Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz "zabity" teczką

Mariusz Parkitny
W Dziwnowie uważa się, że Kazimierz Libucki wygrał w grudniu wybory, bo nie zawahał się użyć w kampanii dokumentów PRL-owskiej bezpieki obciążających jego rywala.
W Dziwnowie uważa się, że Kazimierz Libucki wygrał w grudniu wybory, bo nie zawahał się użyć w kampanii dokumentów PRL-owskiej bezpieki obciążających jego rywala. Marian Klasik
W mieście aż huczy od tej dymisji. Mówi się, że stoją za nią papiery PRL-owskiej bezpieki, które rzekomo poważnie obciążają Libuckiego.

Sam Libucki zdecydowanie zaprzecza.
- To nonsens. Takie bzdury opowiadają moi przeciwnicy. Jedynym powodem rezygnacji jest brak współpracy z radnymi - zapewnia.

Sprawa jest jednak bardzo tajemnicza. O tym, że Libucki zamierza zrezygnować ze stanowiska słychać było już od jakiegoś czasu. Tydzień temu sam to zasugerował w wywiadzie udzielonym naszemu reporterowi.

Wojna na esbeckie kwity

Nic nie załatwią

Dla mieszkańców Dziwnowa najbliższe dni mogą okazać się koszmarem. Dymisja burmistrza oznacza, że pracę stracił też jego zastępca. Od wczoraj nie ma więc nikogo, kto mógłby podejmować decyzje. Tak będzie do czasu powołania komisarza. Wojewoda ma na to miesiąc. Decyzją zapadnie pewnie szybciej. Potem odbędą się przedterminowe wybory.

Burmistrzem był dokładnie pięćdziesiąt dni. Wczoraj nie przyszedł już do pracy. W poniedziałek w biurze rady miasta złożył podanie z rezygnacją (obowiązuje od wtorku, 30 stycznia). Nie podał powodów. Tekst dymisji jest lakoniczny. Zawiera tylko jedno zdanie.

- Na podstawie obowiązującego prawa (tu podał odpowiednie przepisy) zrzekam się mandatu burmistrza - napisał Libucki.

W Dziwnowie uważa się, że w grudniu wygrał wybory, bo nie zawahał się użyć w kampanii dokumentów PRL-owskiej bezpieki.

- Kto wie, czy teraz nie zginął od tej samej broni, którą zaczął wojnę w Dziwnowie - mówi wysoki urzędnik dziwnowskiego magistratu. Prosi o anonimowość.

Prokuratura i ABW badają skąd sztab Libuckiego miał te dokumenty. Kwity skutecznie obciążyły jego konkurenta. Marek Lisowski przyznał się, że współpracował ze służbą bezpieczeństwa i przegrał wybory na burmistrza z kretesem. Zawiadomił jednak prokuraturę, że ludzie Libuckiego szantażowali go w trakcie kampanii.

- Przyszli do mnie z esbeckimi kwiatami i domagali się, abym zrezygnował z kandydowania na rzecz Libuckiego. Nie zgodziłem się - opowiadał "Głosowi" Lisowski. - Wtedy je opublikowali w prasie.

Jednemu z członków sztabu Libuckiego prokuratura postawiła już zarzuty bezprawnego wpływania na wybory.

Teczka na burmistrza?

NASZ KOMENTARZ

Mariusz Parkitny
- Po co Libucki zawracał głowę mieszkańcom i prosił ich o poparcie w wyborach? Zawiedzeni mają prawo czuć się wszyscy, bo ucierpi na tym miasto. Zamiast przygotowywać się do sezonu, czeka Dziwnów kolejna ostra kampania.
I jeszcze jedno. Libucki twierdzi, że jest za wrażliwy na polityka. Ciekawe, że nie mówił tego podczas kampanii wyborczej. Wtedy, jak rasowy polityk, nie oparł się pokusie wykorzystania esbeckich kwitów, aby pogrążyć kontrkandydata.

Lisowski nie ukrywa, że miał też propozycję kupna teczki "na Libuckiego". Miał mu ją złożyć były pracownik dziwnowskiego SB. Prawdopodobnie ten sam, który podczas wyborów przekazał teczkę Lisowskiego ludziom Libuckiego.

- Odmówiłem, bo brzydzę się walką w takim stylu - zapewnia przewodniczący rady miejskiej.
Tę sprawę też bada prokuratura.

Nie podają sobie ręki

Od czasu wyborów obaj panowie są ze sobą w ostrym konflikcie. Rozmawiają głównie przez pośredników. Lisowski ma poparcie większości radnych.

- Oni blokują wszystko co chciałem w tej gminie zrobić. Ja nie jestem politykiem. Dlatego zrezygnowałem. Chcieli, abym podpisał się pod budżetem poprzedniego burmistrza, bo wiedzieli, że nie da się go zrealizować. A to byłby powód do nie udzielenia mi absolutorium w przyszłym roku i zwołania referendum o odwołanie mnie - wyjaśnia Libucki.

- To nieprawda. Nie ma mowy o blokowaniu inicjatyw burmistrza, bo ich do tej pory nie było - odpowiada Lisowski.

Burmistrz na przesłuchaniu

W ubiegłym tygodniu Libuckiego wezwała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
- Pytali mnie skąd miałem dokumenty obciążające Lisowskiego. Nie pytali o moją przeszłość, bo jestem czysty - tłumaczy.

Lisowski jest emerytowanym wojskowym lekarzem. Służbę w wojsku zakończył w randze majora. Przyznaje, że SB interesowała się nim.

- Przez piętnaście lat chodzili za mną. Nie dałem się złamać, choć byłem łakomym kąskiem dla tych ludzi. Mogłem zostać pułkownikiem, ale wielu osobom nie podobało się, że mam własne zdanie. Przez wiele lat blokowali mój awans. Nie mam się czego wstydzić - zapewnia. - Te pomówienia to robota moich wrogów.

Mieszkańcy Dziwnowa są źli, że znów będą musieli iść do wyborów. Ich zdaniem miejscowi politycy kompromitują się wzajemnie.

- Przecież zbliża się sezon letni. Zamiast przygotowywać miasto do sezonu, czeka nas kolejna kampania wyborcza. I pewnie tak samo brudna jak poprzednia. Jak długo będzie to trwać? - pytał wczoraj Władysław Waleryszak z Dziwnowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński