- To raczej nie będzie jednostronny i krótki finał - przewidywał Jakub Głuszak, drugi trener Chemika.
Jego słowa potwierdziły się już w dwóch pierwszych spotkaniach rozgrywanych w Azoty Arenie. Naprzeciw siebie stanęły najlepsze drużyny Orlen Ligi, których potencjał sportowy jest do siebie zbliżony.
Sporo nerwów
- W zasadzie to były takie same mecze, tylko zwycięzcy różni - podsumowuje Jacek Nawrocki, selekcjoner reprezentacji Polski, który śledził oba spotkania w Szczecinie. - Sporo nerwów, emocji i mieszanego poziomu. Jednak taki typ gry jest charakterystyczny przy wysokiej stawce.
W pierwszym spotkaniu Atom zagrał bardzo agresywnie w polu serwisowym. Po ostatnim gwizdku miał na swoim koncie sześć asów i zmuszenie do sześciu bezpośrednich błędów w odbiorze, w tym aż czterech na Annie Werblińskiej. Przyjmująca Chemika nie zaliczy minionego weekendu do udanych. W drugim pojedynku już po pierwszym secie zmieniła ją Aleksandra Jagieło, która zdobyła tylko pięć oczek, ale zupełnie odmieniła oblicze drużyny.
- Ania ma pewne kłopoty w ataku. Musieliśmy coś zmienić, poszukać innego rozwiązania. Stąd roszada, która okazała się skuteczna - mówi Giuseppe Cuccarini, trener.
W kadrze Chemika nie ma już Sanji Malagurski, dlatego momentami włoski szkoleniowiec próbował nawet rozwiązania z Izabelą Kowalińską, nominalna atakującą, na pozycji przyjmującej.
- Nie mamy ofensywnej skrzydłowej na ławce rezerwowych. Według planu tę role pełnić miała Malagurski, ale jej już z nami nie ma. Iza grała w kadrze jako przyjmująca, trenujemy ten element i staramy się próbować nowych rozwiązań - dodaje Cuccarini.
Zatrzymać Zaroślińską
W obu pojedynkach bardzo skuteczna była Katarzyna Zaroślińska. Atakująca przyjezdnych jest gwiazdą Orlen Ligi. W weekend przeciwko Chemikowi zdobyła aż 46 punktów, to prawie dwa sety. Utrzymywała skuteczność ataku w granicach 40 procent, co przy skali trudności wystaw jest imponującym osiągnięciem.
Chemik z pozycją atakującej ma drobny problem. Widać było go w Final Four i pierwszym spotkaniu finału Orlen Ligi. Ana Bjelica nie kończyła ważnych ataków. Przebudziła się drugiego dnia, w którym przypominała siebie z sezonu zasadniczego. Pewna, skuteczna, dynamiczna, nieprzebierająca w środkach, z dobrą zagrywką. Na potwierdzenie dobrej gry otrzymała nagrodę MVP.
Warto zaznaczyć, że drugiego dnia rywalizacji Maja Ognjenović w końcu zaczęła wykorzystywać potencjał swoich środkowych. Często rozgrywała krótką piłkę. Agnieszka Bednarek-Kasza i Stefana Veljković regularnie zdobywały punkty. To na tyle klasowe zawodniczki, że potrafią poradzić sobie w rywalizacji jeden na jeden. Polka zdobyła osiem oczek atakiem, Serbka aż dwanaście. Łącznie dały zespołowi 28 punktów. Jak na środkowe można uznać ten rezultat za więcej niż zadowalający.
- Analizowaliśmy poprzednie spotkania i doszliśmy do wniosku, że warto więcej pograć środkiem - zaznacza Głuszak.
W rywalizacji do trzech zwycięstw jest 1:1. Kolejne dwa spotkania zostaną rozegrane w Sopocie 9 i 10 maja. Atom jest w korzystniejszej sytuacji, ponieważ wystąpi przed własną publicznością.
- Wielokrotnie to podkreślałem. Jeśli gramy na odpowiednim poziomie, to nie ma różnicy, czy to Szczecin, Sopot, Wrocław. Jeśli utrzymamy koncentrację i walkę, odpowiednie podejście, to wygramy wszędzie - kończy Cuccarini.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?