Dawno żadna sprawa tak nie wyprowadziła z równowagi prezydenta Szczecina, jak tłumaczenie się z nagród dla prezesów miejskich spółek. Piotr Krzystek czerwienił się z nerwów, rzucał złośliwościami do radnych, choć zazwyczaj tego unika. Miał nawet pretensje, że jedna z radnych się śmieje, gdy on przemawia.
Na wczorajszej sesji radni chcieli wiedzieć, dlaczego ponownie nagrodził prezesów sześciu spółek. Najwięcej wątpliwości budzą nagrody dla Tomasza Lachowicza, prezesa spółki budującej spalarnię oraz Krystiana Wawrzyniaka, prezesa Tramwajów Szczecińskich. Obaj zarabiają ok. 15 tys. zł miesięcznie i dostali po 42 tys. zł nagrody. Tymczasem spalarnia jest opóźniona o kolejny rok, a szyny na prawobrzeżu co chwilę pękają.
Zobacz także:
Piotr Krzystek chciał przechytrzyć radnych i do wyjaśnień wysłał przewodniczących rad nadzorczych spółek, które wnioskują do prezydenta o nagrody dla prezesów.
- Jestem z pracy pana prezesa Wawrzyniaka zadowolony. Spółka bardzo dużo inwestuje. Taki prezes to czasem tak pracuje, że musi oddać sam siebie - mówił Kazimierz Drzazga z rady nadzorczej TS, a na sali przez chwilę czuło się atmosferę jak z kultowego filmu „Miś” Stanisław Barei.
- Prezydent to spryciulek - podsumowała fortel prezydenta radna Małgorzata Jacyna-Witt. Ostrzej skomentowała na swoim profilu na FB: - Krzystek zamiast wytłumaczyć się z wysokich premii dla prezesów spółek miejskich wystawił do tłumaczenia się przewodniczących rad nadzorczych tych spółek. Radni jadą po prezydencie jak po "łysej kobyle".
Ale zanim prezydent w końcu zabrał głos, radni nie zostawili na jego decyzji o nagrodach suchej nitki.
- Skoro prezydent się boi tu wystąpić, to ja go wyręczę - mówił radny Wojciech Dorżynkiewicz. I wyliczał zarobki prezesów.
Zarabiają średnio po ok. 14 tys. zł miesięcznie, niektórzy zasiadają dodatkowo w radach nadzorczych innych spółek miejskich.
Radna Grażyna Zielińska cytowała kolejną kultową komedię: „Poszukiwany, poszukiwana”.
- Cała sytuacja przypomina mi zdanie: „Mój mąż jest z zawodu dyrektorem” - mówiła.
- Tu chodzi o zasady. Nagroda jest za to, co się udało. A panom prezesom nie wszystko się udało. Czasem po prostu nie wypada wziąć nagrody lub ją dać - podsumował radny Paweł Bartnik.
Prezydenta bronił tylko Władysław Dzikowski. Ale to nie był jego najlepszy dzień. Podawał przykłady innych urzędów, gdzie też nagradza się prezesów spółek.
- Nasi prezesi czasem nie śpią w nocy, bo się martwią - mówił o wynagrodzonych.
W końcu głos zabrał Piotr Krzystek. Zdenerwowany zarzucił radnym, że uprawiają politykę. Chwalił prezesów miejskich spółek. Tomasza Lachowicza nazwał jednym z najlepszych menedżerów w mieście.
- Prezes miał osobiście nadzorować 120 spawaczy, czy spawają w temperaturze 600 czy 700 stopni? Przecież to nierealne. Czy państwo, gdy zlecacie ułożenie kafelek w swoich łazienkach, sprawdzacie, ile pracownik wody wlał do zaprawy? - bronił się Krzystek.
Zobacz także:
Ale ten argument rozbił w pył Łukasz Tyszler, przewodniczący rady miasta.
- A gdyby pana żona wyjechała na wakacje, a pan w tym czasie miał zrobić remont łazienki i fachowiec by ją popsuł, to dostałby pan od żony nagrodę? - zapytał Tyszler.
Prezydent Krzystek nie odpowiedział.
Nagrody dla prezesów miejskich spółek w Szczecinie. Czytaj więcej:
- Nagrody dla prezesów miejskich spółek w Szczecinie. "Prezydent nie panuje nad tym, co się dzieje"
- Spalarnia opóźniona, szyny złe a nagrody dla prezesów wysokie
- Nie dokończymy spalarni do końca roku. Chcą uratować 280 mln zł
- Cena wywozu śmieci w Szczecinie wzrośnie? Wszystko przez przerwanie budowy spalarni
- Budowa spalarni śmieci za 700 mln zł zagrożona? "Dokończymy ją z Mostostalem lub bez"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?