Rozpoczęła pani rozmowy z samorządowcami, a ostatnio także z marszałkami województw. Każdy region ma swoje unikalne problemy. Ale pewnie są jakieś wspólne. Jakie to są?
Rozmowa z samorządowcami cały czas trwa. Mieliśmy wraz z ministrem Tomaszem Siemoniakiem wielkie spotkanie z marszałkami i samorządowcami. To spotkanie odbyło się kilka tygodni temu. Poza tym cały czas jeżdżę po Polsce i rozmawiam z samorządowcami głównie o Krajowym Planie Odbudowy. Wszyscy mamy świadomość, że to jest nowy instrument i nie ma jeszcze doświadczeń w jego wdrażaniu. A to, w odróżnieniu od funduszy strukturalnych, bo w korzystaniu z nich to nasi samorządowcy są świetni, spore wyzwanie. A dla nas wyzwaniem dzisiaj jest to, że mamy teraz do wydania bardzo dużo pieniędzy, ale mamy je do wykorzystania w dość krótkim czasie, i to jednocześnie. Po odblokowaniu KPO i funduszy strukturalnych muszą sobie różne instytucje, które inwestują te pieniądze, jednak poradzić. Chodzi o to, aby jakościowo i to w krótkim czasie te duże pieniądze zainwestować. A my w ministerstwie jednocześnie cały czas pracujemy nad tym, aby nastąpiło przynajmniej o kilka miesięcy przedłużenie terminów związanych z KPO. Prowadzimy również negocjacje ułatwiające inwestycje. To negocjacje, których celem jest zmniejszenie różnych wskaźników czy zmiana terminów. Robimy wszystko to, co pozwoli samorządowcom zrealizować zaplanowane przez nich inwestycje.
Okazuje się, że nie wszyscy samorządowcy, bo przecież jest sporo nowych osób po ostatnich wyborach, wiedzą, że do KPO mogą dopisać inwestycje, które dużo wcześnie się rozpoczęły, a nawet już skończyły. Czy macie pomysł, aby temu zaradzić?
Ta możliwość rozliczania w KPO inwestycji już zakończonych, to jest coś, co udało nam się wynegocjować z Komisją Europejską. Właśnie ze względu na krótki czas, jaki nam został na wykorzystanie pieniędzy z KPO. Teraz już można do tych inwestycji „dołożyć” te, które rozpoczęły się na początku 2020 roku i nawet już zostały zakończone. Moja rada dla samorządów jest taka, aby, czytając tę rozmowę, rzeczywiście przejrzeli swoje inwestycje i to nie tylko pod kątem tych, które z nich już ruszyły w momencie uruchomienia KPO, albo niedługo ruszą, ale także te wcześniejsze. To jest super ważne. Ogromnie zwiększa szanse na odpowiednie wydatkowanie pieniędzy.
Mówiła pani, że rozmawiacie o przedłużeniu terminu dla Polski na wydatkowanie pieniędzy z KPO. Jakie są rzeczywiście szanse na dłuższy termin?
Są dwie ścieżki przedłużenia takiego terminu. Jedna to duża zmiana w szerszym gremium, ale tu dużych szans nie widzę, bo musiałaby być w to zaangażowana cała Unia Europejska. Ale odkryliśmy drugą ścieżkę. Zaczepiliśmy się o pewne szczegółowe rozwiązania prawne dotyczące KPO. Na bazie tych rozwiązań negocjujemy wydłużenie terminu o kilka miesięcy możliwości rozliczania wniosków. Jeżeli uda nam się taką interpretację regulacji uzyskać, to mniej więcej o pół rok ten termin na rozliczanie się z KPO, może być wydłużony. Te pół roku, to często bardzo dużo.
Spotyka się pani z samorządowcami. Jakie kłopoty zgłaszają?
Przede wszystkim zgłaszają obawę o terminy. To całkiem zrozumiałe. Ale też zgłaszają obawy i kłopoty związane z małą decyzyjnością na poziomie samorządów. Chodzi o to, że KPO to taki instrument, który właściwie przyszedł z góry i nie ma sposobu zmienienia tego. Samorządowcy zgłaszają też zainteresowanie przekierowania pieniędzy z jednego miejsca w drugie. Tutaj szereg takich postulatów przyjęliśmy. Ale od razu zaznaczam, że nie wszystko się dało, choćby dlatego, że ta wizja KPO nie mogła być kompletną zmianą. Jedną z takich zmian było przesunięcie funduszy z części kredytowej na długoterminową opiekę w szpitalach powiatowych na część dotacyjną. Szpitale powiatowe nie chcą kredytów. Chcą dotacji. Chcą zwiększenia z 150 mln ero na 300 mln euro właśnie w tym obszarze, czyli chcą więcej pieniędzy na długoterminową opiekę.
Czy uda nam się co do euro wykorzystać pieniądze z KPO?
To nie jest nasz cel. Nawet świetnie wykorzystywane do tej pory fundusze strukturalne nigdy nie są wykorzystane co do euro. Natomiast nam zależy na wydatkowaniu tych pieniędzy pod względem jakościowym. Chodzi o to, aby było jak najlepiej i jak najwięcej dobrych inwestycji. Szczególnie naciskamy na część dotacyjną KPO, bo ta jest bardziej opłacalna. Natomiast część pożyczkowa ma przecież charakter pożyczkowy, więc założenie powinno być takie, że musi się ta inwestycja opłacać, choćby dlatego, żeby się zwróciła. Oczywiście promujemy inwestowanie, promujemy opłacalność inwestycji, a nie „przepalanie” środków.
Przykłady?
Na przykład ponad 50 tysięcy miejsc w żłobkach. Zauważyliśmy, że ten program cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. Trafia często do miejsc, w których takiej opieki nad dziećmi nigdy wcześniej nie było. Program spotkał się ze sporym entuzjazmem i właściwie już jest zakontraktowane prawie wszystko. Kolejny program to szerokopasmowy internet. Chcemy pokryć siecią wszystkie białe plamy, jakie jeszcze istnieją, i to w całej Polsce. Ale także mamy ofertę dla przedsiębiorstw. Ta oferta skierowana jest głównie w obszarze rolnictwa. To pieniądze, które mają służyć modernizacji rolnictwa, ekorolnictwu, ale również mają pomóc w skróceniu łańcuchów dostaw od producenta do klienta. Masę jest tych obszarów i to często tych bardzo ludzkich, w których potrzebne są pieniądze z KPO. Ale mamy też wielkie programy inwestycyjne, jak preferencyjny kredyt na budowanie farm wiatrowych na Bałtyku, czyli wielki projekt infrastrukturalny.