- Mój wujek zwrócił im uwagę. Wtedy zaczęli nam grozić, że już po nas - opowiada pan Michał.
Pracowica lodowiska mówi, że młodzi ludzie pili alkohol na nieczynnym o tej porze roku skateparku. Potem rzucili puste butelki na lodowisko. Bała się odezwać. Wezwano policję. Pan Michał twierdzi, że patrol nawet nie spisał rozrabiających. Policjanci odpowiadają, że gdy przyjechali, to na lodowisku nie było już nikogo z bandy.
- Nasi ludzie zastali kobietę, która powiedziała, że jej syn został potrącony na lodowisku przez młodych ludzi - opowiada mł. asp. Małgorzata Śliwińska ze świnoujskiej policji. - Nie wskazała jednak nikogo z obecnych.
Inaczej sytuacje opisuje pan Michał. - Policjanci nie spisali żadnego protokołu, ani żadnych podejrzanych - opowiada. - A mogli, bo przecież każdy, kto wchodzi na lodowisko jest spisywany.
Właściciel sztucznego lodowiska Krzysztof Ćwikliński przyznaje, że w tym roku więcej jest takich incydentów.
- Jesteśmy bezradni - mówi. - Nie jestem w stanie zatrudnić ochrony. Jedyna nadzieja w policji.
Dodaje, że dobrze byłoby, aby patrole częściej zaglądały na lodowisko. Policjanci odpowiadają, że nie ma na to szans, bo lodowisko jest prywatne.
- Za bezpieczeństwo odpowiada właściciel - tłumaczy Małgorzata Śliwińska. - Na samym lodowisku interweniujemy, gdy jesteśmy wzywani.
Zobacz także: Kronika policyjna gs24.pl/997
Sprawdź koniecznie:
Co się dzieje w Stargardzie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?