowanie fizycznie. Ze Startem zabrakło trochę w końcówce przyspieszenia gry.

- Siły były, może trochę wyglądałyśmy na przegrane czy załamane, ale jak się przegrywa 4-5 bramkami, to głowa trochę opada, nogi i ramiona siadają. Miałyśmy taki moment, że mogłyśmy odrobić wynik, wystarczyło tylko wykorzystać stuprocentowe sytuacje. Nie udało się i powietrze z napompowanego balonu trochę uciekło.

- Ciąży na was aż tak duża presja?

- Myślę, że tak. Czwarte miejsce nie wzięło się z przypadku. Są wzmocnienia, jest ekipa na medal. Na pewno jest balon napompowany, ale trzeba z umiarem z niego spuszczać powietrze, a nie tak po jednym meczu. Niech on sobie będzie i pęknie w finale. Wymaga się od nas pierwszej czwórki i każdy zdaje sobie z tego sprawę.

- W takim razie do zobaczenia na meczu w sobotę w Szczecinie...

- Dziękuję. Może właśnie niebiosa chcą, abyśmy awans wywalczyły we własnej hali...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński