Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą oskarżyć Andrzeja Poczobuta o popełnienie czynu, który stał się "zbrodnią", gdy... dziennikarz już był w areszcie

Andrzej Pisalnik
Andrzej Pisalnik
Andrzejowi Poczobutowi zarzucają między innymi pielęgnowanie pamięci o poległych żołnierzach Armii Krajowej, formacji uważanej przez reżim Łukaszenki za zbrodniczą
Andrzejowi Poczobutowi zarzucają między innymi pielęgnowanie pamięci o poległych żołnierzach Armii Krajowej, formacji uważanej przez reżim Łukaszenki za zbrodniczą Fot.: Archiwum autora
O nowych zarzutach, które korespondent polskich mediów na Białorusi i działacz polskiej mniejszości narodowej w tym kraju Andrzej Poczobut ma usłyszeć na zbliżającym się procesie sądowym, poinformowało w środę niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ).

Najpierw wiceszef organizacji dziennikarskiej Barys Haretski napisał o tym na Facebooku, a nieco później informacja pojawiła się na oficjalnej stronie BAŻ w Internecie oraz na oficjalnych profilach Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Przestępstwo, które miał popełnić w areszcie

Według białoruskich kolegów Andrzeja Poczobuta do wcześniejszego zarzutu „podżegania do nienawiści na tle narodowościowym, religijnym i innym” ma dojść zarzut popełnienia nowej zbrodni. Przy czym takiej, która według białoruskiego prawa karnego stała się nią w momencie, kiedy Poczobut już ponad pół roku siedział w areszcie i znajdował się pod nieustanną obserwacją służby więziennej. Chodzi o zarzut „nawoływania do środków ograniczających (sankcji), których celem jest uszczerbek dla bezpieczeństwa narodowego Republiki Białorusi”.

Odpowiedzialność karna za „nawoływanie do sankcji” została wprowadzona na Białorusi w grudniu 2021 roku. W tym momencie Andrzej Poczobut znajdował się za kratami już dziewięć miesięcy. Jeśli nawet, czysto teoretycznie, wystąpiły w jego działaniach objawy popełnienia tej zbrodni, to musiała ona zostać popełniona w celi więziennej, na przesłuchaniu u śledczego bądź podczas rozmowy z adwokatem. Teoretycznie Poczobut mógł prosić kogoś o wprowadzenie sankcji w listach wysyłanych z aresztu. Listów o takiej treści pod żadnym pozorem nie wypuściłby jednak za mury aresztu więzienny cenzor, który blokował nawet korespondencję opozycjonisty z dwunastoletnim synem tylko dlatego, że ojciec korespondował z potomkiem w języku polskim.

Za nawoływanie do sankcji grozi na Białorusi wyrok od 4 do 12 lat pozbawienia wolności. To tyle samo, ile groziło dziennikarzowi z racji wcześniej stawianego zarzutu „podżegania do nienawiści na tle narodowościowym, religijnym i innym” za co, w przypadku popełnienia tej zbrodni w grupie osób, grozi kara od 5 do 12 lat kolonii karnej.

Nowy zarzut, chociaż teoretycznie zwiększa wagę rzekomo popełnionych przez dziennikarza zbrodni, czyni całe postępowanie wobec niego jeszcze bardziej absurdalnym.

Prawo zadziałało wstecz

Do podobnych wniosków dochodzi białoruski obrońca praw człowieka, członek Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Uładzimir Chilmanowicz, oceniający w rozmowie z nami nowe zarzuty stawiane Andrzejowi Poczobutowi.

- Mamy w tym przypadku do czynienia z jaskrawym przykładem prawnego absurdu, tak zwanego „prawa działającego wstecz”. Kiedy w państwie, jak powiedział Łukaszenka, „przestrzeganie prawa nie zawsze jest potrzebne”, system ścigania zbrodni zaczyna tym prawem manipulować. W ten sposób sfabrykowana od samego początku sprawa karna Andrzeja Poczobuta nabiera jeszcze bardziej absurdalnego charakteru – powiedział w rozmowie z polskatimes.pl Uładzimir Chilmanowicz.

Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy informowało niedawno, że sprawa Andrzeja Poczobuta wkrótce zostanie przekazana do sądu, a on sam zaczął zapoznawać się z jej materiałami, co na podstawie otrzymanych od niego listów potwierdziła małżonka Oksana Poczobut.

Represjonowany za pielęgnowanie pamięci o Armii Krajowej

Andrzej Poczobut został zatrzymany 25 marca 2021 roku w Grodnie. W tym samym czasie władze białoruskie zatrzymały innych działaczy mniejszości polskiej, w tym szefową Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys. Trzy działaczki polskiej mniejszości z Lidy Wołkowyska oraz Brześcia wyszły z aresztu w połowie ubiegłego roku i zmuszone zostały do wyjazdu z Białorusi do Polski. Andżelika Borys została wypuszczona z więzienia w marcu br.

Tymczasem Andrzej Poczobut usłyszał w areszcie zarzuty, które, wiążą się z jego działalnością dziennikarską oraz społeczną na rzecz funkcjonowania na Białorusi polskiej oświaty oraz pielęgnowania przez miejscową społeczność polską pamięci o poległych żołnierzach Armii Krajowej. Z punktu widzenia władz białoruskich Armia Krajowa była formacją zbrodniczą i pielęgnowanie pamięci o niej jest działalnością przestępczą.

Białoruskie środowiska obrońców praw człowieka, władze Polski i społeczność międzynarodowa kategorycznie uznały, iż sprawa karna wobec niego jest "motywowana politycznie" i stanowi pokazową represję, która wpisuje się w falę ataków na społeczeństwo obywatelskie na Białorusi i wolność słowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Chcą oskarżyć Andrzeja Poczobuta o popełnienie czynu, który stał się "zbrodnią", gdy... dziennikarz już był w areszcie - Portal i.pl

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński