- To, co jest sprzedawane w wielu szczecińskich szkołach to horror i trzeba z tym wreszcie zrobić porządek - mówi radny Jędrzej Wijas. - W szkolnych sklepikach sprzedaje się większy syf niż w MC Donald'sie.
O otyłości wśród dzieci i młodzieży oraz niezdrowych, kalorycznych produktach sprzedawanych w szczecińskich szkołach dyskutowali dziś urzędnicy, radni i dyrektorzy placówek oświatowych.
Szczecińscy radni postanowili walczyć z niezdrową żywnością w szkołach. Jako przykład posłużyła im uchwała rady miasta Tychy z 2008 roku, która m.in. ograniczyła dostępność niezdrowych słodyczy, barwionych napojów gazowanych oraz ziemniaczanych przekąsek takich jak chipsy.
- Trzeba zająć się projektem uchwały w tej sprawie - mówi radna Małgorzata Jacyna Witt. - Lista produktów, które nie powinny być sprzedawane w szkołach, musi być zatwierdzona przez dyrektora, który w tej sprawie konsultowałby się z dietetykami i specjalistami ds. żywienia. Nie ma możliwości ustalenia odgórnie listy takich produktów, bo one stale się zmieniają.
Radni z komisji ds. edukacji oraz komisji ds. zdrowia i pomocy społecznej przegłosowali inicjatywę uchwałodawczą w sprawie upowszechnienia zasad prawidłowego żywienia wśród dzieci i młodzieży na terenie Szczecina.
Temat jest jednak na tyle szeroki, że planują kolejne spotkania w celu jego omówienia. Kiedy i czy niezdrowa żywność miałaby zniknąć ze szkół jeszcze nie wiadomo.
Więcej o sprawie niezdrowego jedzenia w szkołach w jutrzejszym papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?