Część chorych brała zwolnienia, by zatrudnić się w innym miejscu "na czarno", chociażby na Wybrzeżu w smażalni ryb. Inni wyjeżdżali na wczasy. Były też przypadki, że ludzie wyjeżdżali do pracy sezonowej za granicą lub robili remonty w domach.
- Sam nigdy bym nie wymyślił takich scenariuszy, jakie niesie życie - mówi Jan Kamiński, naczelnik wydziału kontroli wykorzystania zwolnień lekarskich w szczecińskim ZUS. - Ludzie potrafią brać zwolnienie lekarskie, żeby tygodniami popijać. Bywa, że musimy jechać do nich z policją.
Kamiński twierdzi, że większość przyłapanych na gorącym uczynku tłumaczy się nieznajomością prawa.
- Oni mówią po prostu, że nie wiedzieli, że tak nie wolno - wyjaśnia Kamiński. - I choć to ewidentne naruszenie prawa, odwołują się do sądu ubezpieczeń społecznych.
W miesiącu szczeciński ZUS bierze pod lupę średnio 334 zwolnienia. Inspektorzy pojawiają się w domu chorego. Gdy nikogo nie zastaną, wracają po kilku dniach. I jeśli za drugim razem nie ma chorego w domu, wysyłają wezwanie do stawienia się przed lekarzem orzecznikiem. Wtedy następuje szczegółowe badanie stanu zdrowia. Konsekwencje oszustwa mogą być bolesne. ZUS może bowiem zażądać oddania zasiłku chorobowego wraz z odsetkami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?