Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chemik Police: Do trzech razy Kraków

Rafał Kuliga
Siatkarki Chemika Police coraz bliżej meczów z Jedynką Aleksandrów.
Siatkarki Chemika Police coraz bliżej meczów z Jedynką Aleksandrów.
Chemik Police wygrał dwa spotkania u siebie. Do kolejnej rundy, w której zapewne znajdzie się Jedynka Aleksandrów, brakuje zaledwie jednego zwycięstwa. Teraz czas na wyjazd do Krakowa.

Założenia spełnione. Nawet z nadspodziewaną łatwością. Spora radość na twarzy trenera i rozentuzjazmowany głos zawodniczek po meczu. Chemik wygrał dwa spotkania u siebie, nie tracąc przy tym nawet seta. To nieważne, że policzanki były faworytkami. Spotkania o tak dużym znaczeniu gra się trudniej. Emocje potrafią wziąć górę. Jednak tu nie wzięły.

Kiedy już opadł kurz, a wraz z nim emocje, można było zacząć analizować grę gospodyń. Podopieczne Mariusza Wiktorowicza mają jeden, ale naprawdę duży, atut. Potrafią grać cały set na solidnym poziomie, nie dając przeciwnikowi odskoczyć, aby w końcówce wrzucić wyższy bieg. Wtedy Chemik gra niesamowicie skutecznie. Kontry kończone są w rozmaity sposób. Jeśli uderza Izabela Kowalińska, to zazwyczaj siłowo przełamując blok, bądź wbijając gwoździa. Rywalki nie mają nawet co z parkietu sprzątnąć, bo z góry jest pozamiatane.

Jednak - co chwilami mogło wydawać się zaskakujące - nie tylko Kowalińska kończyła ważne ataki. Rozgrywająca Chemika ma bardzo duże zaufanie do cichej liderki zespołu - Justyny Raczyńskiej. Siatkarka ta, nawet w bardzo emocjonalnych momentach, nie traci głowy. Potrafi wstrzymać rękę, splasować na opadający blok, bądź wybić go do prostej. To wielka zaleta, ponieważ mało która zawodniczka, w trudnych momentach, gra technicznie. Przeważnie kończy się to siłowym huknięciem.

Mały, ale mimo wszystko, znak zapytania, stanął przy pozycji libero. Jak cały sezon Aleksandra Krzos była zdrowa, tak na play offy musiała doznać kontuzji. - Pani Olu, wróci pani na play offy? - zapytaliśmy, wychodząc z sali po meczu. - Jasne, to tylko drobny uraz, także w Krakowie powinnam już grać - odpowiedziała Krzos. W jej miejsce zagrała Izabela Śliwa. Zawodniczka ta miała mniej kontaktu z parkietem, przynajmniej ostatnimi czasy. Widać to było na początku pierwszej partii. Miała drobne problemy z dokładnością w przyjęciu.

Jednak kiedy weszła w mecz, to grała na wysokim poziomie. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że w obronie jest żywsza jak jej rywalka do gry w szóstce, Aleksandra Krzos. - Jak dla mnie to Śliwa show - tak komentował jeden z kibiców kilka efektownych obron, które w pierwszym meczu zaprezentowała młoda libero.

Jednak to nie czas na sielankę, wygrywamy 2:0 w bitwie, którą trzeba zakończyć w Krakowie. A potem czeka już wielka wojna, o której żadna z zawodniczek nie chce jeszcze myśleć. Co może martwić? Na pewno poziom zagrywki. Policzanki, w niektórych momentach spotkania, nie punktują w polu serwisowym. Rzadko również odrzucają przeciwniczki od siatki. Na AZS Kraków jeszcze wystarcza dobry blok, jednak patrząc w przyszłość, na Jedynkę może być to za mało.

Teraz siatkarki mają dwa tygodnie przerwy. Święta, trochę czasu z rodziną i siatkarski reset. 7 kwietnia trzeci mecz z AZS Kraków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński